sobota, 1 grudnia 2012

28.

Szatyn na prośbę przyjaciółki do domu przyjechał godzinę później niż ona. Miał nadzieję jeszcze się z nią spotkać i poważnie porozmawiać. Chciał zniknąć z jej życia raz na zawsze, albo chociażby zapomnieć o wszystkim i nadal być jej najlepszym przyjacielem, jednak nie był do końca pewny czy będzie w stanie wyleczyć się z tego uczucia.
- Chłopaki co to za zamieszanie ? - zapytał widząc w progu mnóstwo walizek.
- Kolejny który o niczym nie wie - mruknął Louis podchodząc do niego - Niall, ze swoją dziewczyną się wyprowadzają - oznajmił, a szatynowi pękło serce. 
- Jedziecie teraz do nich ? - zapytał wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak, wszyscy - powiedział Liam trzymając za rękę swoją dziewczynę - Jeżeli chcesz, możesz zaprosić Perrie, zostajemy tam na noc. Robimy taką imprezę dla najbliższych - skwitował uśmiechając się.

W czasie kiedy wszyscy byli w drodze do nowego domu swoich przyjaciół. Oni miło spędzali czas we dwójkę. Ich córeczka spała, dlatego przed przyjazdem gości mieli trochę czasu dla siebie. Dziewczyna była dopasowana pod klimat ich domu, siedziała razem ze swoim ukochanym przy kominku ubrana w ten zestaw oraz popijając kakao. 

- Poprosiłem moją mamę, aby zabrała dzisiaj małą do siebie - powiedział blondyn przerywając ciszę.
- To świetnie, po za tym nareszcie będę miała okazję ją poznać - brunetka uśmiechnęła się pogodnie. 
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Irlandczyk wstał informując swoją dziewczynę, że to właśnie jego mama przyjechała.
- Synek, mój kochany. Tak się za Tobą stęskniłam - powiedziała kobieta szczypiąc blondyna po policzkach - Gdzie jest ta twoja rodzinka ? - zapytała wchodząc do środka.
- Dzień dobry - odparła brązowooka podbiegając do nich.
- Cześć kochanie, jakaś ty śliczna - westchnęła przytulając ją do siebie - Ronnie, prawda ? - zapytała na co dziewczyna przytaknęła - Mów mi, Marie, przecież jesteśmy rodziną - zaśmiała się.
- Pójdę sprawdzić czy mała się obudziła - odparła brunetka biegnąc po schodach na górę. Cassandra na szczęście nie spała. Dziewczyna przewinęła ją, ubrała w czyste ubranka i powróciła do salonu.
- Biegnij do tatusia - szepnęła swojej córeczce na ucho stawiając ją na ziemi. Ta posłusznie pobiegła do blondyna przytulając się do niego.
- Wiesz co, nie myślałam, że w tak młodym wieku będziesz ojcem. No ale gratuluję, partnerka śliczna, a do tego wychowana, a maleństwo jak najbardziej wam się udało - mówiąc to wzięła małą na ręce. 
- Dziękujemy - powiedzieli równo. 
- Będę się już zbierać, ojciec jest przeziębiony, a jeszcze obiad muszę zrobić - powiedziała zakładając małej kurtkę i buty - Wpadnijcie jutro do nas, przygotuję coś dobrego ...
- Nie ma sprawy, przyjdziemy - odparł Niall, przytulając swoją rodzicielkę na pożegnanie. 
- Do zobaczenia - powiedziała brunetka całując ją w policzek.

Niespełna kilka minut po jej wyjściu, przyjechali chłopcy. Z bagażnika wyjęli siatki z zakupami, dwie zgrzewki z piwem i zaczęli wszystko wnosić do środka.

- Powiem, że nieźle się urządziliście - zaśmiał się Hazz. 
- Idziemy wszystko przygotować ? - szepnął Liam, w stronę blondyna.
- Zayn, a twoja dziewczyna gdzie ? - zapytał Louis. 
- Wysłałem jej adres, przyjdzie później - odparł z szerokim uśmiechem na ustach. 
Brunetka, była niemile zaskoczona decyzją zaproszenia blondynki do jej domu. Spojrzała się ze złością w oczach na swojego chłopaka, bo to zapewne był jego pomysł. 
- Nie patrz tak na mnie - odparł obejmując ją ramieniem - Po za tym obydwoje - zwrócił się ze słowami do swojej dziewczyny oraz szatyna - Nie urządźcie tutaj takiej awantury jak ostatnio kiedy przyszła Perrie ...
W czasie kiedy chłopcy wyszli na ogród przygotować wszystko co będzie potrzebne na spędzenie miłego wieczoru w dobrym towarzystwie, dziewczyny postanowiły zrobić coś do jedzenia. Na pierwszy ogień poszła sałatka, a zaraz po niej kanapki. Jesienią jedyny plus jest taki, że zaczynało się ściemniać około godziny dziewiętnastej. Kiedy było już ciemno na dworze, chłopcy przyszli zmęczeni i zmarznięci do środka. 
- Idę się przebrać, wy też załóżcie na siebie coś cieplejszego - powiedziała brunetka biegnąc na górę. Wyjęła z szafy jedne z cieplejszych rzeczy jakie posiadała, ponieważ dzisiejszą noc mieli spędzić na dworze pod namiotami. Założyła na siebie ten zestaw 
powracając do przyjaciół.
- Jak słodko wyglądasz - powiedział już trochę wstawiony Hazza biorąc ją na ręce.
- Możemy już tam iść, czy jeszcze macie coś do załatwienia ? - zapytała brunetka chwytając do ręki puszkę z piwem - Możesz mnie puścić, głupku - zaśmiała się patrząc na loczka, na co chłopak posłusznie postawił ją na ziemi.
- Pewnie, chodźcie - powiedział głośniej Louis, wprowadzając dziewczyny na ogród, który po małej rewolucji wyglądał nieziemsko. 



- Jesteście niemożliwi - oznajmiła Danielle, na co wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.

- Ej, przestań - mruknął Irlandczyk podchodząc do swojej dziewczyny - Nie będzie tak źle, nawet nie zauważysz kiedy przyjdzie - uśmiechnął się do niej chwytając ją w talii. 
- Postaram się nie urządzić awantury - zaśmiała się całując go delikatnie.
Oboje położyli się na jednym z materacy, wybrali ten koło drzewa ponieważ był najmniej oświetlony dlatego nikt nie będzie zwracał na nich większej uwagi.
- Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną - powiedział Zayn, na co dziewczyny kategorycznie odmówiły - Dajcie spokój, to tylko film - mruknął.
- Kurwa, zamknijcie się w końcu i włączcie ten film - warknął Horan.


^.^

Nie minęła godzina, a wszyscy byli już pijani. Niektórzy zmęczeni, a niektórzy nie. Irlandczyk miał rację, jego dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy przyszła towarzyszka Malika. Widząc swojego chłopaka tańczącego na stole obok blondynki, nie chciała wyrządzać awantury, bo przecież obiecała, że tego nie zrobi, dlatego bez słowa zamknęła się w namiocie próbując zasnąć. Pomimo tego, że blondyn był pijany to wiedział, że skrzywdził ją swoim zachowaniem dlatego postanowił skończyć się bawić i pójść położyć się razem z nią. 
- Kochanie, proszę nie obrażaj się na mnie - przytulił się do jej pleców gładząc ją delikatnie po głowie.
- Nie obraziłam się, po prostu, jestem zmęczona i chcę spać - odparła odwracając się w drugą stronę. Przytuliła się do jego nagiego torsu, a jej ręka powędrowała na jego krocze. 
- Prowokujesz mnie - warknął, uśmiechając się delikatnie.
- Nieprawda, to tylko taki odruch - podniosła głowę patrząc w jego lśniące niebieskie tęczówki.
- Kocham Cię - szepnął całując ją łapczywie. Położył się na nią ściągając z niej sweter i spodnie które miała na sobie - Będzie Ci w tym za gorąco - odparł widząc jej zdziwioną minę. 
- Nie dzisiaj, kochanie. Przecież w każdej chwili mogą nas zobaczyć - westchnęła nakrywając się kocem. Zawiedziony blondyn odwrócił się jednocześnie kładąc po drugiej stronie namiotu - Mógłbyś się do mnie przytulić, rozebrałeś mnie i teraz jest mi zimno - oznajmiła, a chłopak posłusznie wykonał jej prośbę przytulając ją mocno do siebie. Pocałował ją w czubek głowy, zamykając oczy.

W czasie kiedy blondyn spał przytulony do swojej dziewczyny, ona myślała nad swoim postępowaniem. Zdradziła go, a teraz musi udawać, że nic się nie stało. Dla niej to jest nie istotne, bo wie, że popełniła błąd zbliżając się tak bardzo do Malika jednak miała wyrzuty sumienia. Nie mogła już dłużej siedzieć w jego objęciach dlatego delikatnie się z nich wyswobodziła wychodząc na zewnątrz. Schyliła się do namiotu by wyjąc sweter.
- Teraz już wiemy dlaczego tak szybko się schowali - zaśmiał się Hazza. Brunetka odwróciła się nie wiedząc o co chodzi - Ładną masz tą dupcię, wiesz ? - powiedział loczek.
- Harry, do namiotu spać. Już - krzyknął na niego Tomlinson, a brunetka dopiero teraz dostrzegła, że jest w samych majtkach.
- Louis, niech się jeszcze narąbie, przynajmniej będzie się z czego pośmiać - odparła brązowooka - Nie patrzcie się tak na mnie, na plaży mnie jeszcze nigdy nie widzieliście ? - zapytała, chwytając do ręki puszkę z piwem. 
- Tak, długo wam to zajęło ? - zaśmiał się Liam, widząc wychodzących na ogród Malika i Edwards. 
- No wiesz ... - zaśmiał się szatyn drapiąc po głowie. 

Zayn spojrzał się znacząco na swoją przyjaciółkę. Wiedział dokładnie, że jest zazdrosna w tym momencie, uśmiechnął się tajemniczo mierząc ją od góry do dołu. Miał ochotę się na nią rzucić i pocałować, jednak nie mógł tego zrobić. Perrie wiedząc, że jej chłopak nie jest nią teraz zainteresowany, postanowiła zwrócić na siebie uwagę. Usiadła mu na kolanach zaczynając go całować. Widząc to brunetka zaśmiała się tylko pijąc kolejne piwo. Brązowooka wzięła ze stołu papierosy. Wsadziła jednego do ust odpalając.

- Nigdy nie widzieliście papierosa ? - zapytała.
- Nie, po prostu nie przyzwyczailiśmy się do tego, że palisz - odparł Liam - Mogłabyś skończyć - poprosił. 
Włożyła skręta do ust i energicznie się zaciągnęła. Kłąb dymu stanął jej w gardle, otworzyła usta ,aby wypuścić z nich łańcuchy szarego, toksycznego powietrza. Smak i zapach dymu zawirowały jej w głowie. 
- Mogłabym, ale tego nie zrobię - odparła oschle. 
- Oddaj mi to - warknął szatyn wyrywając jej z rąk paczkę - To też Ci nie będzie potrzebne - powiedział wyciągając z jej ust dymiący rulonik. Zaciągnął się kilka razy po czym rozgniótł go pod butem.
- Marnotrawstwo - mruknęła wstając - Nie dotykaj mnie ! - krzyknęła kiedy szatyn pociągnął ją za rękę. Zdenerwowany jej zachowaniem przerzucił ją sobie przez ramię.
- Ronnie, ale się najebałaś - zaśmiał się Tomlinson.
- Idziemy spać - powiedział.
- Wiesz co to jest technologia środkowego palca czy może Ci to zaprezentować ? - pewna siebie zaczęła uderzać pięściami w jego plecy, jednocześnie wywołując głośny śmiech ze strony przyjaciół.
- Co się tak wiercisz, komar Cię ugryzł ? - zapytał.
- Nie, kurwa malinkę mi zrobił - odparła - Mógłbyś już mnie odstawić, jestem śpiąca - powiedziała spokojniej. Ale po chwili stania w spokoju wskoczyła loczkowi na plecy. 
- Ruszaj, na wojnę mój rumaku - zaśmiała się klepiąc go w tyłek.
- Ledwo równowagę utrzymuję, a teraz mam jeszcze iść. W dodatku z orangutanem na plecach - mruknął próbując zrobić krok do przodu.
- Idź, albo Cię wykastruję - warknęła, na co posłusznie ruszył, chwiejnym krokiem zamiast w przód poszedł w tył uderzając o drzewo.
- Chcesz ze mną chodzić ? - zapytał Harreh próbując się podnieść, Tomlinson słysząc to spadł z krzesła.
- Chcę - odparła pomagając mu wstać - Wiesz, co możemy nawet razem pobiegać - zaśmiała się.
Brunetka, podeszła do namiotu wyciągając z niego ciepły koc. Położyła się na zewnątrz na jednym z materacy obok Harrego.
- Dobranoc - powiedziała przykrywając siebie oraz osobnika leżącego tuż obok niej.

środa, 31 października 2012

27.

Dziewczynę obudziły promienie słońca, które dostały się do pomieszczenia dzięki niezasłoniętemu oknu. Rozejrzała się dookoła, przecierając zaspane oczy. Dopiero teraz doszło do niej, że dzwoni komórka, chwyciła ją do ręki odrzucając połączenie. Sprawdziła czy jej córeczka jeszcze śpi, a po chwili postanowiła oddzwonić. 
- Dziewczyno gdzie Ty jesteś, wiesz jak się o Ciebie martwiłem - mówił zdenerwowany Irlandczyk.
- Spokojnie nic mi nie jest, z Cassie też wszystko w porządku - odparła zachrypniętym głosem.
- Gdzie ona była ? - zapytał wyraźnie spokojniejszy.
- Wyjaśnię Ci wszystko jak przyjadę do domu - odparła, chcąc bronić się przed zbędnymi pytaniami z jego strony.
- Powiedz mi chociaż gdzie jesteś, to po was przyjadę ...
- To nieistotne. Nie martw się, będę później. Kocham Cię
- Musimy poważnie porozmawiać - warknął - Też Cię kocham, do zobaczenia - powiedział rozłączając się.
Brązowooka zaczęła płakać, przecież tak bardzo go skrzywdziła spędzając wczorajszą noc z Malikiem. Zaczęła płakać czując się jak ostatnia puszczalska. Takie właśnie miała o sobie w tym momencie zdanie. 
- Dlaczego płaczesz, kochanie ? - zapytał wybudzając się ze snu szatyn.
- Dużo wczoraj myślałam o tym wszystkim - mówiła przełykając ślinę - Proszę, tylko się nie denerwuj, aż wstyd mi się do tego przyznać, bo mam chłopaka, a właśnie go zdradziłam z osobą w której naprawdę się zakochałam. A teraz czuję się jak zwykła szmata - ponownie się rozpłakała siadając w kącie pokoju.
- Nie mów tak o sobie. Przecież to ja namieszałem Ci w głowie, nie jesteś niczemu winna. - powiedział siadając obok niej, objął ją ramieniem całując w czubek głowy - Kochanie, nie martw się o niczym mu nie powiem - odparł.
- Tak ? - zapytała z ironią w głosie - Tak się składa, że jeszcze niedawno mówiłeś, że powiesz mu wszystko. Nie wiem czy mogę Ci zaufać ... 
- Wtedy byłem zdenerwowany, po za tym wiem jak Ci na nim zależy - powiedział patrząc jej w oczy - Wczoraj w nocy mi ufałaś ? - zapytał po chwili, na co dziewczyna bez żadnego zawahania przytaknęła - No widzisz, od wczoraj nic się nie zmieniło, nadal możesz mieć we mnie wsparcie - pocałował ją tak delikatnie jakby bał się, że zaraz może ją stracić. 
Brunetka wstając wbiegła do łazienki, postanowiła pobyć chwilę sama i przemyśleć wiele ważnych spraw. W domu czekał na nią chłopak, którego już nieraz skrzywdziła, kochała go najbardziej jak się tylko dało, mieli razem dziecko, nie mogła chciała tego wszystkiego stracić. Z nią był chłopak którego również darzyła ogromnym uczuciem, kochała go chociaż próbowała oszukać samą siebie i wmawiać sobie, że tak nie jest. Wychodząc z pod prysznica w samej bieliźnie dostrzegła, że jej córeczka już się obudziła. Przygotowała dla niej jedzenie, które po chwili już zniknęło z talerzyka. Wzięła małą na ręce wchodząc do pokoju w którym szatyn wpatrywał się w nią jak w obrazek. 
- Dlaczego się tak na mnie cały czas patrzysz ? - zapytała podirytowana, podpierając się o ścianę.
- Właśnie uświadomiłem sobie jaką krzywdę ci wyrządzam - powiedział zdenerwowany podchodząc bliżej niej. Stojąc z nią twarzą w twarz, oparł się jedną ręką o ścianę, całując ją w usta.
- Dlaczego dopiero teraz to dostrzegłeś ? - zapytała odpychając go delikatnie od siebie.
- Masz dziecko, chłopaka który chce Ci się oświadczyć, nie chcę żebyś przezemnie to wszystko straciła ... 
- Zaraz, zaraz. Oświadczyć ? - warknęła podniesionym tonem - Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś. 
- Przepraszam, myślałem, że po tym wszystkim co się wydarzyło wczoraj. Będziemy razem, ale dzisiaj dotarło do mnie, że nie mogę rozwalić twojej rodziny.
- W tym momencie do mnie doszło, że po raz kolejny go zdradziłam - powiedziała zalewając się łzami.
- Kolejny raz ? - zapytał zdezorientowany.
- Tak, przed tobą był jeszcze Harry, nie spaliśmy ze sobą, ale doszło między nami do różnych rzeczy.
Bez żadnego zbędnego słowa zaczęła zakładać na siebie spodnie, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu u boku swojego chłopaka. Wczoraj o tym nie myślała jednak zdała sobie sprawę z tego, że to co wczoraj zrobiła było największym błędem jaki popełniła w swoim życiu. 
- Co Ty wyprawiasz - warknął chłopak uniemożliwiając jej założenie butów.
- Niall się o mnie martwi, chcę wrócić do domu - odparła zakładając małej kurtkę. 
- Poczekaj pojedziemy razem - zaproponował szatyn.
- Nie ma takiej opcji, jeszcze pogorszymy sprawę jeżeli nas razem zobaczą. Ogarnij się i przyjedź później - odparła zapinając małą we wózku - Do zobaczenia później - pocałowała go w policzek wychodząc. 

Wsiadła do pierwszego lepszego autobusu wysiadając przystanek przed miejscem w którym miała wysiąść. Chciała się jeszcze kawałek przejść, nie tylko dlatego by mała zasnęła, ale sama chciała ochłonąć.

- Cześć wszystkim - odparła przekraczając próg domu - Co tutaj robią te wszystkie walizki? - zapytała schodzącego ze schodów Tomlinsona.
- Ty o niczym nie wiesz ? - zapytał patrząc na nią z uśmiechem na ustach - Wyprowadzacie się, dzisiaj. To znaczy się teraz - sprostował.
- Co za palant - warknęła myśląc o swoim nierozsądnym chłopaku - Mógłbyś popilnować, małej, pójdę porozmawiać z tym idiotą.
- Jasne, nie ma problemu - odparł brunet.

Dziewczyna pobiegła, na górę do sypialni gdzie zastała swojego chłopaka. Spojrzała na niego ze złością w oczach głośno trzaskając drzwiami.

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego tak szybko podjąłeś decyzję ? - warknęła na niego, podchodząc bliżej.
- Dlatego, że tak nagle zniknęłaś. Chcę Cię mieć tylko przy sobie czy to takie dziwne ? - zapytał chwytając ją za nadgarstki - Przyznaj się, że u niego byłaś. Proszę Cię nie oszukuj mnie.
- Nie zmieniaj tematu - odparła wyrywając się z jego uścisku - Chociaż masz rację, właśnie z nim byłam.
- Nie mogłaś mi tego zrobić - usiadł na łóżku przeczesując palcami włosy - Zdradziłaś mnie, prawda ? - zapytał wstając, kopnął w walizkę z której wysypały się ubrania.
- Niall, uspokój się - odepchnęła go od siebie, jeszcze nigdy wcześniej nie widziała go w stanie takiego zdenerwowania.
- Jak mam się uspokoić, przecież ty mnie cały czas okłamujesz ...
- Kocham Cię, musisz mi zaufać - szepnęła przytulając się mocno do niego - Tak cholernie, mocno Cię kocham - powiedziała głośniej.

Irlandczyk pocałował ją zachłannie w usta. Chwycił ją za pośladki podnosząc do góry. Przenieśli się na łóżko nie przestając się całować.

- Nie teraz, kochanie - powiedziała pomiędzy pocałunkami - Jedźmy już do tego nowego domu - uśmiechnęła się radośnie patrząc na niego. 





Dziewczyna widząc ten dom zamarła, zawsze pragnęła mieszkać w skromnym mieszkanku, a nie w willi, jednak to co widziała na zewnątrz nie było na tyle fantastyczne do tego co znajdowało się w środku. 


Salon był wprost niesamowity, najbardziej brunetkę zachwycił kominek, oraz to, że pokój był w jej ulubionych kolorach. 


Parząc na kuchnię wiedziała, że jej chłopak zdecydowanie przesadził, ale starał się, a to właśnie doceniała najbardziej.

- Jesteś nienormalny - uśmiechnęła się w jego stronę nadal nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Też Cię kocham- odparł całując ją namiętnie.



Łazienka była niesamowita, była świetnym miejscem do wypoczynku po zapracowanym dniu. Brunetka przyglądała się miejscu z niezwykłą dokładnością, nie mogła na nic narzekać. Przecież miała kochającego ją chłopaka, dom, dziecko. Niczego więcej nie potrzebowała. 

- Teraz moja ulubiona część, a mianowicie sypialnia - oznajmił blondyn trzymając ją za rękę. 
- Trudno się dziwić, że ulubiona - zaśmiała się idąc za Irlandczykiem. 



Dziewczynie zaparło dech w piersiach, sypialnia była niesamowita. Duże łóżko, drzwi prowadzące do ogromnej garderoby, a drugie prowadzące do kolejnej łazienki. 

- Przeszedłeś samego siebie - powiedziała patrząc na niego - Dom nie musiał, być tak duży. Bo z kim ja tu będę siedziała jak wyjedziesz w trasę ? - zapytała smutniejszym głosem.
- Kochanie, przecież nigdzie nie wyjeżdżam. Teraz będziemy cały czas razem - odparł obejmując ją ramieniem. 
- Mam taką nadzieję - powiedziała ciszej. 
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział uśmiechając się do niej.
  ___________________________________

Jeżeli chodzi o ich córkę to wyobrażam ją sobie, tak jak małą Lux. :3







sobota, 27 października 2012

26 (+18)

Brunetka obudziła się pod wpływem delikatnego głaskania po policzku. Otworzyła oczy, i zauważyła uśmiechniętego Nialla.
- Przepraszam kochanie, nie chciałem Cię obudzić - powiedział nachylając się nad nią.
- Nic się nie stało, po za tym muszę iść nakarmić małą, pewnie już się obudziła - oznajmiła całując blondyna.
- Zostań ze mną. Mała się grzecznie bawi byłem tam przed chwilą - odparł całując ją w usta.
- Niall, przestań. Za chwilkę wrócę - powiedziała wychodząc z pokoju. Udała się do pomieszczenia w którym znajdowała się jej córeczka, jednak nigdzie nie mogła jej znaleźć. Szukała, bo wiedziała, że mała lubiła się chować po różnych częściach domu.
- Niall, szybko chodź tutaj - powiedziała głośniej, a już po chwili jej ukochany stał obok niej - Mówiłeś, że ona tutaj była to w takim razie gdzie jest ?! - krzyknęła zdenerwowana.
- Przysiągłbym, że jeszcze niedawno tutaj była - blondyn objął swoją dziewczynę ramieniem był przerażony zaistniałą sytuacją.
Obydwoje szukali małej w każdym zakamarku tego domu, w końcu zrezygnowani i zrozpaczeni usiedli w jedynym miejscu. Brązowooka zaczęła płakać, a blondyn próbował tłumić emocje w sobie. 
- Cassie gdzie jesteś - szepnęła.
- Ej, co z wami chodźcie na śniadanie - powiedział Harry.
- Idź sobie, w dupie mam to wasze śniadanie - warknęła podnosząc się równocześnie stając twarzą w twarz z loczkiem.
- Przepraszam Cię za nią, po prostu nie wiemy co mamy robić - westchnął blondyn przeczesując swoje włosy palcami - Nie wiemy gdzie jest nasze dziecko, szukaliśmy, wołaliśmy. Nigdzie jej nie ma ..
- Może Zayn wziął ją na spacer, przecież jego też nie ma od rana. Nie martwcie się na pewno wszystko będzie dobrze.
Po chwili zadzwoniła komórka brunetki, spoglądając na wyświetlacz dostrzegła, że rozmowy z nią domaga się nie kto inny jak Malik, dziewczyna szybko wybiegła na ogród odbierając.
- Musimy porozmawiać - powiedział zachrypniętym głosem szatyn.
- Nie mam czasu, mam ważniejsze sprawy na głowie. Moje dziecko zniknęło, a ty jak zwykle myślisz tylko o sobie.
- Kochanie nie myślę o sobie tylko o nas ... 
- Później sobie o tym porozmawiamy, naprawdę teraz nie mam sił.
Nagle dziewczyna usłyszała rozpaczliwy płacz dziecka, teraz wiedziała, że to była jej córeczka. W tym momencie uświadomiła sobie czego tak naprawdę chce Malik.
- Jak mogłeś w ogóle dotknąć moje dziecko. Co ty sobie do cholery wyobrażasz.
- Inaczej nawet byś nie dała mi szansy dojść do słowa. Przyjedź to porozmawiamy. Wysłałem Ci adres wiadomością, czekam na Ciebie.
Brązowooka w szybkim tempie poszła się przebrać. Bez żadnego słowa wybiegła z domu odjeżdżając z piskiem opon. Po czterdziestu minutach dotarła pod wskazane miejsce. Mały domek za miastem znajdujący się na działce. 
- Niecierpliwiłem się już - powiedział szatyn kiedy dziewczyna weszła do pokoju w którym się znajdował.
- Gdzie jest moja córka - zapytała na wstępie podchodząc bliżej niego.
- Nie unoś się tak, mała śpi. Chyba nie myślałaś, że mógłbym zrobić jej krzywdę - odparł chwytając ją za nadgarstek. Przyciągnął ją do siebie tak, że brunetka była zmuszona usiąść na jego kolana. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry, chłopak wsunął dłoń pod jej bluzkę delikatnie jeżdżąc w górę i w dół. Dziewczyna była zdziwiona jego zachowaniem jednak to co robił niezwykle ją podniecało. Przymknęła delikatnie oczy, kiedy chłopak zaczął ściągać z niej bluzkę.
- Teraz mi nie wmówisz, że tego nie chcesz - mówiąc to przegryzł delikatnie jej wargę.
- Wcale tego nie powiedziałam, nawet nie zaprzeczam zauważyłeś ? - brunetka znajdowała się w sytuacji bez wyjścia po za tym pragnęła tego jak niczego innego dotychczas. Jednym ruchem pozbyła się jego bluzki, natomiast on zsunął jej spodnie. Teraz dziewczyna siedziała na nim tylko w białej koronkowej bieliźnie. Chłopak oblizał usta zaczynając całować ją po szyi, pocałunkami schodził coraz niżej do momentu aż zatrzymał się na piersiach. Wziął ją na ręce kładąc na łóżku. Położył się na niej składając pocałunek na jej ustach, po czym podparł się na obu dłoniach wisząc nad nią. Brązowooka sięgnęła do jego spodni bardzo szybko się ich pozbywając. Obwiesiła ręce na jego szyi przyciągając go do siebie sprawiła, że na nią upadł. Zaczęli się namiętnie i gwałtownie całować.
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał z troską w głosie.
- A mam jakieś inne wyjście ? - zapytała głęboko spoglądając w jego duże brązowe oczy.
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać ... 
- Robię to z własnej woli. A teraz chodź tutaj zanim się rozmyślę - przyciągnęła go do siebie całując.
Chłopak rozpiął jej stanik delikatnie całując i dotykając jej piersi. Ona w tym czasie dłonią jeździła po jego bokserkach. Z każdym ruchem czuła jak jego przyjaciel twardnieje i już prawie się w nich nie mieści. 
- Nie znęcaj się tak nademną - pisnął.
Brunetka bez żadnego słowa wstała z łóżka klękając przed nim. Szatyn usiadł okrakiem mając jej głowę pomiędzy nogami. Brązowooka zawahała się przed ściągnięciem z niego ostatniej części bielizny, jednak po chwili był już bez niej. Przejechała palcem po jego stojącym na baczność członku śmiejąc się przy tym. 
- Wiesz, spodziewałam się czegoś większego - powiedziała, a chłopak zrobił się czerwony ze złości.
- Dosyć tego - warknął chwytając ją za włosy - Kochanie, teraz gramy na moich zasadach. Czy ci się to podoba czy nie - odparł podburzony, na co dziewczyna po raz kolejny się zaśmiała kręcąc przecząco głową.
Chwyciła jego przyrodzenie w dłoń posuwając nią w górę i w dół. Zadowolony szatyn uśmiechnął się zadziornie dając jej do zrozumienia aby w końcu przeszła do rzeczy. Tak właśnie się stało. Dziewczyna przejechała językiem po samym czubku jego członka, a po chwili miała go całego w buzi.
- Nie wiedziałem, że tak potrafisz - wymówił pomiędzy jękami.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - wywróciła oczami powracając do wykonywanej wcześniej czynności. 
Nie minęło pięć minut, a szatyn już szczytował. Było to dla niego bardzo miłym doświadczeniem ponieważ żadna dziewczyna dotychczas nie podniecała go samym wyglądem, a co najważniejsze nie doprowadzała go do takiego stanu. Pocałował ją wciągając z powrotem na łóżko. Spojrzał na nią pytająco, na co odparła szerokim uśmiechem pozwalając mu na wszystko co chciał. Szatyn zdjął ostatnią część jej bielizny. Rzucił koronkowymi stringami na koniec pokoju. Teraz leżała przed nim naga i bezbronna, patrzała mu głęboko w oczy dlatego wiedziała, że może mu zaufać i czuć się bezpiecznie. Wsunął się w nią, poruszając delikatnie by sprawdzić jej reakcję. Po kilku zadowolonych jękach ze strony jego przyjaciółki już wiedział, że może przyśpieszyć. Dziewczyna chcąc przejąć inicjatywę odepchnęła go od siebie tak mocno, że spadł z łóżka.
- Przepraszam - szepnęła próbując opanować śmiech - Zaraz Ci to jakoś wynagrodzę - powiedziała, a chłopak na kolanach doczołgał się pod łóżko. Wstał delikatnie i zobaczył, że brązowooka wypięła się w jego stronę. Był w tym momencie trochę onieśmielony jej odwagą, jednak skorzystał z okazji. Szatyn wszedł w nią poruszając się rytmicznie w przód i w tył. Jego uda głośno uderzały o jej pośladki, sprawiając, że dziewczyna krzyczała coraz głośniej.
- Może zmienimy pozycję - zaproponował nadal będąc w jej wnętrzu, położył głowę na jej plecach. Dziewczyna wyswobodziła się z jego objęć wstając. Ścisnęła dłonią jego członka, nadal patrząc w jego błyszczące ze szczęścia oczy. Chłopach chwycił jej twarz w dłonie całując ją namiętnie w usta. Brunetka uśmiechnęła się i przywarła do niego całym ciałem. Zayn nie zwlekał. Złapał ją za pośladki i uniósł. Oplotła nogami jego biodra i poczuła jak ponownie w nią wchodzi. Już po chwili kolejny raz znaleźli się na łóżku. Szatyn nadal nie przestawał, posuwał się szybciej i mocniej co obojgu sprawiało wielką przyjemność. Po chwili oboje zaczęli dochodzić.
- Zayn, o kurwa - pisnęła wyginając się w łuk.
- To było coś niesamowitego - odparł opadając obok niej - Kocham Cię - powiedział nadal dysząc. Przykrył ich satynową pościelą czekając na odpowiedź ze strony jego przyjaciółki. Był pewny, że ta noc zmieni wszystko. 
- Dobranoc - odpowiedziała zamykając oczy.


________________________________________

SIEDEM KOMENTARZY I NASTĘPNY.

piątek, 26 października 2012

25.

Minął rok, a wszystko jest w najlepszym porządku. Cassandra, bo właśnie tak dali na imię swojej córeczce jest okazem zdrowia i siły. Dopiero po tygodniu od urodzenia dziecka wypuścili brunetkę ze szpitala, ponieważ jej życie nadal było zagrożone.
- Muszę się napić - stwierdziła brunetka wyciągając piwo z lodówki. - Chcę się odstresować, a to mi pomoże - powiedziała widząc zdezorientowane miny jej przyjaciół.
- Nie wspominałem Ci jeszcze o tym ale nie długo się wprowadzamy do nowego domu - oznajmił Niall przytulając swoją dziewczynę.
- Mam nadzieję, że nie przesadziłeś z wielkością tego domu - mruknęła wywracając oczami.
- Może troszeczkę, ale na pewno Ci się spodoba ...- podszedł do niej, po czym namiętnie ją pocałował.
Dziewczyna kątem oka zobaczyła, że szatyn jest zniesmaczony całą zaistniałą sytuacją. Po chwili wstał i wyszedł na zewnątrz. Brunetka widząc to oderwała się od swojego chłopaka wybiegając za swoim przyjacielem.
- Chcę być sam - warknął siadając na murku za domem. 
- Nie zachowuj się jak rozkapryszony bachor, porozmawiaj ze mną - usiadła obok niego chwytając za jego ciepłą dłoń.
- Teraz chcesz rozmawiać, jak od tygodni nie odezwałaś się do mnie ani słowem - wiedział doskonale, że to ją przerazi dlatego podniósł głos.
- Przecież, muszę zajmować się dzieckiem. Nie mam tyle czasu co kiedyś. Teraz wszystko i wszyscy musieli zejść na drugi tor, musisz odpuścić - odparła spoglądając w jego brązowe tęczówki.
- Tylko, że ja nie dam się zrzucić na ten drugi tor - fuknął chwytając ją za nadgarstki - To ty musisz zrozumieć, że ja Cię kocham. Nie mogę sobie tak po prostu odpuścić - przybliżył swoją twarz do jej szyi, jego wargi delikatnie jeździły w górę i w dół składając na niej malutkie pocałunki.
- Przecież wiesz, że nie możemy. Bynajmniej nie teraz - wysapała odpychając jego wrzące ciało od siebie.
- To jeszcze nie jest zdrada - uśmiechnął się zalotnie - Pozwól mi chociaż spróbować, oboje na to czekamy ...
Brązowooka przełknęła ślinę, kochała swojego chłopaka najbardziej na świecie, ale zaczęła też zakochiwać się w ich przyjacielu. Wszystko przez to, że tak bardzo się o nią troszczył, opiekował kiedy tylko wyszła ze szpitala. To właśnie dlatego unikała jakichkolwiek kontaktów z Malikiem, żeby nie poruszać swojego serca. Jednak teraz sama tego pragnie, dlatego bez oporu go pocałowała. Na początku przelewało to się w delikatne uczucie, pocałunki były namiętne i pełne pożądania, ale już po chwili przerodziły się w gwałtowne i zachłanne co obojgu się bardzo spodobało.
- Ronnie ucieknijmy razem, zostawmy to wszystko - wyszeptał, jeszcze mocniej przyciskając dziewczynę do siebie. 
- Zayn, proszę, my nie możemy - w głębi duszy kłóciła się sama ze sobą. Pragnęła go, ale wiedziała jakie mogą być tego konsekwencje. 
-  Kochanie, pragnę Cię tak cholernie mocno ! - chłopak był strasznie nakręcony na Ronnie. 
-  Zayn, nie ! - powiedziała głośniej, odpychając go od siebie z całej siły. Zdenerwowany wybiegł z domu, a po chwili słychać było pisk odjeżdżającego samochodu. Ronnie uspokoiła swój oddech i bijące serce, a potem wróciła do środka. 
- Pokłóciliście się ? - zapytał Liam, wychodząc z kuchni. 
- Co ? Trochę ... 
- Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. Odbiło mu, czy co ? - wzruszył ramionami, opadając na sofę. 
- Skarbie, stało się coś ? - Niall podszedł do swojej ukochanej, wtulając się w jej drobne ciało i całując w szyję, dokładnie w tym samym miejscu co Zayn. 
- Pójdę do małej - szybko uciekła na górę. Weszła do pokoju córeczki, po czym stanęła nad jej łóżeczkiem. 
- Powiedz mi, co ja mam zrobić ? - zapytała, czując napływające łzy. - Nie radzę sobie z tym. - rozpłakała się.


 ^.^


Tymczasem Zayn dotarł pod miejscowy klub. Wszedł do środka i zajął miejsce przy barze. 
- Co podać ? - zapytał barman.
- Coś bardzo mocnego - odparł zdenerwowany, po czym chwycił szklankę z alkoholem i szybko wypił. - Jeszcze raz to samo - dodał. Po dłuższym czasie, chłopak już prawie nie kontaktował. Podeszła do niego jakaś blondynka, nieudolnie flirtując, lecz ten zbył ją jednym gestem. Nie chciał żadnej innej dziewczyny, dla niego liczyła się tylko Ronnie. Za każdym razem starał się wmawiać sobie, że jej nie kocha, lecz to uczucie było silniejsze od niego. 
- Pieprzone uczucia - rzucił na blat pieniądze, po czym chwiejnym krokiem opuścił lokal. Mimo tego że był pijany, postanowił wrócić do domu samochodem. Z głośnym piskiem podjechał pod dom, po czym wszedł do środka. Nie zauważony poszedł do swojego pokoju, lecz po chwili wpadła tam Ronnie. 
- Zayn, jesteś kompletnie pijany ! - krzyknęła - Co Ty ze sobą robisz ?! 
- To Twoja wina. Przez Ciebie wariuje, tak bardzo Cię pragnę, nie rozumiesz tego do cholery ?! - podniósł głos, lecz ona tylko pokiwała przecząco głową i opuściła jego pokój. 
- I tak cholernie mocno Cię kocham... - szepnął, gdy wyszła. 

Zdenerwowana Ronnie wybiegła przed dom, po drodze zabierając paczkę papierosów z blatu. Zapaliła jednego, chociaż wiedziała że nie powinna. 

- Nie lubię jak palisz - przypomniały jej się słowa Zayna, gdy przyłapał ją z papierosem. 
- Stało się coś ? - dziewczyna nie zauważyła wchodzącego Liama. 
- Weźcie się nie wpieprzajcie w moje życie - podniosła głos - Przepraszam - dodała, widząc zdziwioną minę swojego brata. 
- Młoda, nie ściemniaj tylko mów co jest - brunet usiadł na schodach, pociągając Ronnie za rękę. 
- Nic takiego, po prostu jestem zmęczona ... - odparła. 
- Na pewno ? - chłopak nie był pewien czy jego siostra mówi prawdę. 
- Tak, na pewno - uśmiechnęła się, przytulając Liama. - Pójdę się położyć, dobranoc - pożegnała się z bratem i ruszyła w kierunku swojego pokoju. 
- Ronnie ... - zaczął szatyn chwytając ją za ręce, bez słowa zaciągnął ją na ogród przez chwilę nie wiedząc od czego ma zacząć rozmowę.
- Zayn daj mi spokój - warknęła podnosząc głowę do góry, chciała spojrzeć w jego oczy. - Chcesz rozmawiać ? Dobrze tylko, że nie ma o czym - chciała odejść jednak chłopak uniemożliwił jej to szarpiąc ją za kawałek bluzy którą miała właśnie na sobie.
- Wiesz co do Ciebie czuję, jestem pewny, że czujesz to samo do mnie. Nie oszukasz samej siebie - odparł niebezpiecznie zmniejszając odległość między nimi. 
- Kurwa, czy Ty nie rozumiesz, że to nie ma sensu - wykrzyczała mu prosto w twarz nie wytrzymując - Nie zostawię go dla Ciebie, bo go kocham, po za tym mam z nim dziecko. A Ty nie zapominaj o tym, że on jest twoim przyjacielem - powiedziała ciszej spuszczając głowę w dół.
- To prawda. Ale ciekawe jak mój przyjaciel zareaguje na wiadomość, że jego dziewczyna się do mnie przystawia - odparł kompletnie nie myśląc nad słowami, jednak to co powiedział dało mu dużą satysfakcję.
- Nie możesz mi tego zrobić - odparła, a w jej oczach dało się zauważyć łzy.
- Kochanie, obawiam się, że nie mam innego wyjścia - powiedział z szyderczym uśmiechem na ustach oraz z kpiną w głosie.
- Wiesz co, myślałam, że jesteś inny. A okazuje się, że tak naprawdę chciałbyś mnie tylko przelecieć - krzyknęła, a po jej policzkach popłynęły łzy.
- Przecież wiesz, że nigdy nie pomyślał bym o Tobie jako obiekcie do tego by siebie zadowolić - powiedział kładąc dłonie na jej policzkach delikatnie ocierając łzy - Przepraszam Cię za to wszystko co przed chwilą powiedziałem, nie miałem nic złego na myśli ...
- W dupie mam te twoje przeprosiny. Nienawidzę Cię - brunetka stanęła na palcach z całej siły uderzając szatyna w twarz. Chłopak uśmiechnął się zalotnie, chwycił ją w tali przyciągając do siebie. Zachłannie wpił się w jej usta przez chwilę czekając na reakcję z jej strony. Brunetka odwzajemniła pocałunki, które już po chwili przerodziły się w namiętne i gwałtowne uczucie.
- Nadal twierdzisz, że mnie nienawidzisz - nachylił głowę spoglądając głęboko w jej oczy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - mówiąc to utonęła w jego czekoladowych oczach. Szatyn nachylił się przytulając ją mocno do siebie, zaczął całować ją po szyi. Oparł swoje czoło o jej delikatnie całując ją w usta.
- Skarbie, nie oszukuj samej siebie. Po za tym nie lubię jak kłamiesz - uśmiechnął się prze łzy.
Brunetka objęła go wokół szyi jedną rękę wplatając w jego włosy. Szatyn wsunął dłonie do tylnych kieszeni jej spodni delikatnie opierając ją o ścianę. Ponownie zaczęli się całować, a chłopak wykorzystując tę chwilę wsadził swoją ciepłą dłoń pod jej bluzkę powodując wrzenie które przeszywało całe jej ciało.
- Na razie zdania nie zmienię - powiedziała prosto w jego usta odchodząc.  




________________________________

PIĘĆ KOMENTARZY, POPROSZĘ. A I ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA, MAM NADZIEJĘ, ŻE DODACIE SIĘ DO OBSERWATORÓW I BĘDZIECIE CZYTAĆ. http://whatmakes-youbeautiful.blogspot.com/

wtorek, 23 października 2012

24.

Minęły trzy miesiące, w tym czasie bardzo dużo się zmieniło. Eleanor urodziła ślicznego, zdrowego chłopczyka któremu dała na imię Matty, a termin porodu Ronnie zbliża się wielkimi krokami. Dziewczyna zdecydowała się urodzić dziecko pomimo konsekwencji, obiecała sobie, że za wszelką cenę będzie walczyć.
- Jakiego mam ślicznego chrześniaka - mówiła podekscytowana brunetka trzymając kilkutygodniowego chłopczyka na rękach. 
- Cóż się dziwić, przystojny jak tatuś - odparł dumnie Louis, jednak po chwili wybuchł śmiechem jak reszta zgromadzonych.
- Nie wyglądasz zbyt dobrze. Wszystko w porządku ? - zapytał zmartwiony Malik zwracając się do przyjaciółki, dziewczyna nie odpowiadając przytaknęła z wymuszonym uśmiechem na ustach. Oddając maluszka do rąk jego mamy wstała z fotela chcąc napić się wody.
- Jesteś pewna, bo chyba wody ci odeszły - powiedział Harry spoglądając na mokry fotel na którym przed chwilą siedziała.
- Kurwa, nie teraz. Nie jestem gotowa - pisnęła przerażona.
- Kochanie zaczynasz rodzić, nie cieszysz się ? - zapytał Irlandczyk spoglądając z iskierkami w oczach na swoją dziewczynę.
- Nie chcę tego robić, bynajmniej nie teraz - odparła nadal stojąc w bezruchu.
- Nie ociągaj się skarbie, przebierz się szybko i jedziemy do szpitala - powiedziała Eleanor dając jej swoje ubrania. - No już, już - wepchnęła ją do jednego z pokoi. 
W czasie kiedy jej przyjaciółka się ubierała, zdążyła nakarmić i ubrać swojego synka. Nie chciała jej zostawiać w tej trudnej chwili, znając jej sytuację. Przecież na razie nie wiadomo było czy razem z dzieckiem dożyją następnego dnia.
- Możemy już jechać - odparła dziewczyna zaciskając zęby.


^.^

W drodze do szpitala, brunetka miała przeraźliwie mocne skurcze które chwytały ją co siedem minut na dwadzieścia sekund. Będąc w budynku lekarze od razu wzięli ją na salę operacyjną by upewnić się czy przy porodzie nie wystąpią żadne komplikacje.
- Kiedy to się zacznie ? - zapytała przymykając powieki.
- To powinno się stać za kilka godzin, pobierzemy Ci jeszcze krew i przewieziemy do sali gdzie będziesz mogła odpocząć w towarzystwie rodziny i przyjaciół - odparł wyciągając w jej stronę igłę. 
Po przewiezieniu jej do sali która była przeznaczona tylko dla niej od razu wszyscy przyszli ją odwiedzić.
- Jak się czujesz, potrzebujesz czegoś ? - zapytał z troską w głosie Niall. 
- Bywało lepiej, po za tym strasznie chce mi się pić - powiedziała, a już po chwili dostała butelkę z wodą którą wypiła na jednym oddechu.
- Jesteśmy z Tobą, pamiętaj - powiedział Harry.
- To jeszcze nie czas na pożegnanie, skarbie - sprostował Louis, śmiejąc się ze swojego chłopaka.
- Boję się - szepnęła dziewczyna zamykając oczy. 
- Wiemy, że jest Ci ciężko ale musisz być dobrej myśli. Wierzymy w Ciebie  - powiedziała Eleanor dając jej swojego synka na kolana. Brunetka przytuliła go delikatnie do siebie całując w czółko.
- Chciałabym teraz tak trzymać swoje dziecko, ale nie będę się nakręcać, bo przecież jeszcze nie wiem co ze mną będzie - powiedziała, a po jej policzkach popłynęło kilka łez. 
- Będzie dobrze, zobaczysz - powiedział jej brat. 
- Jesteś strasznie blada, może się prześpisz - zaproponował Malik.
- Chce się jeszcze wami porządnie nacieszyć, zanim mnie z tond zabiorą - uśmiechnęła się delikatnie oddając maluszka w ręce Tomlinsona.
- Harry jesteś bardziej zmęczony niż ja, chcesz się położyć obok ? - zapytała w śmiechu. 
- Siedzimy tu od dwóch godzin, a ty dopiero teraz mi to proponujesz ? - mruknął przecierając dłońmi zaspane oczy. - Posuwaj dupsko - powiedział ściągając buty. 
- Przepraszam, że Ci zadam to pytanie, ale czy czujesz ruchy dziecka ? - zapytała zdziwiona Eleanor.
- Tak czuję, a dlaczego pytasz ? - odparła.
- Jak na kogoś kto ma za chwilę urodzić to dobrze się trzymasz, mnie w tym momencie dręczyłyby skurcze ...
- Zawołajcie lekarza, niech to sprawdzi - zarządził Niall.
- Dajcie spokój, przecież ze mną wszystko w porządku - powiedziała gładząc ręką swój brzuch. - Harry obudź się, debilu - zaczęła go szturchać. 
- Przecież nie śpię, tylko daję oczom odpocząć - wymamrotał.
- Jednak chcę mieć pewność - dodał blondyn spoglądając na zebranych którzy mieli takie samo zdanie jak on. Pomimo sprzeciwu jego dziewczyny zadzwonił dzwonkiem wiszącym obok łóżka, a zaraz po chwili zjawił się lekarz.
- Moglibyście obudzić waszego kolegę ? - zapytał lekarz patrząc znacząco na Hazzę. Chłopcy bez żadnego słowa zdjęli loczka z łóżka, sadzając go na kolanach Tomlinsona.
- Czujesz coś w tym momencie ? - zapytał dusząc delikatnie boki brzucha brunetki. Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Lekarz zastanawiał się dlaczego tak jest. Wyszedł na chwilę chcąc pójść po kolegę, który już spotkał się z takim przypadkiem jednak kiedy zamknął za sobą drzwi usłyszał przeraźliwy krzyk.
- Teraz mnie chwyciło - powiedziała dziewczyna zwijając się z bólu - Bardzo mnie boli - pisnęła. Lekarz bez zbędnych pytań szarpnął za łóżko jadąc z pacjentką na salę operacyjną.
 - Niestety dziecko ma złą pozycję, trzeba będzie zrobić cesarskie cięcie - oznajmił lekarz kładąc dłoń na jej brzuchu. - Rozumiem, że się zgadzasz ? - spytał, na co brunetka przytaknęła ponieważ na inny gest nie było ją stać. 
W czasie gdy dziewczyna leżała na sali operacyjnej, Eleanor wraz z chłopakami modlili się na korytarzu. Tak bardzo się bali tego dnia, nie chcieli jej stracić.
- Ronnie, nie zasypiaj - krzyczała pielęgniarka - Kochanie, otwórz oczy. No już - klepała ją delikatnie po twarzy w czasie kiedy wydobywali z niej maleństwo.
- Dziecko ma problemy z oddychaniem oraz ma dużą ilość płynu w płucach - mówił ktoś, a zestresowana dziewczyna zaczęła płakać, powoli czując jak zapadają jej się powieki.
- Wydobądźcie ten płyn. Jeżeli dziecko nadal nie będzie mogło zaczerpnąć powietrza przenieść je do inkubatora - jeden z lekarzy wydawał rozkazy, słychać było, że był bardzo przejęty zaistniałą sytuacją.
- Dziewczyna bardzo słabo oddycha - oznajmiła jedna z pielęgniarek będących na sali. 
- Podłączyć ją do aparatury - powiedział lekarz prowadzący.

^.^ 

Zebrani na korytarzu tracili cierpliwość, nie wiedzieli nic o stanie ich przyjaciółki oraz jej dziecka. Byli bardzo zmartwieni, ponieważ czekali już od dwóch godzin nadal nikt nie przekazał im żadnych informacji na ten temat.
- Panie doktorze i co z nimi ? - zapytał blondyn zrywając się z miejsca.
- Malutka przebywa w inkubatorze, więc będzie już tylko lepiej. Jednak dziewczyna jest w gorszym stanie ... - odparł przecierając dłońmi oczy.
- To znaczy, może pan powiedzieć nam coś więcej ? - podpytywał się załamany szatyn.
- Sam wiem tyle, że nie oddycha swobodnie, są duże szanse na to, że będzie wszystko dobrze jednak jest jakiś procent niepewności - odparł - Przepraszam was bardzo muszę wracać na salę operacyjną. 
- Jeżeli ona umrze, to ja umrę razem z nią - powiedział Irlandczyk dając się ponieść emocjom. 
- Ty mały głupku, nawet tak nie myśl - warknął na niego Liam. - Musimy cierpliwie czekać na dalsze informacje.



_______________________________

POPROSZĘ O 5 KOMENTARZY. ;DDD

niedziela, 21 października 2012

23.

Dziewczyna razem ze swoim bratem jedzie do domu by spotkać się z rodzicami. Liam nie widzi w tym żadnych przeszkód, jednak wie, że jego siostra boi się ich reakcji, na szczęście wyjaśnili sobie wszystko i znowu są najlepszymi przyjaciółmi. 
- Wysiadamy - powiedział szturchając siostrę w ramię.
- Mam skurcze teraz się nie ruszę, idź sam zaraz do Ciebie dołączę - powiedziała chwytając się za brzuch.
- No dobrze - wywrócił oczami wchodząc do domu.
Kiedy tylko przekroczył próg rodzice rzucili się na niego z przeprosinami. Przytulali go, opowiadali o wszystkim.
- Nie rozumiem dlaczego nie było was, aż tak długo - warknął nie wytrzymując.
- Dobrze powiemy Ci prawdę, tylko usiądź i wysłuchaj nas uważnie - powiedziała matka gładząc go dłonią po głowie.
- Jak byłeś mały zawsze chciałeś mieć siostrę, niestety nie mogliśmy mieć więcej dzieci. Dostaliśmy list od biologicznych rodziców Ronnie, chcieli się z nami pilnie spotkać dlatego wyjechaliśmy na tak długo, oboje zmarli dwa miesiące temu dali nam kilka pamiątek dla twojej siostry i prosili abyśmy jej powiedzieli całą prawdę - mówiła matka zalewając się łzami, kobieta inaczej wyobrażała sobie tą chwilę.
- Chcecie mi powiedzieć, że moja siostra jest adoptowana ? Jak mogliście to tak długo przed nami ukrywać ! - krzyknął nie mogąc opanować tłumiących go emocji. - Nie możecie jej teraz tego powiedzieć - westchnął przeczesując włosy dłońmi.
- Dlaczego teraz jest nieodpowiedni moment ? - zapytali oboje prawie, że równocześnie.
- Będzie miała niedługo dziecko, jej ciąża jest zagrożona ona nie może się teraz denerwować - oznajmił. 
- Jak mogłeś do tego dopuścić - skarcił go ojciec. 
- To was zabrakło kiedy ona najbardziej potrzebowała pomocy, nie chcę was znać najlepiej wracajcie tam gdzie byliście, nie jesteście nam do niczego potrzebni - wykrzyczał wybiegając z domu, po drodze wpadł na siostrę która wszystko słyszała. 
- Zabierz mnie z tond - szepnęła z powrotem wsiadając do samochodu 


^.^

Dziewczyna siedziała w salonie przygnębiona i smutna, nie wiedziała co ma w tym momencie myśleć, wiadomość o tym, że była adoptowana rozdzierała ją od środka. Denerwowała się prawie każdego dnia, to było bardzo złe w jej stanie jednak to nie była jej wina. Wstała chcąc przebrać się na wizytę u lekarza, bardzo by chciała, żeby jej chłopak był teraz nią jednak szukał mieszkania dlatego nie mogło go być teraz przy niej. 
- Zayn, mógłbyś jechać ze mną - zapytała szatyna który przeglądał jakieś papiery. 
- Jasne, nie ma problemu - odparł chwytając do ręki kluczyki od samochodu.
Przez całą drogę nie zamienili ze sobą ani słowa, dziewczyna w ciszy weszła do gabinetu, a zniecierpliwiony chłopak czekał na korytarzu.Jednak ten dzień nie zapowiadał się być 
dobrym.
^.^

 Dziewczyna leżała śledząc ruchy doktora który jeździł aparaturą po jej zaokrąglonym brzuchu. Kiedy tylko odłożył urządzenie podając jej papier do wytarcia się, jego oczy były wyraźnie smutne. 
- Dobrze wiesz, że twoja ciąża jest zagrożona. Jednak to wydaje być się gorsze niż myślałem - powiedział przecierając oczy. - Mam rozumieć, że zdecydujesz się urodzić dziecko ? - zapytał, na co dziewczyna przytaknęła. - Muszę Ci powiedzieć, że przy porodzie mogą wystąpić komplikacje, dziecko może urodzić się martwe, to jeszcze nie jest pewne ale również ty możesz zginąć - powiedział, a brunetka zamarła przymknęła powieki dając upust emocjom. 
- Co mogę zrobić aby do tego nie dopuścić ? - zapytała spoglądając na doktora.
- Na ten moment nie możemy nic z tym zrobić. Bardzo mi przykro - odparł.  
- Do widzenia - szepnęła wychodząc z sali, zaraz po tym przytuliła się do towarzyszącego jej przyjaciela. Widział, że coś jest nie tak jednak nie próbował nawet zapytać. Wiedział, że dziewczyna odpowie na pytanie w złości więc starał się jej nie denerwować. Po prostu kiedy jego przyjaciółka nie mogła ustać na nogach wziął ją na ręce zanosząc do samochodu. 
- Moje dziecko umiera, a ja razem z nim - powiedziała cicho jakby chciała zatrzymać tą informację dla siebie.
- Słucham ?! - gwałtownie zahamował powodując, że samochód który był za nimi prawie w nich uderzył.
- Proszę Cię nie krzycz, sama tego nie rozumiem. Wiem tylko tyle co powiedział mi lekarz - odparła przecierając dłońmi wilgotne policzki. 
- Na pewno się pomylił - mruknął nie dając przyjąć do siebie tej myśli.
- Powiedział, że może umrzeć moje dziecko, ja razem z nim, albo któreś z nas ...
Szatyn pokręcił przecząco głową uderzając z pięści w kierownicę, która zatrąbiła. Było to wyładowaniem emocji, ale też popędzeniem korku ulicznego. Przez resztę drogi nie odzywali się do siebie, było to spowodowane tym, że brunetka nie miała siły wydusić z siebie słowa poprzez nasilające się bóle brzucha.
- Zayn, tylko im nic na razie nie mów. Nie chcę żeby się martwili - brązowooka uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę. 
- Sądzę, że powinni wiedzieć, no ale nic nie powiem - powiedział wysiadając, przeszedł na drugą stronę samochodu otwierając przyjaciółce drzwi, ponownie wziął ją na ręce wnosząc do domu.
- Jest zmęczona, zasnęła - powiedział Malik widząc zdezorientowaną minę Liam'a. Wszedł z nią ostrożnie po schodach kładąc na łóżku w swoim pokoju.
- Potrzebujesz czegoś ? - zapytał po chwili ciszy. 
- Przynieś mi jakieś tabletki, bo naprawdę nie mam już siły - szepnęła, a chłopak posłusznie skierował się do kuchni. 
-  Ronnie, chciałbym z Tobą porozmawiać - zaczął Louis siadając obok dziewczyny. - Chodzi o Eleanor, spędzasz z nią dużo czasu, ja niestety nie mogę ze względu na Harrego, dzwonię do niej ale nie odbiera ... 
- Wszystko z nią w porządku. Eleanor na pewno czuje się lepiej niż ja teraz - odparła okrywając się kołdrą.
- Mam do Ciebie małą prośbę - zaczął - Mogłabyś się zająć jutro Harrym, nie wypuści mnie z domu, a chciałbym się osobiście z nią spotkać - zrobił maślane oczka. 
- Nie wiem czy się ruszę z łóżka, ale możesz mu powiedzieć, że proszę go o to by jutro ze mną został. Zayn ma pewnie ważniejsze sprawy na głowie niż pilnowanie mnie, a nasz loczek nie będzie miał nic przeciwko - uśmiechnęła się w miarę możliwości.
- Kochana jesteś - pocałował ją w czoło - Chyba masz gorączkę - stwierdził patrząc na nią pytająco.
- Zaraz jej przejdzie - powiedział szatyn podając jej tabletki oraz szklankę z wodą. 
- Skoro tak mówisz - brunet wywrócił oczami  wychodząc z pomieszczenia.
- Niall, w końcu wrócił ? - zapytała zawiedziona.
- Dzwonił właśnie i powiedział, że powinien być za godzinę - skwitował - Ronnie, bo chcielibyśmy z chłopakami wyjść ... 
- Idź, dam sobie radę. Przecież nie możesz cały czas być ze mną, masz swoje życie - oznajmiła. 
- Jesteś tego pewna ? - zapytał nachylając się nad nią. Dziewczyna wzruszyła ramionami, na co szatyn się zaśmiał całując ją w czubek nosa. - Dzwoń do mnie jak będziesz czegoś potrzebowała - powiedział opierając się o futrynę - Kocham Cię - szepnął machając jej na pożegnanie. 
- Ja Ciebie też. 


^.^ 

Kiedy tylko brunetka poczuła się lepiej wstała z łóżka by pójść odebrać dzwoniący już od godziny telefon. 
- Dzwonię aby zapytać jak się czujesz - po drugiej stronie słuchawki usłyszała głos doktora. 
- Nie za dobrze, ale dziękuję, że pan pyta.
- Na pewno jesteś załamana tym co usłyszałaś dzisiaj odemnie, jednak jest jedno wyjście dzięki któremu możemy wszystkiemu zapobiec - powiedział, a jej oczy zalśniły ze szczęścia. - Można usunąć ciążę, jednak w przyszłości jeżeli zdecydujesz się na posiadanie dziecka niestety nie będzie to możliwe - oznajmił, a jej radość prysnęła niczym bańka mydlana. 
- Usunąć ciążę, przecież te konsekwencje ... 
Ktoś wyrwał jej telefon z ręki odkładając go z powrotem na stół. Odwracając się spojrzała prosto w kipiące złością oczy Niall'a.
- Nie rozumiem twojego zachowania w tym momencie. To była bardzo ważna rozmowa - powiedziała ponownie wykręcając numer. 
- Rozmowa na temat zabicia naszego dziecka ?! - krzyknął chwytając ją za nadgarstki. - Dlaczego chcesz to zrobić, nie rozumiem tego ! - warknął przyciskając ją do ściany. 
- Ono już jest martwe - odparła wyrywając się z jego uścisku. 
- Pewnie tego byś teraz chciała ! Za duża odpowiedzialność dlatego chcesz się go pozbyć - chłopak nie za bardzo zrozumiał sens jej wypowiedzi. 
- Nie krzycz na mnie tylko posłuchaj - teraz to ona podniosła głos. - Dowiedziałam się dzisiaj, że jestem adoptowana, że moje dziecko może umrzeć, a ja razem z nim. Ale Ciebie to w ogóle nie interesuje ! - krzyknęła usuwając się po ścianie w dół, zaczęła płakać mocno chwytając się za brzuch.
- Skarbie przepraszam nie wiedziałem ... - odparł chłopak klękając przy niej.
- A jak mogłeś wiedzieć skoro nie było Cię cały dzień - wykrzyczała prosto w jego zasmuconą twarz. - Zayn zawsze jest przy mnie, mógłbyś się od niego dużo nauczyć. Opiekuje się mną, będzie też opiekować się naszym dzieckiem zapewne lepiej od Ciebie o ile oboje przeżyjemy - powiedziała ciszej zaciskając zęby z bólu. 
- Będziecie żyć, obiecuję. Kocham Cię - chciał ją wziąć na ręce jednak brunetka kategorycznie mu zabroniła.
- Zostaw mnie samą - poprosiła, a blondyn ze łzami w oczach poszedł do sypialni, by tam móc spokojnie pomyśleć.


^.^

Minęły już dwie godziny. Dziewczyna nadal siedziała w bezruchu pod ścianą. Za oknem było już ciemno, a chłopcy nadal nie wracali. Pomimo własnych problemów brązowooka bardzo się o nich martwiła, bo przecież poszli do pobliskiego baru oglądać mecz, a tam na pewno nie poprzestali na jednym piwie.
- Kurwa, wygralibyśmy ten mecz gdyby nie ten pedał, który nie potrafi porządnie kopnąć piłki - krzyczał Harry, który był już kompletnie zalany. 
- Uspokój się pajacu jeden. Przecież nie jesteś sam w tym domu - załagodzić sytuację próbował Zayn.
- Jestem nawalony w trzy dupy - mruknął Louis przekraczając próg. - Dlaczego ona siedzi pod ścianą ? - zapytał, a wtedy wszyscy spojrzeli się w stronę brunetki.
- Ronnie, wstań proszę - powiedział szatyn kucając przy niej, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Dziewczyna po prostu stała podnosząc głowę do góry, ponieważ Malik był od niej trochę wyższy. Spojrzała na niego swoimi dużymi brązowymi zapłakanymi oczami, które aż prosiły się o to aby ją do siebie przytulić.
- W porządku wystarczy - szepnęła czując jak zostaje coraz bardziej przygniatana przez ciało swojego przyjaciela.
- Alkoholik jebany - warknął Lou podchodząc bliżej swojego chłopaka - Przestań już pić, pedale mały. Chodź pójdziemy spać - powiedział ciągnąc go za rękę.
- Dzisiaj mnie nie przelecisz, skarbie - wymamrotał Hazza wchodząc po schodach.
- Jeszcze się zdziwisz - zaśmiał się Louis.
Dziewczyna stała w miejscu nie wiedząc co powiedzieć. Uśmiechnęła się pod nosem ocierając łzy z policzków. Tak bardzo bała się końca wszystkiego. Nie wiedziała czego może się spodziewać.
- Pójdę już spać - odparła całując szatyna w policzek.
Chłopak uśmiechnął się promiennie odpowiadając, że też pójdzie się położyć. Oboje udali się do swoich sypialni. Dziewczyna zakładając na siebie jakąś luźną bluzkę położyła się obok blondyna, który już spał.
- Też Cię kocham - szepnęła całując go delikatnie w usta. Wtuliła się bardziej w jego nagie ciało dając się ponieść przyjemnemu ciepłu zasnęła.

________________________________

POPROSZĘ O CO NAJMNIEJ 5 KOMENTARZY I WTEDY POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ. ;D