sobota, 1 grudnia 2012

28.

Szatyn na prośbę przyjaciółki do domu przyjechał godzinę później niż ona. Miał nadzieję jeszcze się z nią spotkać i poważnie porozmawiać. Chciał zniknąć z jej życia raz na zawsze, albo chociażby zapomnieć o wszystkim i nadal być jej najlepszym przyjacielem, jednak nie był do końca pewny czy będzie w stanie wyleczyć się z tego uczucia.
- Chłopaki co to za zamieszanie ? - zapytał widząc w progu mnóstwo walizek.
- Kolejny który o niczym nie wie - mruknął Louis podchodząc do niego - Niall, ze swoją dziewczyną się wyprowadzają - oznajmił, a szatynowi pękło serce. 
- Jedziecie teraz do nich ? - zapytał wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak, wszyscy - powiedział Liam trzymając za rękę swoją dziewczynę - Jeżeli chcesz, możesz zaprosić Perrie, zostajemy tam na noc. Robimy taką imprezę dla najbliższych - skwitował uśmiechając się.

W czasie kiedy wszyscy byli w drodze do nowego domu swoich przyjaciół. Oni miło spędzali czas we dwójkę. Ich córeczka spała, dlatego przed przyjazdem gości mieli trochę czasu dla siebie. Dziewczyna była dopasowana pod klimat ich domu, siedziała razem ze swoim ukochanym przy kominku ubrana w ten zestaw oraz popijając kakao. 

- Poprosiłem moją mamę, aby zabrała dzisiaj małą do siebie - powiedział blondyn przerywając ciszę.
- To świetnie, po za tym nareszcie będę miała okazję ją poznać - brunetka uśmiechnęła się pogodnie. 
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Irlandczyk wstał informując swoją dziewczynę, że to właśnie jego mama przyjechała.
- Synek, mój kochany. Tak się za Tobą stęskniłam - powiedziała kobieta szczypiąc blondyna po policzkach - Gdzie jest ta twoja rodzinka ? - zapytała wchodząc do środka.
- Dzień dobry - odparła brązowooka podbiegając do nich.
- Cześć kochanie, jakaś ty śliczna - westchnęła przytulając ją do siebie - Ronnie, prawda ? - zapytała na co dziewczyna przytaknęła - Mów mi, Marie, przecież jesteśmy rodziną - zaśmiała się.
- Pójdę sprawdzić czy mała się obudziła - odparła brunetka biegnąc po schodach na górę. Cassandra na szczęście nie spała. Dziewczyna przewinęła ją, ubrała w czyste ubranka i powróciła do salonu.
- Biegnij do tatusia - szepnęła swojej córeczce na ucho stawiając ją na ziemi. Ta posłusznie pobiegła do blondyna przytulając się do niego.
- Wiesz co, nie myślałam, że w tak młodym wieku będziesz ojcem. No ale gratuluję, partnerka śliczna, a do tego wychowana, a maleństwo jak najbardziej wam się udało - mówiąc to wzięła małą na ręce. 
- Dziękujemy - powiedzieli równo. 
- Będę się już zbierać, ojciec jest przeziębiony, a jeszcze obiad muszę zrobić - powiedziała zakładając małej kurtkę i buty - Wpadnijcie jutro do nas, przygotuję coś dobrego ...
- Nie ma sprawy, przyjdziemy - odparł Niall, przytulając swoją rodzicielkę na pożegnanie. 
- Do zobaczenia - powiedziała brunetka całując ją w policzek.

Niespełna kilka minut po jej wyjściu, przyjechali chłopcy. Z bagażnika wyjęli siatki z zakupami, dwie zgrzewki z piwem i zaczęli wszystko wnosić do środka.

- Powiem, że nieźle się urządziliście - zaśmiał się Hazz. 
- Idziemy wszystko przygotować ? - szepnął Liam, w stronę blondyna.
- Zayn, a twoja dziewczyna gdzie ? - zapytał Louis. 
- Wysłałem jej adres, przyjdzie później - odparł z szerokim uśmiechem na ustach. 
Brunetka, była niemile zaskoczona decyzją zaproszenia blondynki do jej domu. Spojrzała się ze złością w oczach na swojego chłopaka, bo to zapewne był jego pomysł. 
- Nie patrz tak na mnie - odparł obejmując ją ramieniem - Po za tym obydwoje - zwrócił się ze słowami do swojej dziewczyny oraz szatyna - Nie urządźcie tutaj takiej awantury jak ostatnio kiedy przyszła Perrie ...
W czasie kiedy chłopcy wyszli na ogród przygotować wszystko co będzie potrzebne na spędzenie miłego wieczoru w dobrym towarzystwie, dziewczyny postanowiły zrobić coś do jedzenia. Na pierwszy ogień poszła sałatka, a zaraz po niej kanapki. Jesienią jedyny plus jest taki, że zaczynało się ściemniać około godziny dziewiętnastej. Kiedy było już ciemno na dworze, chłopcy przyszli zmęczeni i zmarznięci do środka. 
- Idę się przebrać, wy też załóżcie na siebie coś cieplejszego - powiedziała brunetka biegnąc na górę. Wyjęła z szafy jedne z cieplejszych rzeczy jakie posiadała, ponieważ dzisiejszą noc mieli spędzić na dworze pod namiotami. Założyła na siebie ten zestaw 
powracając do przyjaciół.
- Jak słodko wyglądasz - powiedział już trochę wstawiony Hazza biorąc ją na ręce.
- Możemy już tam iść, czy jeszcze macie coś do załatwienia ? - zapytała brunetka chwytając do ręki puszkę z piwem - Możesz mnie puścić, głupku - zaśmiała się patrząc na loczka, na co chłopak posłusznie postawił ją na ziemi.
- Pewnie, chodźcie - powiedział głośniej Louis, wprowadzając dziewczyny na ogród, który po małej rewolucji wyglądał nieziemsko. 



- Jesteście niemożliwi - oznajmiła Danielle, na co wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.

- Ej, przestań - mruknął Irlandczyk podchodząc do swojej dziewczyny - Nie będzie tak źle, nawet nie zauważysz kiedy przyjdzie - uśmiechnął się do niej chwytając ją w talii. 
- Postaram się nie urządzić awantury - zaśmiała się całując go delikatnie.
Oboje położyli się na jednym z materacy, wybrali ten koło drzewa ponieważ był najmniej oświetlony dlatego nikt nie będzie zwracał na nich większej uwagi.
- Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną - powiedział Zayn, na co dziewczyny kategorycznie odmówiły - Dajcie spokój, to tylko film - mruknął.
- Kurwa, zamknijcie się w końcu i włączcie ten film - warknął Horan.


^.^

Nie minęła godzina, a wszyscy byli już pijani. Niektórzy zmęczeni, a niektórzy nie. Irlandczyk miał rację, jego dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy przyszła towarzyszka Malika. Widząc swojego chłopaka tańczącego na stole obok blondynki, nie chciała wyrządzać awantury, bo przecież obiecała, że tego nie zrobi, dlatego bez słowa zamknęła się w namiocie próbując zasnąć. Pomimo tego, że blondyn był pijany to wiedział, że skrzywdził ją swoim zachowaniem dlatego postanowił skończyć się bawić i pójść położyć się razem z nią. 
- Kochanie, proszę nie obrażaj się na mnie - przytulił się do jej pleców gładząc ją delikatnie po głowie.
- Nie obraziłam się, po prostu, jestem zmęczona i chcę spać - odparła odwracając się w drugą stronę. Przytuliła się do jego nagiego torsu, a jej ręka powędrowała na jego krocze. 
- Prowokujesz mnie - warknął, uśmiechając się delikatnie.
- Nieprawda, to tylko taki odruch - podniosła głowę patrząc w jego lśniące niebieskie tęczówki.
- Kocham Cię - szepnął całując ją łapczywie. Położył się na nią ściągając z niej sweter i spodnie które miała na sobie - Będzie Ci w tym za gorąco - odparł widząc jej zdziwioną minę. 
- Nie dzisiaj, kochanie. Przecież w każdej chwili mogą nas zobaczyć - westchnęła nakrywając się kocem. Zawiedziony blondyn odwrócił się jednocześnie kładąc po drugiej stronie namiotu - Mógłbyś się do mnie przytulić, rozebrałeś mnie i teraz jest mi zimno - oznajmiła, a chłopak posłusznie wykonał jej prośbę przytulając ją mocno do siebie. Pocałował ją w czubek głowy, zamykając oczy.

W czasie kiedy blondyn spał przytulony do swojej dziewczyny, ona myślała nad swoim postępowaniem. Zdradziła go, a teraz musi udawać, że nic się nie stało. Dla niej to jest nie istotne, bo wie, że popełniła błąd zbliżając się tak bardzo do Malika jednak miała wyrzuty sumienia. Nie mogła już dłużej siedzieć w jego objęciach dlatego delikatnie się z nich wyswobodziła wychodząc na zewnątrz. Schyliła się do namiotu by wyjąc sweter.
- Teraz już wiemy dlaczego tak szybko się schowali - zaśmiał się Hazza. Brunetka odwróciła się nie wiedząc o co chodzi - Ładną masz tą dupcię, wiesz ? - powiedział loczek.
- Harry, do namiotu spać. Już - krzyknął na niego Tomlinson, a brunetka dopiero teraz dostrzegła, że jest w samych majtkach.
- Louis, niech się jeszcze narąbie, przynajmniej będzie się z czego pośmiać - odparła brązowooka - Nie patrzcie się tak na mnie, na plaży mnie jeszcze nigdy nie widzieliście ? - zapytała, chwytając do ręki puszkę z piwem. 
- Tak, długo wam to zajęło ? - zaśmiał się Liam, widząc wychodzących na ogród Malika i Edwards. 
- No wiesz ... - zaśmiał się szatyn drapiąc po głowie. 

Zayn spojrzał się znacząco na swoją przyjaciółkę. Wiedział dokładnie, że jest zazdrosna w tym momencie, uśmiechnął się tajemniczo mierząc ją od góry do dołu. Miał ochotę się na nią rzucić i pocałować, jednak nie mógł tego zrobić. Perrie wiedząc, że jej chłopak nie jest nią teraz zainteresowany, postanowiła zwrócić na siebie uwagę. Usiadła mu na kolanach zaczynając go całować. Widząc to brunetka zaśmiała się tylko pijąc kolejne piwo. Brązowooka wzięła ze stołu papierosy. Wsadziła jednego do ust odpalając.

- Nigdy nie widzieliście papierosa ? - zapytała.
- Nie, po prostu nie przyzwyczailiśmy się do tego, że palisz - odparł Liam - Mogłabyś skończyć - poprosił. 
Włożyła skręta do ust i energicznie się zaciągnęła. Kłąb dymu stanął jej w gardle, otworzyła usta ,aby wypuścić z nich łańcuchy szarego, toksycznego powietrza. Smak i zapach dymu zawirowały jej w głowie. 
- Mogłabym, ale tego nie zrobię - odparła oschle. 
- Oddaj mi to - warknął szatyn wyrywając jej z rąk paczkę - To też Ci nie będzie potrzebne - powiedział wyciągając z jej ust dymiący rulonik. Zaciągnął się kilka razy po czym rozgniótł go pod butem.
- Marnotrawstwo - mruknęła wstając - Nie dotykaj mnie ! - krzyknęła kiedy szatyn pociągnął ją za rękę. Zdenerwowany jej zachowaniem przerzucił ją sobie przez ramię.
- Ronnie, ale się najebałaś - zaśmiał się Tomlinson.
- Idziemy spać - powiedział.
- Wiesz co to jest technologia środkowego palca czy może Ci to zaprezentować ? - pewna siebie zaczęła uderzać pięściami w jego plecy, jednocześnie wywołując głośny śmiech ze strony przyjaciół.
- Co się tak wiercisz, komar Cię ugryzł ? - zapytał.
- Nie, kurwa malinkę mi zrobił - odparła - Mógłbyś już mnie odstawić, jestem śpiąca - powiedziała spokojniej. Ale po chwili stania w spokoju wskoczyła loczkowi na plecy. 
- Ruszaj, na wojnę mój rumaku - zaśmiała się klepiąc go w tyłek.
- Ledwo równowagę utrzymuję, a teraz mam jeszcze iść. W dodatku z orangutanem na plecach - mruknął próbując zrobić krok do przodu.
- Idź, albo Cię wykastruję - warknęła, na co posłusznie ruszył, chwiejnym krokiem zamiast w przód poszedł w tył uderzając o drzewo.
- Chcesz ze mną chodzić ? - zapytał Harreh próbując się podnieść, Tomlinson słysząc to spadł z krzesła.
- Chcę - odparła pomagając mu wstać - Wiesz, co możemy nawet razem pobiegać - zaśmiała się.
Brunetka, podeszła do namiotu wyciągając z niego ciepły koc. Położyła się na zewnątrz na jednym z materacy obok Harrego.
- Dobranoc - powiedziała przykrywając siebie oraz osobnika leżącego tuż obok niej.

2 komentarze:

  1. świetne <3 zapraszam do mnie ---> http://when-you-float-like-a-cannonball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo! Fajnie by było gdyby Ronnie była z Zaynem <3 czekam na nexta.
    http://miloscto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń