KAŻDA OSOBA KTÓRA TO WIDZI NIECH DOCZYTA DO KOŃCA, TO BARDZO WAŻNE.
A WIĘC BARDZO KOCHAM TĄ HISTORIĘ I TEGO BLOGA, JEDNAK NIE MAM NA NIEGO POMYSŁU I ZOSTAWIAM GO BEZ ZAKOŃCZENIA.
JEDNAK OSOBY KTÓRE SĄ W OBSERWOWANYCH I LUBIŁY CZYTAĆ TEGO BLOGA MOGĄ TERAZ MOJĄ TWÓRCZOŚĆ UJRZEĆ NA TYCH BLOGACH:
1. http://everything-going-to-change.blogspot.com/
2. http://whatmakes-youbeautiful.blogspot.com/
PROWADZĘ TERAZ TYLKO I WYŁĄCZNIE DWA POWYŻSZE BLOGI WIĘC DODAJCIE SIĘ TAM DO OBSERWATORÓW I CZYTAJCIE.
piątek, 31 maja 2013
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
30.
Minął
miesiąc, a obawy brunetki się spełniły. Od czasu kiedy byli na spacerze
nie widzieli się, ani nie kontaktowali w żaden możliwy sposób. Bardzo
ją to bolało, ponieważ cholernie za nim tęskniła i po prostu nie
wytrzymywała bez niego.
- Eleanor, nie wiem co mam robić - westchnęła bawiąc się z synkiem swojej przyjaciółki - Po za tym znowu jestem w ciąży ...
- Cudownie. Ale co wspólnego ma z tym Zayn ? - zapytała z dziwnym wyrazem twarzy - Nie zrobiłaś tego, prawda ?
- Żałuję tego, ale przecież nie cofnę czasu - rozpłakała się - Nie mów o tym nikomu, proszę Cię ...
- Jasne, że nie powiem. Ale jesteś pewna, że to dziecko Malika, bo jeżeli tak. To prędzej czy później się wyda.
- Od tamtego czasu, spałam z Niallem tylko raz. I to było w zeszłym tygodniu, a płód ma ponad sześć tygodni
- Musisz mu o tym powiedzieć, dzięki temu wszystko się zmieni. Zobaczysz, będzie tylko lepiej
- Mam nadzieję, chyba wiem gdzie mogę go znaleźć - powiedziała zakładając na siebie kurtkę - Spotkamy się jeszcze i wszystko Ci opowiem, teraz muszę iść.
Dziewczyna wsiadła do samochodu odjeżdżając spod domu przyjaciółki z piskiem opon. Pojechała za miasto, bo pomyślała, że właśnie tam może teraz przebywać jej przyjaciel. Po czterdziestu minutach była na miejscu, zapukała do drzwi z nadzieją, że ktoś otworzy.
- Ronnie, mówiłem Ci, żebyś przez dłuższy czas mnie nie odwiedzała - mruknął opierając głowę o futrynę.
- Musimy porozmawiać, to bardzo ważne - szepnęła wchodząc do środka.
- No, dobrze o co chodzi ? - zapytał siadając na łóżku.
- Zayn, ja jestem w ciąży - powiedziała ciszej - Z tobą - dodała widząc jego zdezorientowaną minę.
- Jesteś pewna ? - zapytał patrząc jej głęboko w oczy, brązowooka tylko przytaknęła, a po jej policzkach popłynęły łzy - Dlaczego płaczesz ?
- Zniszczyłam sobie całe życie - warknęła kopiąc karton leżący na ziemi - Niall, on nie może się o tym dowiedzieć.
- Jak ty to sobie wyobrażasz ? - zapytał poddenerwowany.
- To, że będziemy mieli dziecko, nie oznacza, że będziemy razem. Chciałeś zniknąć, to teraz dam Ci już spokój, po prostu chciałam abyś wiedział o wszystkim, bo teraz jest mi z tym łatwiej ...
- A co zamierzasz zrobić, przecież ono nie będzie w żaden sposób podobne do niego, wszystko się wyda.
- Jeżeli usunę będzie po problemie, nie chcę później cierpieć, tak bardzo go kocham tyle razem przeszliśmy. Jeżeli się rozstaniemy, nie przeżyję tego ...
- Nie zrobisz mi tego, zacznijmy w końcu żyć razem, dla siebie. Ucieknijmy stąd nie patrząc w przeszłość - zaproponował zdeterminowany.
- Kocham Cię, ale zrozum, że z nim łączy mnie coś, co do nas nigdy nie dojdzie, rozumiesz ? - szepnęła po raz kolejny zalewając się łzami.
- No, dobrze rozumiem. Jednak to będzie moje dziecko tego w żaden sposób nie zmienisz ...
- Zayn, proszę nie utrudniaj mi tego - szepnęła siadając obok niego, położyła głowę na jego ramieniu zaczynając płakać.
- Pomimo wszystko, nikomu nie powiem - powiedział ciszej - Obiecuję, skarbie. Postaraj się mi zaufać ...
- Nie wieżę Ci - odparł przeczesując włoZsy palcami.
- Stwierdziliśmy, że nie ma sensu się rozstawać, pomimo głupoty którą on też popełnił - powiedziała zakładając buty - A mianowicie przeleciał twoją dziewczynę ...
- No, nieźle - westchnął wstając - Chodź, bo zaraz nie wiadomo co sobie pomyślą.
Obydwoje zeszli na dół tym samym dołączając do przyjaciół, z niesamowicie wielkim uśmiechem na twarzy.
- Wydarzyło się coś na górze, o czym powinniśmy wiedzieć ? - zadał pytanie Hazz, który popijał kolejnego drinka.
- Nic szczególnego - odparła brunetka przytulając swojego chłopaka, blondyn spojrzał się na nią pytająco mierząc od góry do dołu.
- Gdzie jest moja chrześnica - zapytał Liam.
- Została u mojej mamy, wraca już nie długo do Irlandii i chciała się nią wystarczająco nacieszyć - sprostował blondyn.
- Może nam chociaż powiesz kogo jest to dziecko - powiedziała Danielle wskazując na brzuch swojej przyjaciółki.
- Słucham ? - zapytała speszona dziewczyna.
- Nie udawaj, że nie wiesz - odparła wstając - Przecież widać, że jesteś w ciąży - podeszła bliżej podciągając jej bluzkę do góry.
- Myślałem, że fabrykę uznałaś za zamkniętą - zaśmiał się Harry - Nie daj się prosić, powiedz z kim wpadłaś ...
- Trochę, głupio wyszło, bo nie chciałam teraz o tym mówić - westchnęła - Ale skoro pytacie, to jego wina - zaśmiała się wskazując na szatyna.
- Wcale nie moja - powiedział udając obrażonego - Właśnie, chłopaki, idziemy dzisiaj na ten mecz
- Jasne, zaczyna się za dwie godziny, jakoś się wyrobimy. Dziewczyny oczywiście idziecie z nami - powiedział Louis.
Wanna
była duża, dziewczyny dwie, postanowiły się trochę zrelaksować, razem
oczywiście w strojach kąpielowych. Rozmawiały śmiejąc się przy tym i
wygłupiając jak nigdy. Chłopcy nie chcieli dać im spokoju co chwilę wpraszając się do pomieszczenia w którym przebywały pod pretekstem zapotrzebowania czegoś.
- Wychodzimy już ? - zapytała dziewczyna z bujnymi lokami na głowie.
- Tak, chodźmy się przebrać - zaproponowała brunetka.
Zawinęła się w ręcznik wbiegając do sypialni. Danielle jako pierwsza wskoczyła do garderoby bardzo szybko uwijając się z wybraniem stylizacji na wieczór. Założyła na siebie ten zestaw. Prezentując się przyjaciółce.
- Nic dodać, nic ująć - odparła zachwycona.
Brunetka nie wiedziała w co tak naprawdę może się ubrać, nie chciała wyglądać zbyt wyzywająco tak jak dziewczyna jej brata, ponieważ nie chciała się narazić na ciekawskie spojrzenia. Postanowiła wybrać ten zestaw nie zapominając o tym, że również jest młodą matką.
- Niesamowicie wyglądasz - pisnęła przytulając ją do siebie - Myślę, że blondaskowi się spodoba - zaśmiała się wyprzedzając ją na schodach.
- Po drodze jest dużo krzaków - mruknął Hazz puszczając oczko do obu dziewczyn, za co Tomlinson uderzył go w tył głowy.
- Hazzuś, nie chcę Cię rozczarować, bo twoja propozycja jest niezwykle kusząca, ale my jedziemy samochodem ...
- Przecież, chwila moment i jesteśmy. Nie ma mowy idziemy pieszo - odparł Liam, obejmując swoją dziewczynę w talii - Mogłabyś zmienić buty, źle się przy tobie czuję, jesteś za wysoka - mruknął, a dziewczyna posłusznie zmieniła buty na czarne trampki z ćwiekami.
- Zayn, a z tym dzieckiem to udało wam się tak za pierwszym razem ? - zaśmiał się Styles, patrząc na szatyna z ciekawskim spojrzeniem.
- Niczego nie planowaliśmy, ale tak. Za pierwszym - odparł zmieszany.
__________________________
JA BARDZO PRZEPRASZAM JEŻELI KTOŚ JESZCZE CZYTA TEGO BLOGA, ALE KOMPLETNIE O NIM ZAPOMNIAŁAM.
- Eleanor, nie wiem co mam robić - westchnęła bawiąc się z synkiem swojej przyjaciółki - Po za tym znowu jestem w ciąży ...
- Cudownie. Ale co wspólnego ma z tym Zayn ? - zapytała z dziwnym wyrazem twarzy - Nie zrobiłaś tego, prawda ?
- Żałuję tego, ale przecież nie cofnę czasu - rozpłakała się - Nie mów o tym nikomu, proszę Cię ...
- Jasne, że nie powiem. Ale jesteś pewna, że to dziecko Malika, bo jeżeli tak. To prędzej czy później się wyda.
- Od tamtego czasu, spałam z Niallem tylko raz. I to było w zeszłym tygodniu, a płód ma ponad sześć tygodni
- Musisz mu o tym powiedzieć, dzięki temu wszystko się zmieni. Zobaczysz, będzie tylko lepiej
- Mam nadzieję, chyba wiem gdzie mogę go znaleźć - powiedziała zakładając na siebie kurtkę - Spotkamy się jeszcze i wszystko Ci opowiem, teraz muszę iść.
Dziewczyna wsiadła do samochodu odjeżdżając spod domu przyjaciółki z piskiem opon. Pojechała za miasto, bo pomyślała, że właśnie tam może teraz przebywać jej przyjaciel. Po czterdziestu minutach była na miejscu, zapukała do drzwi z nadzieją, że ktoś otworzy.
- Ronnie, mówiłem Ci, żebyś przez dłuższy czas mnie nie odwiedzała - mruknął opierając głowę o futrynę.
- Musimy porozmawiać, to bardzo ważne - szepnęła wchodząc do środka.
- No, dobrze o co chodzi ? - zapytał siadając na łóżku.
- Zayn, ja jestem w ciąży - powiedziała ciszej - Z tobą - dodała widząc jego zdezorientowaną minę.
- Jesteś pewna ? - zapytał patrząc jej głęboko w oczy, brązowooka tylko przytaknęła, a po jej policzkach popłynęły łzy - Dlaczego płaczesz ?
- Zniszczyłam sobie całe życie - warknęła kopiąc karton leżący na ziemi - Niall, on nie może się o tym dowiedzieć.
- Jak ty to sobie wyobrażasz ? - zapytał poddenerwowany.
- To, że będziemy mieli dziecko, nie oznacza, że będziemy razem. Chciałeś zniknąć, to teraz dam Ci już spokój, po prostu chciałam abyś wiedział o wszystkim, bo teraz jest mi z tym łatwiej ...
- A co zamierzasz zrobić, przecież ono nie będzie w żaden sposób podobne do niego, wszystko się wyda.
- Jeżeli usunę będzie po problemie, nie chcę później cierpieć, tak bardzo go kocham tyle razem przeszliśmy. Jeżeli się rozstaniemy, nie przeżyję tego ...
- Nie zrobisz mi tego, zacznijmy w końcu żyć razem, dla siebie. Ucieknijmy stąd nie patrząc w przeszłość - zaproponował zdeterminowany.
- Kocham Cię, ale zrozum, że z nim łączy mnie coś, co do nas nigdy nie dojdzie, rozumiesz ? - szepnęła po raz kolejny zalewając się łzami.
- No, dobrze rozumiem. Jednak to będzie moje dziecko tego w żaden sposób nie zmienisz ...
- Zayn, proszę nie utrudniaj mi tego - szepnęła siadając obok niego, położyła głowę na jego ramieniu zaczynając płakać.
- Pomimo wszystko, nikomu nie powiem - powiedział ciszej - Obiecuję, skarbie. Postaraj się mi zaufać ...
^.^
Dwie
godziny później dziewczyna siedziała w domu sama, smutna i
przygnębiona. Niall, postanowił pojechać z małą do swoich rodziców.
Oczywiście przekonywał brunetkę, aby pojechała z nim, ale ona nie miała
na to najmniejszej ochoty. Weszła do łazienki, po czym stanęła przed
lustrem. Zdjęła z siebie ubrania zostawiając na sobie jedynie bieliznę.
Spojrzała w swoje odbicie ze strachem i załamaniem w oczach, widząc
zaokrąglony brzuch. Bardzo bolało ją to, że zdradziła swojego chłopaka.
- Dlaczego byłam taka głupia - westchnęła ocierając wilgotne policzki.
-
Kochanie, dlaczego płaczesz ? - zapytał Irlandczyk obejmując ją w
pasie, przytulił swój policzek do jej szyi, jeżdżąc delikatnie dłońmi po
jej pośladkach.
- Nie ważne - odparła odwracając się w jego stronę, złożyła na jego ustach pocałunek wtulając się w niego całym ciałem.
-
Mam do Ciebie pytanie - powiedział z ukrytym uśmiechem na ustach - Nie
jesteś przypadkiem w ciąży ? - zapytał bojąc się reakcji swojej
dziewczyny.
- Aż tak bardzo widać ? - odsunęła się od niego patrząc głęboko w jego błękitne tęczówki. - Ale tak jestem ...
Blondyn
bardzo się ucieszył, skacząc dookoła. Spojrzał się z zapytaniem w
oczach w stronę brunetki, która nie cieszyła się wcale.
-
Niall, proszę nie denerwuj się tylko posłuchaj - wzięła głęboki oddech -
Co byś zrobił, gdyby okazało się, że Cię zdradziłam ?
- Więc skoro o tym mówimy, to chodź usiądziemy i spokojnie porozmawiamy - odparł chwytając ją za rękę.
Usiedli w sypialni, patrząc sobie głęboko w oczy. Żadne z nich nie miało zamiaru zacząć tematu jednak któreś musiało przemówić.
-
Co do wcześniejszego pytania. To byłbym smutny, ale tak bardzo Cię
kocham, że na pewno w żaden sposób nie zaważyło by to na naszych
uczuciach. A Ty co byś zrobiła w takiej sytuacji ?
-
Chyba zareagowałabym tak samo jak ty, bo miałabym pewność, że mówiąc mi
o tym nadal mnie kochasz i szczerze żałujesz tego wszystkiego ...
- Zdradziłam/łem Cię - powiedzieli równocześnie.
-
Kochanie, pamiętasz tę imprezę. To właśnie wtedy się stało. Kiedy
wszyscy spaliście, byłem pijany i przespałem się z Perrie - powiedział,
na co dziewczyna tylko prychnęła pod nosem, a po jej policzkach
niespodziewanie popłynęły łzy.
- A ja przespałam się z jej chłopakiem - odpowiedziała pewna siebie - I to właśnie z nim jestem w ciąży ...
-
Nienawidzę Cię - szarpnął ją za rękę całując namiętnie - Jesteś
nieodpowiedzialną i cholernie głupią osobą, trzeba było się zabezpieczać
- mruknął pomiędzy pocałunkami.
-
Jesteś niesamowitym egoistą, nienawidzę Cię - odepchnęła go od siebie
uderzając w policzek - Mam nadzieję, że nie zmajstrowałeś kolejnego
dziecka - pocałowała go siadając na nim okrakiem.
- Normalni ludzie rozstaliby się po zdradzie - zaśmiał się blondyn ściągając z siebie spodnie.
- Może jeszcze nie zauważyłeś, ale my nie jesteśmy normalni - odparła zrywając z niego koszulę.
^.^
Minęła
niespełna godzina, a obydwoje siedzieli przy stole jedząc obiad w
towarzystwie przyjaciół. Liam, był zawiedziony zachowaniem obojga,
jednak cieszył się, że nadal są razem i uznawał to za wykaz prawdziwej
miłości która jest w stanie przetrwać wszystko.
- Z kim ja żyję - mruknął Hazza uderzając się z otwartej dłoni w czoło - Wy jesteście niepełnosprytni ...
-
To się nazywa miłość, idioto - sprostowała Danielle - Po za tym cieszę
się, że pomimo głupstwa z waszej strony nadal jesteście razem ...
-
Dużo rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że długo bez siebie nie
wytrzymamy, dlatego taka decyzja zapadła - odparł dumnie Niall zerkając w
stronę swojej dziewczyny.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi, dziewczyna pobiegła otworzyć, a w progu zobaczyła uśmiechniętego szatyna.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi, dziewczyna pobiegła otworzyć, a w progu zobaczyła uśmiechniętego szatyna.
- Chodź, na chwilę - bez zbędnego słowa chwyciła go za rękę ciągnąc po schodach do sypialni.
- Masz zamiar coś zrobić ? - zapytał zabawnie poruszając brwiami, przyciągnął ją do siebie z chęcią pocałowania.
- Tak, przebrać się - odparła wchodząc do garderoby, po chwili wyszła ubrana w ten zestaw. Zaśmiała się spoglądając na swojego przyjaciela - Przepraszam Cię za to wszystko co dzisiaj powiedziałam ...
- Nie szkodzi - odparł z uśmiechem na twarzy
- Powiedziałam mu o wszystkim - szepnęła siadając obok niego, jednak uśmiech nie schodził z jej twarzy.- Nie wieżę Ci - odparł przeczesując włoZsy palcami.
- Stwierdziliśmy, że nie ma sensu się rozstawać, pomimo głupoty którą on też popełnił - powiedziała zakładając buty - A mianowicie przeleciał twoją dziewczynę ...
- No, nieźle - westchnął wstając - Chodź, bo zaraz nie wiadomo co sobie pomyślą.
Obydwoje zeszli na dół tym samym dołączając do przyjaciół, z niesamowicie wielkim uśmiechem na twarzy.
- Wydarzyło się coś na górze, o czym powinniśmy wiedzieć ? - zadał pytanie Hazz, który popijał kolejnego drinka.
- Nic szczególnego - odparła brunetka przytulając swojego chłopaka, blondyn spojrzał się na nią pytająco mierząc od góry do dołu.
- Gdzie jest moja chrześnica - zapytał Liam.
- Została u mojej mamy, wraca już nie długo do Irlandii i chciała się nią wystarczająco nacieszyć - sprostował blondyn.
- Może nam chociaż powiesz kogo jest to dziecko - powiedziała Danielle wskazując na brzuch swojej przyjaciółki.
- Słucham ? - zapytała speszona dziewczyna.
- Nie udawaj, że nie wiesz - odparła wstając - Przecież widać, że jesteś w ciąży - podeszła bliżej podciągając jej bluzkę do góry.
- Myślałem, że fabrykę uznałaś za zamkniętą - zaśmiał się Harry - Nie daj się prosić, powiedz z kim wpadłaś ...
- Trochę, głupio wyszło, bo nie chciałam teraz o tym mówić - westchnęła - Ale skoro pytacie, to jego wina - zaśmiała się wskazując na szatyna.
- Wcale nie moja - powiedział udając obrażonego - Właśnie, chłopaki, idziemy dzisiaj na ten mecz
- Jasne, zaczyna się za dwie godziny, jakoś się wyrobimy. Dziewczyny oczywiście idziecie z nami - powiedział Louis.
^.^
- Wychodzimy już ? - zapytała dziewczyna z bujnymi lokami na głowie.
- Tak, chodźmy się przebrać - zaproponowała brunetka.
Zawinęła się w ręcznik wbiegając do sypialni. Danielle jako pierwsza wskoczyła do garderoby bardzo szybko uwijając się z wybraniem stylizacji na wieczór. Założyła na siebie ten zestaw. Prezentując się przyjaciółce.
- Nic dodać, nic ująć - odparła zachwycona.
Brunetka nie wiedziała w co tak naprawdę może się ubrać, nie chciała wyglądać zbyt wyzywająco tak jak dziewczyna jej brata, ponieważ nie chciała się narazić na ciekawskie spojrzenia. Postanowiła wybrać ten zestaw nie zapominając o tym, że również jest młodą matką.
- Niesamowicie wyglądasz - pisnęła przytulając ją do siebie - Myślę, że blondaskowi się spodoba - zaśmiała się wyprzedzając ją na schodach.
- Po drodze jest dużo krzaków - mruknął Hazz puszczając oczko do obu dziewczyn, za co Tomlinson uderzył go w tył głowy.
- Hazzuś, nie chcę Cię rozczarować, bo twoja propozycja jest niezwykle kusząca, ale my jedziemy samochodem ...
- Przecież, chwila moment i jesteśmy. Nie ma mowy idziemy pieszo - odparł Liam, obejmując swoją dziewczynę w talii - Mogłabyś zmienić buty, źle się przy tobie czuję, jesteś za wysoka - mruknął, a dziewczyna posłusznie zmieniła buty na czarne trampki z ćwiekami.
- Zayn, a z tym dzieckiem to udało wam się tak za pierwszym razem ? - zaśmiał się Styles, patrząc na szatyna z ciekawskim spojrzeniem.
- Niczego nie planowaliśmy, ale tak. Za pierwszym - odparł zmieszany.
__________________________
JA BARDZO PRZEPRASZAM JEŻELI KTOŚ JESZCZE CZYTA TEGO BLOGA, ALE KOMPLETNIE O NIM ZAPOMNIAŁAM.
środa, 16 stycznia 2013
29.
Dziewczyna pod wpływem ogromnego zmęczenia nie chciała wstać na przygotowane przez chłopców śniadanie. Dlatego loczek wpadł na pomysł by ją trochę rozbudzić.
- Ronnie, wstaniesz w końcu czy nie ? - zapytał nachylając się nad nią. Dziewczyna pokręciła przecząco głową przykrywając się po same uszy. Chłopak pociągnął za koc wylewając na nią kubek zimnej wody.
- Harry, umiesz biegać ? - zapytała ni z gruszki ni z pietruszki.
- Co to za pytanie. Jasne, że umiem - odparł wzruszając ramionami.
- To wypierdalaj ! - warknęła zaczynając go gonić.
Kiedy znaleźli się w środku rzuciła się na niego powodując, że oboje upadli. Zaczęli się turlać po ziemi, bijąc się przy tym.
- Kurwa, od samego rana takie akcje - warknął na nich Malik rozdzielając ich od siebie.
- Ty palancie, jak mogłeś - powiedziała szczypiąc go za policzek.
- Wczoraj pytałem i się zgodziłaś ale dla pewności zapytam jeszcze raz - powiedział biorąc głęboki oddech - Będziesz ze mną chodzić ?
Blondyn zakrztusił się kanapką, którą właśnie jadł. Wziął łyk herbaty podchodząc do swojej dziewczyny.
- Kochanie mówiłam Ci już, że tak - zaśmiała się uderzając go w czoło - Jeżeli chcesz to dzisiaj możemy nawet razem pobiegać ...
- My się już zbieramy, mamy parę spraw do załatwienia - powiedziała Danielle zakładając na siebie kurtkę.
- Czas nie kutas, nie stanie - walnął Hazza, śmiejąc się z własnej głupoty.
- Ty jesteś taki głupi czy Ci za to płacą - zapytał Malik jednak loczek nie odpowiadając wzruszył ramionami. Chłopak usiadł przy stole mieszając herbatę.
- Mieszaj głośniej, niech sąsiedzi wiedzą, że mamy cukier ! - krzyknęła do loczka.
- Chyba będzie burza - oznajmił Niall.
- Masz - powiedziała brunetka wręczając mu patelnię - Wejdź na dach i tym pomachaj - odparła upadając na ziemię.
- Nie wiem co wczoraj robiłaś, ale sam pojadę po małą. Jeżeli moja mama zobaczyłaby Cię w takim stanie to, by nam dziecka nie oddała ...
- Nie martw się, ja się nią zajmę - powiedział Hazza próbując utrzymać w górze szklankę z herbatą.
- Jeszcze mi coś zrobisz, pedofilu jeden - mruknęła chwytając go za kolano. Loczek podskoczył wylewając na siebie gorący napój i jednocześnie spadając z krzesła.
- Do wanny z nim ! - zarządziła dziewczyna.
Chwyciła go za ręce zaciągając go do łazienki. Uporała się z włożeniem go do wanny, a po chwili oblała go zimną wodą.
- Ja jebię, jak zimno - powiedział zamykając oczy.
- Zostawię Cię samego jeżeli pozwolisz - zaśmiała się, jednak on chwycił ją za rękę powodując, że wpadła do wanny.
- Skoro mi jest zimno, tobie teraz też. To razem będzie nam cieplej - jego logika myślenia była nie do pojęcia.
- Jesteś idiotą, byłeś i zostaniesz - odparła.
- Ej, pomożecie nam, bo o własnych siłach nie wyjdziemy - krzyknął tak głośno, że głośniej się chyba nie dało.
Po kilku minutach przyszli do nich przyjaciele, próbując wyciągnąć ich z wanny. Harry ubrał się w suche ubrania należące do Irlandczyka i usiadł przy barku w kuchni. W tym czasie brunetka również przebrała się w ten zestaw po czym usiadła na kanapie oglądając telewizję.
- This is sparta - krzyknął wprost do jej ucha, sprawiając, że przestraszona spadła z kanapy.
- Człowieku, kiedyś mi przy tobie serce stanie - odparła próbując się podnieść.
- Mi przy tobie staje, ale niekoniecznie serce - zaśmiał się
- Na co czekasz, wstań - powiedział Louis.
- Czekam na cud - odparła wstając.
- No przecież jestem, stoję obok Ciebie - dodał oburzony Hazz tupiąc nogą jak mała dziewczynka - Katy, zrobisz mi loda ? - palnął w śmiechu.
- Nie mam na imię, Katy - skwitowała brunetka uciekając przed nim.
- Nie o to pytałem ... - westchnął zbliżając się do niej.
- Spróbuj tylko podejść bliżej, a ten widelec wyląduje w twoim oku - jednak pomimo ostrzeżenia chłopak podszedł do niej mocno ją przytulając.
- Pierdolony, hepi end - zaśmiała się odpychając go od siebie - Dobra synek, dam Ci korki z melanżu - powiedziała ni z tond ni z owąd.
- Usiądźcie, może to w czymś pomoże - mruknął Louis sadzając obojgu na kanapie i włączając im film.
Brunetka urywając się na chwilę pobiegła po komórkę, zadzwoniła do swojego chłopaka, który pojechał do matki po małą.
- Posłuchaj, przyjedź szybko do domu.
- No dobrze będę za chwilę, a coś się stało ? - zapytał poddenerwowany.
- Ronnie, zaczyna się - krzyczał Hazza.
- Muszę kończyć, pa.
Blondyn słysząc odgłosy w słuchawce postanowił jak najszybciej przyjechać do domu. Słysząc różnego rodzaju krzyki wbiegł do środka widząc jak jego przyjaciele oglądają film głośno go przy tym komentując.
- Widzę, że dobrze się bawicie. Wytrzeźwieliście chociaż trochę ? - zapytał blondyn na co oboje przytaknęli głowami.
- Nie jest z nimi tak źle jak było, rano - odparł Louis mierzwiąc włosy swojego chłopaka.
- Kochanie dobrze się czujesz, jakaś blada jesteś - powiedział z troską w głosie Niall siadając obok niej.
- Może dlatego, że przed chwilą biegała po dworze w samej bieliźnie, a do tego wypiła jeszcze dwa piwa - odparł szatyn uśmiechając się w stronę przyjaciółki.
- Zapomniałeś dodać, że pomimo tego czuję się świetnie ...
- Mama - krzyknęła uradowana dziewczynka podbiegając do brunetki.
- Weźmiemy mamusię na spacer, świeże powietrze dobrze jej zrobi - powiedział blondyn do małej. Wyglądało to bardzo uroczo.
- Czasami zastanawiam się czy to nie jest twoje dziecko. Jest tak bardzo podobna do Ciebie - westchnęła dziewczyna spoglądając na nich.
- Wydało się - zaśmiał się Hazz.
- Przestań głupku, mam pewność, że to jest jego dziecko - powiedziała wskazując na swojego chłopaka - Więc, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
W momencie kiedy blondyn szedł obok loczka, pilnując go. Malik podszedł do swojej przyjaciółki z chęcią porozmawiania z nią.
- Nie daję rady, to wszystko mnie przerasta - powiedział zatrzymując się w miejscu. Chwycił ją za ramiona głęboko patrząc w jej oczy.
- Myślisz, że mnie jest łatwo. Wyobraź sobie jak się czułam kiedy zaprosiłeś tą swoją lafiryndę, a potem przeleciałeś - warknęła spuszczając głowę.
- Czuję to samo kiedy widzę Cię z Horanem - odparł potrząsając nią delikatnie - Postanowiłem odejść na dłużej, po prostu zniknąć z twojego życia.
- Mówisz tak jakbyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć - powiedziała przestraszona.
- Już nie długo będzie czas na pożegnanie - szepnął, a po jego policzkach popłynęły łzy - Posłuchaj, nie myśl sobie, że przespaliśmy się ze sobą, a teraz chcę Cię zostawić, bo wcale tak nie jest. Kocham Cię i moje uczucia co do Ciebie się nie zmienią ...
- Zayn, ale nie musisz odchodzić. Przecież nadal jesteśmy i będziemy przyjaciółmi, nawet jeżeli bardzo byś tego chciał nie zapomnisz o tym wszystkim, ucieczka od problemów nie jest dobrym sposobem na pozbycie się ich. Nie popełniaj tego samego błędu co ja.
- Do cholery nic innego nie przychodzi mi do głowy, mam tego wszystkiego dosyć. Nawet nie wyobrażasz sobie tego jak to bardzo boli ...
- Oboje w tym siedzimy, nie jesteś sam. To właśnie ty użalasz się nad sobą, a nie masz nic do stracenia, a ja muszę ukrywać prawdę przed wszystkimi, ale jak zwykle masz to wszystko w dupie - krzyknęła nie mogąc już tego wytrzymać - Z resztą rób co chcesz, ale jeżeli odejdziesz, to gwarantuję Ci, że już nigdy mnie nie zobaczysz. I mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli ...
- Ronnie, wstaniesz w końcu czy nie ? - zapytał nachylając się nad nią. Dziewczyna pokręciła przecząco głową przykrywając się po same uszy. Chłopak pociągnął za koc wylewając na nią kubek zimnej wody.
- Harry, umiesz biegać ? - zapytała ni z gruszki ni z pietruszki.
- Co to za pytanie. Jasne, że umiem - odparł wzruszając ramionami.
- To wypierdalaj ! - warknęła zaczynając go gonić.
Kiedy znaleźli się w środku rzuciła się na niego powodując, że oboje upadli. Zaczęli się turlać po ziemi, bijąc się przy tym.
- Kurwa, od samego rana takie akcje - warknął na nich Malik rozdzielając ich od siebie.
- Ty palancie, jak mogłeś - powiedziała szczypiąc go za policzek.
- Wczoraj pytałem i się zgodziłaś ale dla pewności zapytam jeszcze raz - powiedział biorąc głęboki oddech - Będziesz ze mną chodzić ?
Blondyn zakrztusił się kanapką, którą właśnie jadł. Wziął łyk herbaty podchodząc do swojej dziewczyny.
- Kochanie mówiłam Ci już, że tak - zaśmiała się uderzając go w czoło - Jeżeli chcesz to dzisiaj możemy nawet razem pobiegać ...
- My się już zbieramy, mamy parę spraw do załatwienia - powiedziała Danielle zakładając na siebie kurtkę.
- Czas nie kutas, nie stanie - walnął Hazza, śmiejąc się z własnej głupoty.
- Ty jesteś taki głupi czy Ci za to płacą - zapytał Malik jednak loczek nie odpowiadając wzruszył ramionami. Chłopak usiadł przy stole mieszając herbatę.
- Mieszaj głośniej, niech sąsiedzi wiedzą, że mamy cukier ! - krzyknęła do loczka.
- Chyba będzie burza - oznajmił Niall.
- Masz - powiedziała brunetka wręczając mu patelnię - Wejdź na dach i tym pomachaj - odparła upadając na ziemię.
- Nie wiem co wczoraj robiłaś, ale sam pojadę po małą. Jeżeli moja mama zobaczyłaby Cię w takim stanie to, by nam dziecka nie oddała ...
- Nie martw się, ja się nią zajmę - powiedział Hazza próbując utrzymać w górze szklankę z herbatą.
- Jeszcze mi coś zrobisz, pedofilu jeden - mruknęła chwytając go za kolano. Loczek podskoczył wylewając na siebie gorący napój i jednocześnie spadając z krzesła.
- Do wanny z nim ! - zarządziła dziewczyna.
Chwyciła go za ręce zaciągając go do łazienki. Uporała się z włożeniem go do wanny, a po chwili oblała go zimną wodą.
- Ja jebię, jak zimno - powiedział zamykając oczy.
- Zostawię Cię samego jeżeli pozwolisz - zaśmiała się, jednak on chwycił ją za rękę powodując, że wpadła do wanny.
- Skoro mi jest zimno, tobie teraz też. To razem będzie nam cieplej - jego logika myślenia była nie do pojęcia.
- Jesteś idiotą, byłeś i zostaniesz - odparła.
- Ej, pomożecie nam, bo o własnych siłach nie wyjdziemy - krzyknął tak głośno, że głośniej się chyba nie dało.
Po kilku minutach przyszli do nich przyjaciele, próbując wyciągnąć ich z wanny. Harry ubrał się w suche ubrania należące do Irlandczyka i usiadł przy barku w kuchni. W tym czasie brunetka również przebrała się w ten zestaw po czym usiadła na kanapie oglądając telewizję.
- This is sparta - krzyknął wprost do jej ucha, sprawiając, że przestraszona spadła z kanapy.
- Człowieku, kiedyś mi przy tobie serce stanie - odparła próbując się podnieść.
- Mi przy tobie staje, ale niekoniecznie serce - zaśmiał się
- Na co czekasz, wstań - powiedział Louis.
- Czekam na cud - odparła wstając.
- No przecież jestem, stoję obok Ciebie - dodał oburzony Hazz tupiąc nogą jak mała dziewczynka - Katy, zrobisz mi loda ? - palnął w śmiechu.
- Nie mam na imię, Katy - skwitowała brunetka uciekając przed nim.
- Nie o to pytałem ... - westchnął zbliżając się do niej.
- Spróbuj tylko podejść bliżej, a ten widelec wyląduje w twoim oku - jednak pomimo ostrzeżenia chłopak podszedł do niej mocno ją przytulając.
- Pierdolony, hepi end - zaśmiała się odpychając go od siebie - Dobra synek, dam Ci korki z melanżu - powiedziała ni z tond ni z owąd.
- Usiądźcie, może to w czymś pomoże - mruknął Louis sadzając obojgu na kanapie i włączając im film.
Brunetka urywając się na chwilę pobiegła po komórkę, zadzwoniła do swojego chłopaka, który pojechał do matki po małą.
- Posłuchaj, przyjedź szybko do domu.
- No dobrze będę za chwilę, a coś się stało ? - zapytał poddenerwowany.
- Ronnie, zaczyna się - krzyczał Hazza.
- Muszę kończyć, pa.
Blondyn słysząc odgłosy w słuchawce postanowił jak najszybciej przyjechać do domu. Słysząc różnego rodzaju krzyki wbiegł do środka widząc jak jego przyjaciele oglądają film głośno go przy tym komentując.
- Widzę, że dobrze się bawicie. Wytrzeźwieliście chociaż trochę ? - zapytał blondyn na co oboje przytaknęli głowami.
- Nie jest z nimi tak źle jak było, rano - odparł Louis mierzwiąc włosy swojego chłopaka.
- Kochanie dobrze się czujesz, jakaś blada jesteś - powiedział z troską w głosie Niall siadając obok niej.
- Może dlatego, że przed chwilą biegała po dworze w samej bieliźnie, a do tego wypiła jeszcze dwa piwa - odparł szatyn uśmiechając się w stronę przyjaciółki.
- Zapomniałeś dodać, że pomimo tego czuję się świetnie ...
- Mama - krzyknęła uradowana dziewczynka podbiegając do brunetki.
- Weźmiemy mamusię na spacer, świeże powietrze dobrze jej zrobi - powiedział blondyn do małej. Wyglądało to bardzo uroczo.
Cassandra była ubrana w koszulę którą dostała od wujka Liama, który wprost nie mógł się powstrzymać przed kupnem. Irlandczyk poszedł przebrać małą ponieważ była nieźle ubrudzona. Po chwili wrócił dając ją na ręce Malika. Brunetka widząc jak słodko razem wyglądają zrobiła im zdjęcie.
- Przejdziemy się wszyscy - zarządził blondyn.
- Chodź do wujka - powiedział Hazza, biorąc małą na ręce. Wytrzeźwiał i czuł się na siłach dlatego postanowił nosić Cassie w nosidełku przez całą drogę, a w tym czasie Niall będzie mógł się zająć swoją dziewczyną która nie wyglądała za dobrze.
- Nie będzie Ci za zimno ? - zapytał szatyn widząc skąpy strój przyjaciółki.
- Jak mi będzie zimno to dam Ci znać, przytulisz mnie - uśmiechnęła się do niego wychodząc na zewnątrz. Harry przy pomocy brązowookiej uporał się z założeniem na siebie nosidełka.
- Czasami zastanawiam się czy to nie jest twoje dziecko. Jest tak bardzo podobna do Ciebie - westchnęła dziewczyna spoglądając na nich.
- Wydało się - zaśmiał się Hazz.
- Przestań głupku, mam pewność, że to jest jego dziecko - powiedziała wskazując na swojego chłopaka - Więc, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
W momencie kiedy blondyn szedł obok loczka, pilnując go. Malik podszedł do swojej przyjaciółki z chęcią porozmawiania z nią.
- Nie daję rady, to wszystko mnie przerasta - powiedział zatrzymując się w miejscu. Chwycił ją za ramiona głęboko patrząc w jej oczy.
- Myślisz, że mnie jest łatwo. Wyobraź sobie jak się czułam kiedy zaprosiłeś tą swoją lafiryndę, a potem przeleciałeś - warknęła spuszczając głowę.
- Czuję to samo kiedy widzę Cię z Horanem - odparł potrząsając nią delikatnie - Postanowiłem odejść na dłużej, po prostu zniknąć z twojego życia.
- Mówisz tak jakbyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć - powiedziała przestraszona.
- Już nie długo będzie czas na pożegnanie - szepnął, a po jego policzkach popłynęły łzy - Posłuchaj, nie myśl sobie, że przespaliśmy się ze sobą, a teraz chcę Cię zostawić, bo wcale tak nie jest. Kocham Cię i moje uczucia co do Ciebie się nie zmienią ...
- Zayn, ale nie musisz odchodzić. Przecież nadal jesteśmy i będziemy przyjaciółmi, nawet jeżeli bardzo byś tego chciał nie zapomnisz o tym wszystkim, ucieczka od problemów nie jest dobrym sposobem na pozbycie się ich. Nie popełniaj tego samego błędu co ja.
- Do cholery nic innego nie przychodzi mi do głowy, mam tego wszystkiego dosyć. Nawet nie wyobrażasz sobie tego jak to bardzo boli ...
- Oboje w tym siedzimy, nie jesteś sam. To właśnie ty użalasz się nad sobą, a nie masz nic do stracenia, a ja muszę ukrywać prawdę przed wszystkimi, ale jak zwykle masz to wszystko w dupie - krzyknęła nie mogąc już tego wytrzymać - Z resztą rób co chcesz, ale jeżeli odejdziesz, to gwarantuję Ci, że już nigdy mnie nie zobaczysz. I mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli ...
sobota, 1 grudnia 2012
28.
Szatyn na prośbę przyjaciółki do domu przyjechał godzinę później niż ona. Miał nadzieję jeszcze się z nią spotkać i poważnie porozmawiać. Chciał zniknąć z jej życia raz na zawsze, albo chociażby zapomnieć o wszystkim i nadal być jej najlepszym przyjacielem, jednak nie był do końca pewny czy będzie w stanie wyleczyć się z tego uczucia.
- Chłopaki co to za zamieszanie ? - zapytał widząc w progu mnóstwo walizek.
- Kolejny który o niczym nie wie - mruknął Louis podchodząc do niego - Niall, ze swoją dziewczyną się wyprowadzają - oznajmił, a szatynowi pękło serce.
- Jedziecie teraz do nich ? - zapytał wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak, wszyscy - powiedział Liam trzymając za rękę swoją dziewczynę - Jeżeli chcesz, możesz zaprosić Perrie, zostajemy tam na noc. Robimy taką imprezę dla najbliższych - skwitował uśmiechając się.
W czasie kiedy wszyscy byli w drodze do nowego domu swoich przyjaciół. Oni miło spędzali czas we dwójkę. Ich córeczka spała, dlatego przed przyjazdem gości mieli trochę czasu dla siebie. Dziewczyna była dopasowana pod klimat ich domu, siedziała razem ze swoim ukochanym przy kominku ubrana w ten zestaw oraz popijając kakao.
- Poprosiłem moją mamę, aby zabrała dzisiaj małą do siebie - powiedział blondyn przerywając ciszę.
- To świetnie, po za tym nareszcie będę miała okazję ją poznać - brunetka uśmiechnęła się pogodnie.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Irlandczyk wstał informując swoją dziewczynę, że to właśnie jego mama przyjechała.
- Synek, mój kochany. Tak się za Tobą stęskniłam - powiedziała kobieta szczypiąc blondyna po policzkach - Gdzie jest ta twoja rodzinka ? - zapytała wchodząc do środka.
- Dzień dobry - odparła brązowooka podbiegając do nich.
- Cześć kochanie, jakaś ty śliczna - westchnęła przytulając ją do siebie - Ronnie, prawda ? - zapytała na co dziewczyna przytaknęła - Mów mi, Marie, przecież jesteśmy rodziną - zaśmiała się.
- Pójdę sprawdzić czy mała się obudziła - odparła brunetka biegnąc po schodach na górę. Cassandra na szczęście nie spała. Dziewczyna przewinęła ją, ubrała w czyste ubranka i powróciła do salonu.
- Biegnij do tatusia - szepnęła swojej córeczce na ucho stawiając ją na ziemi. Ta posłusznie pobiegła do blondyna przytulając się do niego.
- Wiesz co, nie myślałam, że w tak młodym wieku będziesz ojcem. No ale gratuluję, partnerka śliczna, a do tego wychowana, a maleństwo jak najbardziej wam się udało - mówiąc to wzięła małą na ręce.
- Dziękujemy - powiedzieli równo.
- Będę się już zbierać, ojciec jest przeziębiony, a jeszcze obiad muszę zrobić - powiedziała zakładając małej kurtkę i buty - Wpadnijcie jutro do nas, przygotuję coś dobrego ...
- Nie ma sprawy, przyjdziemy - odparł Niall, przytulając swoją rodzicielkę na pożegnanie.
- Do zobaczenia - powiedziała brunetka całując ją w policzek.
Niespełna kilka minut po jej wyjściu, przyjechali chłopcy. Z bagażnika wyjęli siatki z zakupami, dwie zgrzewki z piwem i zaczęli wszystko wnosić do środka.
- Powiem, że nieźle się urządziliście - zaśmiał się Hazz.
- Idziemy wszystko przygotować ? - szepnął Liam, w stronę blondyna.
- Zayn, a twoja dziewczyna gdzie ? - zapytał Louis.
- Wysłałem jej adres, przyjdzie później - odparł z szerokim uśmiechem na ustach.
Brunetka, była niemile zaskoczona decyzją zaproszenia blondynki do jej domu. Spojrzała się ze złością w oczach na swojego chłopaka, bo to zapewne był jego pomysł.
- Nie patrz tak na mnie - odparł obejmując ją ramieniem - Po za tym obydwoje - zwrócił się ze słowami do swojej dziewczyny oraz szatyna - Nie urządźcie tutaj takiej awantury jak ostatnio kiedy przyszła Perrie ...
W czasie kiedy chłopcy wyszli na ogród przygotować wszystko co będzie potrzebne na spędzenie miłego wieczoru w dobrym towarzystwie, dziewczyny postanowiły zrobić coś do jedzenia. Na pierwszy ogień poszła sałatka, a zaraz po niej kanapki. Jesienią jedyny plus jest taki, że zaczynało się ściemniać około godziny dziewiętnastej. Kiedy było już ciemno na dworze, chłopcy przyszli zmęczeni i zmarznięci do środka.
- Idę się przebrać, wy też załóżcie na siebie coś cieplejszego - powiedziała brunetka biegnąc na górę. Wyjęła z szafy jedne z cieplejszych rzeczy jakie posiadała, ponieważ dzisiejszą noc mieli spędzić na dworze pod namiotami. Założyła na siebie ten zestaw
powracając do przyjaciół.
- Jak słodko wyglądasz - powiedział już trochę wstawiony Hazza biorąc ją na ręce.
- Możemy już tam iść, czy jeszcze macie coś do załatwienia ? - zapytała brunetka chwytając do ręki puszkę z piwem - Możesz mnie puścić, głupku - zaśmiała się patrząc na loczka, na co chłopak posłusznie postawił ją na ziemi.
- Pewnie, chodźcie - powiedział głośniej Louis, wprowadzając dziewczyny na ogród, który po małej rewolucji wyglądał nieziemsko.
- Jesteście niemożliwi - oznajmiła Danielle, na co wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
- Ej, przestań - mruknął Irlandczyk podchodząc do swojej dziewczyny - Nie będzie tak źle, nawet nie zauważysz kiedy przyjdzie - uśmiechnął się do niej chwytając ją w talii.
- Postaram się nie urządzić awantury - zaśmiała się całując go delikatnie.
Oboje położyli się na jednym z materacy, wybrali ten koło drzewa ponieważ był najmniej oświetlony dlatego nikt nie będzie zwracał na nich większej uwagi.
- Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną - powiedział Zayn, na co dziewczyny kategorycznie odmówiły - Dajcie spokój, to tylko film - mruknął.
- Kurwa, zamknijcie się w końcu i włączcie ten film - warknął Horan.
- Chłopaki co to za zamieszanie ? - zapytał widząc w progu mnóstwo walizek.
- Kolejny który o niczym nie wie - mruknął Louis podchodząc do niego - Niall, ze swoją dziewczyną się wyprowadzają - oznajmił, a szatynowi pękło serce.
- Jedziecie teraz do nich ? - zapytał wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak, wszyscy - powiedział Liam trzymając za rękę swoją dziewczynę - Jeżeli chcesz, możesz zaprosić Perrie, zostajemy tam na noc. Robimy taką imprezę dla najbliższych - skwitował uśmiechając się.
W czasie kiedy wszyscy byli w drodze do nowego domu swoich przyjaciół. Oni miło spędzali czas we dwójkę. Ich córeczka spała, dlatego przed przyjazdem gości mieli trochę czasu dla siebie. Dziewczyna była dopasowana pod klimat ich domu, siedziała razem ze swoim ukochanym przy kominku ubrana w ten zestaw oraz popijając kakao.
- Poprosiłem moją mamę, aby zabrała dzisiaj małą do siebie - powiedział blondyn przerywając ciszę.
- To świetnie, po za tym nareszcie będę miała okazję ją poznać - brunetka uśmiechnęła się pogodnie.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Irlandczyk wstał informując swoją dziewczynę, że to właśnie jego mama przyjechała.
- Synek, mój kochany. Tak się za Tobą stęskniłam - powiedziała kobieta szczypiąc blondyna po policzkach - Gdzie jest ta twoja rodzinka ? - zapytała wchodząc do środka.
- Dzień dobry - odparła brązowooka podbiegając do nich.
- Cześć kochanie, jakaś ty śliczna - westchnęła przytulając ją do siebie - Ronnie, prawda ? - zapytała na co dziewczyna przytaknęła - Mów mi, Marie, przecież jesteśmy rodziną - zaśmiała się.
- Pójdę sprawdzić czy mała się obudziła - odparła brunetka biegnąc po schodach na górę. Cassandra na szczęście nie spała. Dziewczyna przewinęła ją, ubrała w czyste ubranka i powróciła do salonu.
- Biegnij do tatusia - szepnęła swojej córeczce na ucho stawiając ją na ziemi. Ta posłusznie pobiegła do blondyna przytulając się do niego.
- Wiesz co, nie myślałam, że w tak młodym wieku będziesz ojcem. No ale gratuluję, partnerka śliczna, a do tego wychowana, a maleństwo jak najbardziej wam się udało - mówiąc to wzięła małą na ręce.
- Dziękujemy - powiedzieli równo.
- Będę się już zbierać, ojciec jest przeziębiony, a jeszcze obiad muszę zrobić - powiedziała zakładając małej kurtkę i buty - Wpadnijcie jutro do nas, przygotuję coś dobrego ...
- Nie ma sprawy, przyjdziemy - odparł Niall, przytulając swoją rodzicielkę na pożegnanie.
- Do zobaczenia - powiedziała brunetka całując ją w policzek.
Niespełna kilka minut po jej wyjściu, przyjechali chłopcy. Z bagażnika wyjęli siatki z zakupami, dwie zgrzewki z piwem i zaczęli wszystko wnosić do środka.
- Powiem, że nieźle się urządziliście - zaśmiał się Hazz.
- Idziemy wszystko przygotować ? - szepnął Liam, w stronę blondyna.
- Zayn, a twoja dziewczyna gdzie ? - zapytał Louis.
- Wysłałem jej adres, przyjdzie później - odparł z szerokim uśmiechem na ustach.
Brunetka, była niemile zaskoczona decyzją zaproszenia blondynki do jej domu. Spojrzała się ze złością w oczach na swojego chłopaka, bo to zapewne był jego pomysł.
- Nie patrz tak na mnie - odparł obejmując ją ramieniem - Po za tym obydwoje - zwrócił się ze słowami do swojej dziewczyny oraz szatyna - Nie urządźcie tutaj takiej awantury jak ostatnio kiedy przyszła Perrie ...
W czasie kiedy chłopcy wyszli na ogród przygotować wszystko co będzie potrzebne na spędzenie miłego wieczoru w dobrym towarzystwie, dziewczyny postanowiły zrobić coś do jedzenia. Na pierwszy ogień poszła sałatka, a zaraz po niej kanapki. Jesienią jedyny plus jest taki, że zaczynało się ściemniać około godziny dziewiętnastej. Kiedy było już ciemno na dworze, chłopcy przyszli zmęczeni i zmarznięci do środka.
- Idę się przebrać, wy też załóżcie na siebie coś cieplejszego - powiedziała brunetka biegnąc na górę. Wyjęła z szafy jedne z cieplejszych rzeczy jakie posiadała, ponieważ dzisiejszą noc mieli spędzić na dworze pod namiotami. Założyła na siebie ten zestaw
powracając do przyjaciół.
- Jak słodko wyglądasz - powiedział już trochę wstawiony Hazza biorąc ją na ręce.
- Możemy już tam iść, czy jeszcze macie coś do załatwienia ? - zapytała brunetka chwytając do ręki puszkę z piwem - Możesz mnie puścić, głupku - zaśmiała się patrząc na loczka, na co chłopak posłusznie postawił ją na ziemi.
- Pewnie, chodźcie - powiedział głośniej Louis, wprowadzając dziewczyny na ogród, który po małej rewolucji wyglądał nieziemsko.
- Jesteście niemożliwi - oznajmiła Danielle, na co wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
- Ej, przestań - mruknął Irlandczyk podchodząc do swojej dziewczyny - Nie będzie tak źle, nawet nie zauważysz kiedy przyjdzie - uśmiechnął się do niej chwytając ją w talii.
- Postaram się nie urządzić awantury - zaśmiała się całując go delikatnie.
Oboje położyli się na jednym z materacy, wybrali ten koło drzewa ponieważ był najmniej oświetlony dlatego nikt nie będzie zwracał na nich większej uwagi.
- Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną - powiedział Zayn, na co dziewczyny kategorycznie odmówiły - Dajcie spokój, to tylko film - mruknął.
- Kurwa, zamknijcie się w końcu i włączcie ten film - warknął Horan.
^.^
Nie minęła godzina, a wszyscy byli już pijani. Niektórzy zmęczeni, a niektórzy nie. Irlandczyk miał rację, jego dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy przyszła towarzyszka Malika. Widząc swojego chłopaka tańczącego na stole obok blondynki, nie chciała wyrządzać awantury, bo przecież obiecała, że tego nie zrobi, dlatego bez słowa zamknęła się w namiocie próbując zasnąć. Pomimo tego, że blondyn był pijany to wiedział, że skrzywdził ją swoim zachowaniem dlatego postanowił skończyć się bawić i pójść położyć się razem z nią.
- Kochanie, proszę nie obrażaj się na mnie - przytulił się do jej pleców gładząc ją delikatnie po głowie.
- Nie obraziłam się, po prostu, jestem zmęczona i chcę spać - odparła odwracając się w drugą stronę. Przytuliła się do jego nagiego torsu, a jej ręka powędrowała na jego krocze.
- Prowokujesz mnie - warknął, uśmiechając się delikatnie.
- Nieprawda, to tylko taki odruch - podniosła głowę patrząc w jego lśniące niebieskie tęczówki.
- Kocham Cię - szepnął całując ją łapczywie. Położył się na nią ściągając z niej sweter i spodnie które miała na sobie - Będzie Ci w tym za gorąco - odparł widząc jej zdziwioną minę.
- Nie dzisiaj, kochanie. Przecież w każdej chwili mogą nas zobaczyć - westchnęła nakrywając się kocem. Zawiedziony blondyn odwrócił się jednocześnie kładąc po drugiej stronie namiotu - Mógłbyś się do mnie przytulić, rozebrałeś mnie i teraz jest mi zimno - oznajmiła, a chłopak posłusznie wykonał jej prośbę przytulając ją mocno do siebie. Pocałował ją w czubek głowy, zamykając oczy.
W czasie kiedy blondyn spał przytulony do swojej dziewczyny, ona myślała nad swoim postępowaniem. Zdradziła go, a teraz musi udawać, że nic się nie stało. Dla niej to jest nie istotne, bo wie, że popełniła błąd zbliżając się tak bardzo do Malika jednak miała wyrzuty sumienia. Nie mogła już dłużej siedzieć w jego objęciach dlatego delikatnie się z nich wyswobodziła wychodząc na zewnątrz. Schyliła się do namiotu by wyjąc sweter.
- Teraz już wiemy dlaczego tak szybko się schowali - zaśmiał się Hazza. Brunetka odwróciła się nie wiedząc o co chodzi - Ładną masz tą dupcię, wiesz ? - powiedział loczek.
- Harry, do namiotu spać. Już - krzyknął na niego Tomlinson, a brunetka dopiero teraz dostrzegła, że jest w samych majtkach.
- Louis, niech się jeszcze narąbie, przynajmniej będzie się z czego pośmiać - odparła brązowooka - Nie patrzcie się tak na mnie, na plaży mnie jeszcze nigdy nie widzieliście ? - zapytała, chwytając do ręki puszkę z piwem.
- Tak, długo wam to zajęło ? - zaśmiał się Liam, widząc wychodzących na ogród Malika i Edwards.
- No wiesz ... - zaśmiał się szatyn drapiąc po głowie.
Zayn spojrzał się znacząco na swoją przyjaciółkę. Wiedział dokładnie, że jest zazdrosna w tym momencie, uśmiechnął się tajemniczo mierząc ją od góry do dołu. Miał ochotę się na nią rzucić i pocałować, jednak nie mógł tego zrobić. Perrie wiedząc, że jej chłopak nie jest nią teraz zainteresowany, postanowiła zwrócić na siebie uwagę. Usiadła mu na kolanach zaczynając go całować. Widząc to brunetka zaśmiała się tylko pijąc kolejne piwo. Brązowooka wzięła ze stołu papierosy. Wsadziła jednego do ust odpalając.
- Nigdy nie widzieliście papierosa ? - zapytała.
- Nie, po prostu nie przyzwyczailiśmy się do tego, że palisz - odparł Liam - Mogłabyś skończyć - poprosił.
Włożyła skręta do ust i energicznie się zaciągnęła. Kłąb dymu stanął jej w gardle, otworzyła usta ,aby wypuścić z nich łańcuchy szarego, toksycznego powietrza. Smak i zapach dymu zawirowały jej w głowie.
- Mogłabym, ale tego nie zrobię - odparła oschle.
- Oddaj mi to - warknął szatyn wyrywając jej z rąk paczkę - To też Ci nie będzie potrzebne - powiedział wyciągając z jej ust dymiący rulonik. Zaciągnął się kilka razy po czym rozgniótł go pod butem.
- Marnotrawstwo - mruknęła wstając - Nie dotykaj mnie ! - krzyknęła kiedy szatyn pociągnął ją za rękę. Zdenerwowany jej zachowaniem przerzucił ją sobie przez ramię.
- Ronnie, ale się najebałaś - zaśmiał się Tomlinson.
- Idziemy spać - powiedział.
- Wiesz co to jest technologia środkowego palca czy może Ci to zaprezentować ? - pewna siebie zaczęła uderzać pięściami w jego plecy, jednocześnie wywołując głośny śmiech ze strony przyjaciół.
- Co się tak wiercisz, komar Cię ugryzł ? - zapytał.
- Nie, kurwa malinkę mi zrobił - odparła - Mógłbyś już mnie odstawić, jestem śpiąca - powiedziała spokojniej. Ale po chwili stania w spokoju wskoczyła loczkowi na plecy.
- Ruszaj, na wojnę mój rumaku - zaśmiała się klepiąc go w tyłek.
- Ledwo równowagę utrzymuję, a teraz mam jeszcze iść. W dodatku z orangutanem na plecach - mruknął próbując zrobić krok do przodu.
- Idź, albo Cię wykastruję - warknęła, na co posłusznie ruszył, chwiejnym krokiem zamiast w przód poszedł w tył uderzając o drzewo.
- Chcesz ze mną chodzić ? - zapytał Harreh próbując się podnieść, Tomlinson słysząc to spadł z krzesła.
- Chcę - odparła pomagając mu wstać - Wiesz, co możemy nawet razem pobiegać - zaśmiała się.
Brunetka, podeszła do namiotu wyciągając z niego ciepły koc. Położyła się na zewnątrz na jednym z materacy obok Harrego.
- Dobranoc - powiedziała przykrywając siebie oraz osobnika leżącego tuż obok niej.
W czasie kiedy blondyn spał przytulony do swojej dziewczyny, ona myślała nad swoim postępowaniem. Zdradziła go, a teraz musi udawać, że nic się nie stało. Dla niej to jest nie istotne, bo wie, że popełniła błąd zbliżając się tak bardzo do Malika jednak miała wyrzuty sumienia. Nie mogła już dłużej siedzieć w jego objęciach dlatego delikatnie się z nich wyswobodziła wychodząc na zewnątrz. Schyliła się do namiotu by wyjąc sweter.
- Teraz już wiemy dlaczego tak szybko się schowali - zaśmiał się Hazza. Brunetka odwróciła się nie wiedząc o co chodzi - Ładną masz tą dupcię, wiesz ? - powiedział loczek.
- Harry, do namiotu spać. Już - krzyknął na niego Tomlinson, a brunetka dopiero teraz dostrzegła, że jest w samych majtkach.
- Louis, niech się jeszcze narąbie, przynajmniej będzie się z czego pośmiać - odparła brązowooka - Nie patrzcie się tak na mnie, na plaży mnie jeszcze nigdy nie widzieliście ? - zapytała, chwytając do ręki puszkę z piwem.
- Tak, długo wam to zajęło ? - zaśmiał się Liam, widząc wychodzących na ogród Malika i Edwards.
- No wiesz ... - zaśmiał się szatyn drapiąc po głowie.
Zayn spojrzał się znacząco na swoją przyjaciółkę. Wiedział dokładnie, że jest zazdrosna w tym momencie, uśmiechnął się tajemniczo mierząc ją od góry do dołu. Miał ochotę się na nią rzucić i pocałować, jednak nie mógł tego zrobić. Perrie wiedząc, że jej chłopak nie jest nią teraz zainteresowany, postanowiła zwrócić na siebie uwagę. Usiadła mu na kolanach zaczynając go całować. Widząc to brunetka zaśmiała się tylko pijąc kolejne piwo. Brązowooka wzięła ze stołu papierosy. Wsadziła jednego do ust odpalając.
- Nigdy nie widzieliście papierosa ? - zapytała.
- Nie, po prostu nie przyzwyczailiśmy się do tego, że palisz - odparł Liam - Mogłabyś skończyć - poprosił.
Włożyła skręta do ust i energicznie się zaciągnęła. Kłąb dymu stanął jej w gardle, otworzyła usta ,aby wypuścić z nich łańcuchy szarego, toksycznego powietrza. Smak i zapach dymu zawirowały jej w głowie.
- Mogłabym, ale tego nie zrobię - odparła oschle.
- Oddaj mi to - warknął szatyn wyrywając jej z rąk paczkę - To też Ci nie będzie potrzebne - powiedział wyciągając z jej ust dymiący rulonik. Zaciągnął się kilka razy po czym rozgniótł go pod butem.
- Marnotrawstwo - mruknęła wstając - Nie dotykaj mnie ! - krzyknęła kiedy szatyn pociągnął ją za rękę. Zdenerwowany jej zachowaniem przerzucił ją sobie przez ramię.
- Ronnie, ale się najebałaś - zaśmiał się Tomlinson.
- Idziemy spać - powiedział.
- Wiesz co to jest technologia środkowego palca czy może Ci to zaprezentować ? - pewna siebie zaczęła uderzać pięściami w jego plecy, jednocześnie wywołując głośny śmiech ze strony przyjaciół.
- Co się tak wiercisz, komar Cię ugryzł ? - zapytał.
- Nie, kurwa malinkę mi zrobił - odparła - Mógłbyś już mnie odstawić, jestem śpiąca - powiedziała spokojniej. Ale po chwili stania w spokoju wskoczyła loczkowi na plecy.
- Ruszaj, na wojnę mój rumaku - zaśmiała się klepiąc go w tyłek.
- Ledwo równowagę utrzymuję, a teraz mam jeszcze iść. W dodatku z orangutanem na plecach - mruknął próbując zrobić krok do przodu.
- Idź, albo Cię wykastruję - warknęła, na co posłusznie ruszył, chwiejnym krokiem zamiast w przód poszedł w tył uderzając o drzewo.
- Chcesz ze mną chodzić ? - zapytał Harreh próbując się podnieść, Tomlinson słysząc to spadł z krzesła.
- Chcę - odparła pomagając mu wstać - Wiesz, co możemy nawet razem pobiegać - zaśmiała się.
Brunetka, podeszła do namiotu wyciągając z niego ciepły koc. Położyła się na zewnątrz na jednym z materacy obok Harrego.
- Dobranoc - powiedziała przykrywając siebie oraz osobnika leżącego tuż obok niej.
środa, 31 października 2012
27.
Dziewczynę obudziły promienie słońca, które dostały się do pomieszczenia dzięki niezasłoniętemu oknu. Rozejrzała się dookoła, przecierając zaspane oczy. Dopiero teraz doszło do niej, że dzwoni komórka, chwyciła ją do ręki odrzucając połączenie. Sprawdziła czy jej córeczka jeszcze śpi, a po chwili postanowiła oddzwonić.
- Dziewczyno gdzie Ty jesteś, wiesz jak się o Ciebie martwiłem - mówił zdenerwowany Irlandczyk.
- Spokojnie nic mi nie jest, z Cassie też wszystko w porządku - odparła zachrypniętym głosem.
- Gdzie ona była ? - zapytał wyraźnie spokojniejszy.
- Wyjaśnię Ci wszystko jak przyjadę do domu - odparła, chcąc bronić się przed zbędnymi pytaniami z jego strony.
- Powiedz mi chociaż gdzie jesteś, to po was przyjadę ...
- To nieistotne. Nie martw się, będę później. Kocham Cię
- Musimy poważnie porozmawiać - warknął - Też Cię kocham, do zobaczenia - powiedział rozłączając się.
Brązowooka zaczęła płakać, przecież tak bardzo go skrzywdziła spędzając wczorajszą noc z Malikiem. Zaczęła płakać czując się jak ostatnia puszczalska. Takie właśnie miała o sobie w tym momencie zdanie.
- Dlaczego płaczesz, kochanie ? - zapytał wybudzając się ze snu szatyn.
- Dużo wczoraj myślałam o tym wszystkim - mówiła przełykając ślinę - Proszę, tylko się nie denerwuj, aż wstyd mi się do tego przyznać, bo mam chłopaka, a właśnie go zdradziłam z osobą w której naprawdę się zakochałam. A teraz czuję się jak zwykła szmata - ponownie się rozpłakała siadając w kącie pokoju.
- Nie mów tak o sobie. Przecież to ja namieszałem Ci w głowie, nie jesteś niczemu winna. - powiedział siadając obok niej, objął ją ramieniem całując w czubek głowy - Kochanie, nie martw się o niczym mu nie powiem - odparł.
- Tak ? - zapytała z ironią w głosie - Tak się składa, że jeszcze niedawno mówiłeś, że powiesz mu wszystko. Nie wiem czy mogę Ci zaufać ...
- Wtedy byłem zdenerwowany, po za tym wiem jak Ci na nim zależy - powiedział patrząc jej w oczy - Wczoraj w nocy mi ufałaś ? - zapytał po chwili, na co dziewczyna bez żadnego zawahania przytaknęła - No widzisz, od wczoraj nic się nie zmieniło, nadal możesz mieć we mnie wsparcie - pocałował ją tak delikatnie jakby bał się, że zaraz może ją stracić.
Brunetka wstając wbiegła do łazienki, postanowiła pobyć chwilę sama i przemyśleć wiele ważnych spraw. W domu czekał na nią chłopak, którego już nieraz skrzywdziła, kochała go najbardziej jak się tylko dało, mieli razem dziecko, nie mogła chciała tego wszystkiego stracić. Z nią był chłopak którego również darzyła ogromnym uczuciem, kochała go chociaż próbowała oszukać samą siebie i wmawiać sobie, że tak nie jest. Wychodząc z pod prysznica w samej bieliźnie dostrzegła, że jej córeczka już się obudziła. Przygotowała dla niej jedzenie, które po chwili już zniknęło z talerzyka. Wzięła małą na ręce wchodząc do pokoju w którym szatyn wpatrywał się w nią jak w obrazek.
- Dlaczego się tak na mnie cały czas patrzysz ? - zapytała podirytowana, podpierając się o ścianę.
- Właśnie uświadomiłem sobie jaką krzywdę ci wyrządzam - powiedział zdenerwowany podchodząc bliżej niej. Stojąc z nią twarzą w twarz, oparł się jedną ręką o ścianę, całując ją w usta.
- Dlaczego dopiero teraz to dostrzegłeś ? - zapytała odpychając go delikatnie od siebie.
- Masz dziecko, chłopaka który chce Ci się oświadczyć, nie chcę żebyś przezemnie to wszystko straciła ...
- Zaraz, zaraz. Oświadczyć ? - warknęła podniesionym tonem - Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś.
- Przepraszam, myślałem, że po tym wszystkim co się wydarzyło wczoraj. Będziemy razem, ale dzisiaj dotarło do mnie, że nie mogę rozwalić twojej rodziny.
- W tym momencie do mnie doszło, że po raz kolejny go zdradziłam - powiedziała zalewając się łzami.
- Kolejny raz ? - zapytał zdezorientowany.
- Tak, przed tobą był jeszcze Harry, nie spaliśmy ze sobą, ale doszło między nami do różnych rzeczy.
Bez żadnego zbędnego słowa zaczęła zakładać na siebie spodnie, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu u boku swojego chłopaka. Wczoraj o tym nie myślała jednak zdała sobie sprawę z tego, że to co wczoraj zrobiła było największym błędem jaki popełniła w swoim życiu.
- Co Ty wyprawiasz - warknął chłopak uniemożliwiając jej założenie butów.
- Niall się o mnie martwi, chcę wrócić do domu - odparła zakładając małej kurtkę.
- Poczekaj pojedziemy razem - zaproponował szatyn.
- Nie ma takiej opcji, jeszcze pogorszymy sprawę jeżeli nas razem zobaczą. Ogarnij się i przyjedź później - odparła zapinając małą we wózku - Do zobaczenia później - pocałowała go w policzek wychodząc.
Wsiadła do pierwszego lepszego autobusu wysiadając przystanek przed miejscem w którym miała wysiąść. Chciała się jeszcze kawałek przejść, nie tylko dlatego by mała zasnęła, ale sama chciała ochłonąć.
- Cześć wszystkim - odparła przekraczając próg domu - Co tutaj robią te wszystkie walizki? - zapytała schodzącego ze schodów Tomlinsona.
- Ty o niczym nie wiesz ? - zapytał patrząc na nią z uśmiechem na ustach - Wyprowadzacie się, dzisiaj. To znaczy się teraz - sprostował.
- Co za palant - warknęła myśląc o swoim nierozsądnym chłopaku - Mógłbyś popilnować, małej, pójdę porozmawiać z tym idiotą.
- Jasne, nie ma problemu - odparł brunet.
Dziewczyna pobiegła, na górę do sypialni gdzie zastała swojego chłopaka. Spojrzała na niego ze złością w oczach głośno trzaskając drzwiami.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego tak szybko podjąłeś decyzję ? - warknęła na niego, podchodząc bliżej.
- Dlatego, że tak nagle zniknęłaś. Chcę Cię mieć tylko przy sobie czy to takie dziwne ? - zapytał chwytając ją za nadgarstki - Przyznaj się, że u niego byłaś. Proszę Cię nie oszukuj mnie.
- Nie zmieniaj tematu - odparła wyrywając się z jego uścisku - Chociaż masz rację, właśnie z nim byłam.
- Nie mogłaś mi tego zrobić - usiadł na łóżku przeczesując palcami włosy - Zdradziłaś mnie, prawda ? - zapytał wstając, kopnął w walizkę z której wysypały się ubrania.
- Niall, uspokój się - odepchnęła go od siebie, jeszcze nigdy wcześniej nie widziała go w stanie takiego zdenerwowania.
- Jak mam się uspokoić, przecież ty mnie cały czas okłamujesz ...
- Kocham Cię, musisz mi zaufać - szepnęła przytulając się mocno do niego - Tak cholernie, mocno Cię kocham - powiedziała głośniej.
Irlandczyk pocałował ją zachłannie w usta. Chwycił ją za pośladki podnosząc do góry. Przenieśli się na łóżko nie przestając się całować.
- Nie teraz, kochanie - powiedziała pomiędzy pocałunkami - Jedźmy już do tego nowego domu - uśmiechnęła się radośnie patrząc na niego.
Parząc na kuchnię wiedziała, że jej chłopak zdecydowanie przesadził, ale starał się, a to właśnie doceniała najbardziej.
- Jesteś nienormalny - uśmiechnęła się w jego stronę nadal nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Też Cię kocham- odparł całując ją namiętnie.
Łazienka była niesamowita, była świetnym miejscem do wypoczynku po zapracowanym dniu. Brunetka przyglądała się miejscu z niezwykłą dokładnością, nie mogła na nic narzekać. Przecież miała kochającego ją chłopaka, dom, dziecko. Niczego więcej nie potrzebowała.
- Teraz moja ulubiona część, a mianowicie sypialnia - oznajmił blondyn trzymając ją za rękę.
- Trudno się dziwić, że ulubiona - zaśmiała się idąc za Irlandczykiem.
Dziewczynie zaparło dech w piersiach, sypialnia była niesamowita. Duże łóżko, drzwi prowadzące do ogromnej garderoby, a drugie prowadzące do kolejnej łazienki.
- Przeszedłeś samego siebie - powiedziała patrząc na niego - Dom nie musiał, być tak duży. Bo z kim ja tu będę siedziała jak wyjedziesz w trasę ? - zapytała smutniejszym głosem.
- Kochanie, przecież nigdzie nie wyjeżdżam. Teraz będziemy cały czas razem - odparł obejmując ją ramieniem.
- Mam taką nadzieję - powiedziała ciszej.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział uśmiechając się do niej.
___________________________________
Jeżeli chodzi o ich córkę to wyobrażam ją sobie, tak jak małą Lux. :3
- Dziewczyno gdzie Ty jesteś, wiesz jak się o Ciebie martwiłem - mówił zdenerwowany Irlandczyk.
- Spokojnie nic mi nie jest, z Cassie też wszystko w porządku - odparła zachrypniętym głosem.
- Gdzie ona była ? - zapytał wyraźnie spokojniejszy.
- Wyjaśnię Ci wszystko jak przyjadę do domu - odparła, chcąc bronić się przed zbędnymi pytaniami z jego strony.
- Powiedz mi chociaż gdzie jesteś, to po was przyjadę ...
- To nieistotne. Nie martw się, będę później. Kocham Cię
- Musimy poważnie porozmawiać - warknął - Też Cię kocham, do zobaczenia - powiedział rozłączając się.
Brązowooka zaczęła płakać, przecież tak bardzo go skrzywdziła spędzając wczorajszą noc z Malikiem. Zaczęła płakać czując się jak ostatnia puszczalska. Takie właśnie miała o sobie w tym momencie zdanie.
- Dlaczego płaczesz, kochanie ? - zapytał wybudzając się ze snu szatyn.
- Dużo wczoraj myślałam o tym wszystkim - mówiła przełykając ślinę - Proszę, tylko się nie denerwuj, aż wstyd mi się do tego przyznać, bo mam chłopaka, a właśnie go zdradziłam z osobą w której naprawdę się zakochałam. A teraz czuję się jak zwykła szmata - ponownie się rozpłakała siadając w kącie pokoju.
- Nie mów tak o sobie. Przecież to ja namieszałem Ci w głowie, nie jesteś niczemu winna. - powiedział siadając obok niej, objął ją ramieniem całując w czubek głowy - Kochanie, nie martw się o niczym mu nie powiem - odparł.
- Tak ? - zapytała z ironią w głosie - Tak się składa, że jeszcze niedawno mówiłeś, że powiesz mu wszystko. Nie wiem czy mogę Ci zaufać ...
- Wtedy byłem zdenerwowany, po za tym wiem jak Ci na nim zależy - powiedział patrząc jej w oczy - Wczoraj w nocy mi ufałaś ? - zapytał po chwili, na co dziewczyna bez żadnego zawahania przytaknęła - No widzisz, od wczoraj nic się nie zmieniło, nadal możesz mieć we mnie wsparcie - pocałował ją tak delikatnie jakby bał się, że zaraz może ją stracić.
Brunetka wstając wbiegła do łazienki, postanowiła pobyć chwilę sama i przemyśleć wiele ważnych spraw. W domu czekał na nią chłopak, którego już nieraz skrzywdziła, kochała go najbardziej jak się tylko dało, mieli razem dziecko, nie mogła chciała tego wszystkiego stracić. Z nią był chłopak którego również darzyła ogromnym uczuciem, kochała go chociaż próbowała oszukać samą siebie i wmawiać sobie, że tak nie jest. Wychodząc z pod prysznica w samej bieliźnie dostrzegła, że jej córeczka już się obudziła. Przygotowała dla niej jedzenie, które po chwili już zniknęło z talerzyka. Wzięła małą na ręce wchodząc do pokoju w którym szatyn wpatrywał się w nią jak w obrazek.
- Dlaczego się tak na mnie cały czas patrzysz ? - zapytała podirytowana, podpierając się o ścianę.
- Właśnie uświadomiłem sobie jaką krzywdę ci wyrządzam - powiedział zdenerwowany podchodząc bliżej niej. Stojąc z nią twarzą w twarz, oparł się jedną ręką o ścianę, całując ją w usta.
- Dlaczego dopiero teraz to dostrzegłeś ? - zapytała odpychając go delikatnie od siebie.
- Masz dziecko, chłopaka który chce Ci się oświadczyć, nie chcę żebyś przezemnie to wszystko straciła ...
- Zaraz, zaraz. Oświadczyć ? - warknęła podniesionym tonem - Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś.
- Przepraszam, myślałem, że po tym wszystkim co się wydarzyło wczoraj. Będziemy razem, ale dzisiaj dotarło do mnie, że nie mogę rozwalić twojej rodziny.
- W tym momencie do mnie doszło, że po raz kolejny go zdradziłam - powiedziała zalewając się łzami.
- Kolejny raz ? - zapytał zdezorientowany.
- Tak, przed tobą był jeszcze Harry, nie spaliśmy ze sobą, ale doszło między nami do różnych rzeczy.
Bez żadnego zbędnego słowa zaczęła zakładać na siebie spodnie, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu u boku swojego chłopaka. Wczoraj o tym nie myślała jednak zdała sobie sprawę z tego, że to co wczoraj zrobiła było największym błędem jaki popełniła w swoim życiu.
- Co Ty wyprawiasz - warknął chłopak uniemożliwiając jej założenie butów.
- Niall się o mnie martwi, chcę wrócić do domu - odparła zakładając małej kurtkę.
- Poczekaj pojedziemy razem - zaproponował szatyn.
- Nie ma takiej opcji, jeszcze pogorszymy sprawę jeżeli nas razem zobaczą. Ogarnij się i przyjedź później - odparła zapinając małą we wózku - Do zobaczenia później - pocałowała go w policzek wychodząc.
Wsiadła do pierwszego lepszego autobusu wysiadając przystanek przed miejscem w którym miała wysiąść. Chciała się jeszcze kawałek przejść, nie tylko dlatego by mała zasnęła, ale sama chciała ochłonąć.
- Cześć wszystkim - odparła przekraczając próg domu - Co tutaj robią te wszystkie walizki? - zapytała schodzącego ze schodów Tomlinsona.
- Ty o niczym nie wiesz ? - zapytał patrząc na nią z uśmiechem na ustach - Wyprowadzacie się, dzisiaj. To znaczy się teraz - sprostował.
- Co za palant - warknęła myśląc o swoim nierozsądnym chłopaku - Mógłbyś popilnować, małej, pójdę porozmawiać z tym idiotą.
- Jasne, nie ma problemu - odparł brunet.
Dziewczyna pobiegła, na górę do sypialni gdzie zastała swojego chłopaka. Spojrzała na niego ze złością w oczach głośno trzaskając drzwiami.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego tak szybko podjąłeś decyzję ? - warknęła na niego, podchodząc bliżej.
- Dlatego, że tak nagle zniknęłaś. Chcę Cię mieć tylko przy sobie czy to takie dziwne ? - zapytał chwytając ją za nadgarstki - Przyznaj się, że u niego byłaś. Proszę Cię nie oszukuj mnie.
- Nie zmieniaj tematu - odparła wyrywając się z jego uścisku - Chociaż masz rację, właśnie z nim byłam.
- Nie mogłaś mi tego zrobić - usiadł na łóżku przeczesując palcami włosy - Zdradziłaś mnie, prawda ? - zapytał wstając, kopnął w walizkę z której wysypały się ubrania.
- Niall, uspokój się - odepchnęła go od siebie, jeszcze nigdy wcześniej nie widziała go w stanie takiego zdenerwowania.
- Jak mam się uspokoić, przecież ty mnie cały czas okłamujesz ...
- Kocham Cię, musisz mi zaufać - szepnęła przytulając się mocno do niego - Tak cholernie, mocno Cię kocham - powiedziała głośniej.
Irlandczyk pocałował ją zachłannie w usta. Chwycił ją za pośladki podnosząc do góry. Przenieśli się na łóżko nie przestając się całować.
- Nie teraz, kochanie - powiedziała pomiędzy pocałunkami - Jedźmy już do tego nowego domu - uśmiechnęła się radośnie patrząc na niego.
Dziewczyna widząc ten dom zamarła, zawsze pragnęła mieszkać w skromnym mieszkanku, a nie w willi, jednak to co widziała na zewnątrz nie było na tyle fantastyczne do tego co znajdowało się w środku.
Salon był wprost niesamowity, najbardziej brunetkę zachwycił kominek, oraz to, że pokój był w jej ulubionych kolorach.
Parząc na kuchnię wiedziała, że jej chłopak zdecydowanie przesadził, ale starał się, a to właśnie doceniała najbardziej.
- Jesteś nienormalny - uśmiechnęła się w jego stronę nadal nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Też Cię kocham- odparł całując ją namiętnie.
Łazienka była niesamowita, była świetnym miejscem do wypoczynku po zapracowanym dniu. Brunetka przyglądała się miejscu z niezwykłą dokładnością, nie mogła na nic narzekać. Przecież miała kochającego ją chłopaka, dom, dziecko. Niczego więcej nie potrzebowała.
- Teraz moja ulubiona część, a mianowicie sypialnia - oznajmił blondyn trzymając ją za rękę.
- Trudno się dziwić, że ulubiona - zaśmiała się idąc za Irlandczykiem.
Dziewczynie zaparło dech w piersiach, sypialnia była niesamowita. Duże łóżko, drzwi prowadzące do ogromnej garderoby, a drugie prowadzące do kolejnej łazienki.
- Przeszedłeś samego siebie - powiedziała patrząc na niego - Dom nie musiał, być tak duży. Bo z kim ja tu będę siedziała jak wyjedziesz w trasę ? - zapytała smutniejszym głosem.
- Kochanie, przecież nigdzie nie wyjeżdżam. Teraz będziemy cały czas razem - odparł obejmując ją ramieniem.
- Mam taką nadzieję - powiedziała ciszej.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział uśmiechając się do niej.
___________________________________
Jeżeli chodzi o ich córkę to wyobrażam ją sobie, tak jak małą Lux. :3
sobota, 27 października 2012
26 (+18)
Brunetka obudziła się pod wpływem delikatnego głaskania po policzku. Otworzyła oczy, i zauważyła uśmiechniętego Nialla.
- Przepraszam kochanie, nie chciałem Cię obudzić - powiedział nachylając się nad nią.
- Nic się nie stało, po za tym muszę iść nakarmić małą, pewnie już się obudziła - oznajmiła całując blondyna.
- Zostań ze mną. Mała się grzecznie bawi byłem tam przed chwilą - odparł całując ją w usta.
- Niall, przestań. Za chwilkę wrócę - powiedziała wychodząc z pokoju. Udała się do pomieszczenia w którym znajdowała się jej córeczka, jednak nigdzie nie mogła jej znaleźć. Szukała, bo wiedziała, że mała lubiła się chować po różnych częściach domu.
- Niall, szybko chodź tutaj - powiedziała głośniej, a już po chwili jej ukochany stał obok niej - Mówiłeś, że ona tutaj była to w takim razie gdzie jest ?! - krzyknęła zdenerwowana.
- Przysiągłbym, że jeszcze niedawno tutaj była - blondyn objął swoją dziewczynę ramieniem był przerażony zaistniałą sytuacją.
Obydwoje szukali małej w każdym zakamarku tego domu, w końcu zrezygnowani i zrozpaczeni usiedli w jedynym miejscu. Brązowooka zaczęła płakać, a blondyn próbował tłumić emocje w sobie.
- Cassie gdzie jesteś - szepnęła.
- Ej, co z wami chodźcie na śniadanie - powiedział Harry.
- Idź sobie, w dupie mam to wasze śniadanie - warknęła podnosząc się równocześnie stając twarzą w twarz z loczkiem.
- Przepraszam Cię za nią, po prostu nie wiemy co mamy robić - westchnął blondyn przeczesując swoje włosy palcami - Nie wiemy gdzie jest nasze dziecko, szukaliśmy, wołaliśmy. Nigdzie jej nie ma ..
- Może Zayn wziął ją na spacer, przecież jego też nie ma od rana. Nie martwcie się na pewno wszystko będzie dobrze.
Po chwili zadzwoniła komórka brunetki, spoglądając na wyświetlacz dostrzegła, że rozmowy z nią domaga się nie kto inny jak Malik, dziewczyna szybko wybiegła na ogród odbierając.
- Musimy porozmawiać - powiedział zachrypniętym głosem szatyn.
- Nie mam czasu, mam ważniejsze sprawy na głowie. Moje dziecko zniknęło, a ty jak zwykle myślisz tylko o sobie.
- Kochanie nie myślę o sobie tylko o nas ...
- Później sobie o tym porozmawiamy, naprawdę teraz nie mam sił.
Nagle dziewczyna usłyszała rozpaczliwy płacz dziecka, teraz wiedziała, że to była jej córeczka. W tym momencie uświadomiła sobie czego tak naprawdę chce Malik.
- Jak mogłeś w ogóle dotknąć moje dziecko. Co ty sobie do cholery wyobrażasz.
- Inaczej nawet byś nie dała mi szansy dojść do słowa. Przyjedź to porozmawiamy. Wysłałem Ci adres wiadomością, czekam na Ciebie.
Brązowooka w szybkim tempie poszła się przebrać. Bez żadnego słowa wybiegła z domu odjeżdżając z piskiem opon. Po czterdziestu minutach dotarła pod wskazane miejsce. Mały domek za miastem znajdujący się na działce.
- Niecierpliwiłem się już - powiedział szatyn kiedy dziewczyna weszła do pokoju w którym się znajdował.
- Gdzie jest moja córka - zapytała na wstępie podchodząc bliżej niego.
- Nie unoś się tak, mała śpi. Chyba nie myślałaś, że mógłbym zrobić jej krzywdę - odparł chwytając ją za nadgarstek. Przyciągnął ją do siebie tak, że brunetka była zmuszona usiąść na jego kolana. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry, chłopak wsunął dłoń pod jej bluzkę delikatnie jeżdżąc w górę i w dół. Dziewczyna była zdziwiona jego zachowaniem jednak to co robił niezwykle ją podniecało. Przymknęła delikatnie oczy, kiedy chłopak zaczął ściągać z niej bluzkę.
- Teraz mi nie wmówisz, że tego nie chcesz - mówiąc to przegryzł delikatnie jej wargę.
- Wcale tego nie powiedziałam, nawet nie zaprzeczam zauważyłeś ? - brunetka znajdowała się w sytuacji bez wyjścia po za tym pragnęła tego jak niczego innego dotychczas. Jednym ruchem pozbyła się jego bluzki, natomiast on zsunął jej spodnie. Teraz dziewczyna siedziała na nim tylko w białej koronkowej bieliźnie. Chłopak oblizał usta zaczynając całować ją po szyi, pocałunkami schodził coraz niżej do momentu aż zatrzymał się na piersiach. Wziął ją na ręce kładąc na łóżku. Położył się na niej składając pocałunek na jej ustach, po czym podparł się na obu dłoniach wisząc nad nią. Brązowooka sięgnęła do jego spodni bardzo szybko się ich pozbywając. Obwiesiła ręce na jego szyi przyciągając go do siebie sprawiła, że na nią upadł. Zaczęli się namiętnie i gwałtownie całować.
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał z troską w głosie.
- A mam jakieś inne wyjście ? - zapytała głęboko spoglądając w jego duże brązowe oczy.
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać ...
- Robię to z własnej woli. A teraz chodź tutaj zanim się rozmyślę - przyciągnęła go do siebie całując.
Chłopak rozpiął jej stanik delikatnie całując i dotykając jej piersi. Ona w tym czasie dłonią jeździła po jego bokserkach. Z każdym ruchem czuła jak jego przyjaciel twardnieje i już prawie się w nich nie mieści.
- Nie znęcaj się tak nademną - pisnął.
Brunetka bez żadnego słowa wstała z łóżka klękając przed nim. Szatyn usiadł okrakiem mając jej głowę pomiędzy nogami. Brązowooka zawahała się przed ściągnięciem z niego ostatniej części bielizny, jednak po chwili był już bez niej. Przejechała palcem po jego stojącym na baczność członku śmiejąc się przy tym.
- Wiesz, spodziewałam się czegoś większego - powiedziała, a chłopak zrobił się czerwony ze złości.
- Dosyć tego - warknął chwytając ją za włosy - Kochanie, teraz gramy na moich zasadach. Czy ci się to podoba czy nie - odparł podburzony, na co dziewczyna po raz kolejny się zaśmiała kręcąc przecząco głową.
Chwyciła jego przyrodzenie w dłoń posuwając nią w górę i w dół. Zadowolony szatyn uśmiechnął się zadziornie dając jej do zrozumienia aby w końcu przeszła do rzeczy. Tak właśnie się stało. Dziewczyna przejechała językiem po samym czubku jego członka, a po chwili miała go całego w buzi.
- Nie wiedziałem, że tak potrafisz - wymówił pomiędzy jękami.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - wywróciła oczami powracając do wykonywanej wcześniej czynności.
Nie minęło pięć minut, a szatyn już szczytował. Było to dla niego bardzo miłym doświadczeniem ponieważ żadna dziewczyna dotychczas nie podniecała go samym wyglądem, a co najważniejsze nie doprowadzała go do takiego stanu. Pocałował ją wciągając z powrotem na łóżko. Spojrzał na nią pytająco, na co odparła szerokim uśmiechem pozwalając mu na wszystko co chciał. Szatyn zdjął ostatnią część jej bielizny. Rzucił koronkowymi stringami na koniec pokoju. Teraz leżała przed nim naga i bezbronna, patrzała mu głęboko w oczy dlatego wiedziała, że może mu zaufać i czuć się bezpiecznie. Wsunął się w nią, poruszając delikatnie by sprawdzić jej reakcję. Po kilku zadowolonych jękach ze strony jego przyjaciółki już wiedział, że może przyśpieszyć. Dziewczyna chcąc przejąć inicjatywę odepchnęła go od siebie tak mocno, że spadł z łóżka.
- Przepraszam - szepnęła próbując opanować śmiech - Zaraz Ci to jakoś wynagrodzę - powiedziała, a chłopak na kolanach doczołgał się pod łóżko. Wstał delikatnie i zobaczył, że brązowooka wypięła się w jego stronę. Był w tym momencie trochę onieśmielony jej odwagą, jednak skorzystał z okazji. Szatyn wszedł w nią poruszając się rytmicznie w przód i w tył. Jego uda głośno uderzały o jej pośladki, sprawiając, że dziewczyna krzyczała coraz głośniej.
- Może zmienimy pozycję - zaproponował nadal będąc w jej wnętrzu, położył głowę na jej plecach. Dziewczyna wyswobodziła się z jego objęć wstając. Ścisnęła dłonią jego członka, nadal patrząc w jego błyszczące ze szczęścia oczy. Chłopach chwycił jej twarz w dłonie całując ją namiętnie w usta. Brunetka uśmiechnęła się i przywarła do niego całym ciałem. Zayn nie zwlekał. Złapał ją za pośladki i uniósł. Oplotła nogami jego biodra i poczuła jak ponownie w nią wchodzi. Już po chwili kolejny raz znaleźli się na łóżku. Szatyn nadal nie przestawał, posuwał się szybciej i mocniej co obojgu sprawiało wielką przyjemność. Po chwili oboje zaczęli dochodzić.
- Zayn, o kurwa - pisnęła wyginając się w łuk.
- To było coś niesamowitego - odparł opadając obok niej - Kocham Cię - powiedział nadal dysząc. Przykrył ich satynową pościelą czekając na odpowiedź ze strony jego przyjaciółki. Był pewny, że ta noc zmieni wszystko.
- Dobranoc - odpowiedziała zamykając oczy.
________________________________________
SIEDEM KOMENTARZY I NASTĘPNY.
- Przepraszam kochanie, nie chciałem Cię obudzić - powiedział nachylając się nad nią.
- Nic się nie stało, po za tym muszę iść nakarmić małą, pewnie już się obudziła - oznajmiła całując blondyna.
- Zostań ze mną. Mała się grzecznie bawi byłem tam przed chwilą - odparł całując ją w usta.
- Niall, przestań. Za chwilkę wrócę - powiedziała wychodząc z pokoju. Udała się do pomieszczenia w którym znajdowała się jej córeczka, jednak nigdzie nie mogła jej znaleźć. Szukała, bo wiedziała, że mała lubiła się chować po różnych częściach domu.
- Niall, szybko chodź tutaj - powiedziała głośniej, a już po chwili jej ukochany stał obok niej - Mówiłeś, że ona tutaj była to w takim razie gdzie jest ?! - krzyknęła zdenerwowana.
- Przysiągłbym, że jeszcze niedawno tutaj była - blondyn objął swoją dziewczynę ramieniem był przerażony zaistniałą sytuacją.
Obydwoje szukali małej w każdym zakamarku tego domu, w końcu zrezygnowani i zrozpaczeni usiedli w jedynym miejscu. Brązowooka zaczęła płakać, a blondyn próbował tłumić emocje w sobie.
- Cassie gdzie jesteś - szepnęła.
- Ej, co z wami chodźcie na śniadanie - powiedział Harry.
- Idź sobie, w dupie mam to wasze śniadanie - warknęła podnosząc się równocześnie stając twarzą w twarz z loczkiem.
- Przepraszam Cię za nią, po prostu nie wiemy co mamy robić - westchnął blondyn przeczesując swoje włosy palcami - Nie wiemy gdzie jest nasze dziecko, szukaliśmy, wołaliśmy. Nigdzie jej nie ma ..
- Może Zayn wziął ją na spacer, przecież jego też nie ma od rana. Nie martwcie się na pewno wszystko będzie dobrze.
Po chwili zadzwoniła komórka brunetki, spoglądając na wyświetlacz dostrzegła, że rozmowy z nią domaga się nie kto inny jak Malik, dziewczyna szybko wybiegła na ogród odbierając.
- Musimy porozmawiać - powiedział zachrypniętym głosem szatyn.
- Nie mam czasu, mam ważniejsze sprawy na głowie. Moje dziecko zniknęło, a ty jak zwykle myślisz tylko o sobie.
- Kochanie nie myślę o sobie tylko o nas ...
- Później sobie o tym porozmawiamy, naprawdę teraz nie mam sił.
Nagle dziewczyna usłyszała rozpaczliwy płacz dziecka, teraz wiedziała, że to była jej córeczka. W tym momencie uświadomiła sobie czego tak naprawdę chce Malik.
- Jak mogłeś w ogóle dotknąć moje dziecko. Co ty sobie do cholery wyobrażasz.
- Inaczej nawet byś nie dała mi szansy dojść do słowa. Przyjedź to porozmawiamy. Wysłałem Ci adres wiadomością, czekam na Ciebie.
Brązowooka w szybkim tempie poszła się przebrać. Bez żadnego słowa wybiegła z domu odjeżdżając z piskiem opon. Po czterdziestu minutach dotarła pod wskazane miejsce. Mały domek za miastem znajdujący się na działce.
- Niecierpliwiłem się już - powiedział szatyn kiedy dziewczyna weszła do pokoju w którym się znajdował.
- Gdzie jest moja córka - zapytała na wstępie podchodząc bliżej niego.
- Nie unoś się tak, mała śpi. Chyba nie myślałaś, że mógłbym zrobić jej krzywdę - odparł chwytając ją za nadgarstek. Przyciągnął ją do siebie tak, że brunetka była zmuszona usiąść na jego kolana. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry, chłopak wsunął dłoń pod jej bluzkę delikatnie jeżdżąc w górę i w dół. Dziewczyna była zdziwiona jego zachowaniem jednak to co robił niezwykle ją podniecało. Przymknęła delikatnie oczy, kiedy chłopak zaczął ściągać z niej bluzkę.
- Teraz mi nie wmówisz, że tego nie chcesz - mówiąc to przegryzł delikatnie jej wargę.
- Wcale tego nie powiedziałam, nawet nie zaprzeczam zauważyłeś ? - brunetka znajdowała się w sytuacji bez wyjścia po za tym pragnęła tego jak niczego innego dotychczas. Jednym ruchem pozbyła się jego bluzki, natomiast on zsunął jej spodnie. Teraz dziewczyna siedziała na nim tylko w białej koronkowej bieliźnie. Chłopak oblizał usta zaczynając całować ją po szyi, pocałunkami schodził coraz niżej do momentu aż zatrzymał się na piersiach. Wziął ją na ręce kładąc na łóżku. Położył się na niej składając pocałunek na jej ustach, po czym podparł się na obu dłoniach wisząc nad nią. Brązowooka sięgnęła do jego spodni bardzo szybko się ich pozbywając. Obwiesiła ręce na jego szyi przyciągając go do siebie sprawiła, że na nią upadł. Zaczęli się namiętnie i gwałtownie całować.
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał z troską w głosie.
- A mam jakieś inne wyjście ? - zapytała głęboko spoglądając w jego duże brązowe oczy.
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać ...
- Robię to z własnej woli. A teraz chodź tutaj zanim się rozmyślę - przyciągnęła go do siebie całując.
Chłopak rozpiął jej stanik delikatnie całując i dotykając jej piersi. Ona w tym czasie dłonią jeździła po jego bokserkach. Z każdym ruchem czuła jak jego przyjaciel twardnieje i już prawie się w nich nie mieści.
- Nie znęcaj się tak nademną - pisnął.
Brunetka bez żadnego słowa wstała z łóżka klękając przed nim. Szatyn usiadł okrakiem mając jej głowę pomiędzy nogami. Brązowooka zawahała się przed ściągnięciem z niego ostatniej części bielizny, jednak po chwili był już bez niej. Przejechała palcem po jego stojącym na baczność członku śmiejąc się przy tym.
- Wiesz, spodziewałam się czegoś większego - powiedziała, a chłopak zrobił się czerwony ze złości.
- Dosyć tego - warknął chwytając ją za włosy - Kochanie, teraz gramy na moich zasadach. Czy ci się to podoba czy nie - odparł podburzony, na co dziewczyna po raz kolejny się zaśmiała kręcąc przecząco głową.
Chwyciła jego przyrodzenie w dłoń posuwając nią w górę i w dół. Zadowolony szatyn uśmiechnął się zadziornie dając jej do zrozumienia aby w końcu przeszła do rzeczy. Tak właśnie się stało. Dziewczyna przejechała językiem po samym czubku jego członka, a po chwili miała go całego w buzi.
- Nie wiedziałem, że tak potrafisz - wymówił pomiędzy jękami.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - wywróciła oczami powracając do wykonywanej wcześniej czynności.
Nie minęło pięć minut, a szatyn już szczytował. Było to dla niego bardzo miłym doświadczeniem ponieważ żadna dziewczyna dotychczas nie podniecała go samym wyglądem, a co najważniejsze nie doprowadzała go do takiego stanu. Pocałował ją wciągając z powrotem na łóżko. Spojrzał na nią pytająco, na co odparła szerokim uśmiechem pozwalając mu na wszystko co chciał. Szatyn zdjął ostatnią część jej bielizny. Rzucił koronkowymi stringami na koniec pokoju. Teraz leżała przed nim naga i bezbronna, patrzała mu głęboko w oczy dlatego wiedziała, że może mu zaufać i czuć się bezpiecznie. Wsunął się w nią, poruszając delikatnie by sprawdzić jej reakcję. Po kilku zadowolonych jękach ze strony jego przyjaciółki już wiedział, że może przyśpieszyć. Dziewczyna chcąc przejąć inicjatywę odepchnęła go od siebie tak mocno, że spadł z łóżka.
- Przepraszam - szepnęła próbując opanować śmiech - Zaraz Ci to jakoś wynagrodzę - powiedziała, a chłopak na kolanach doczołgał się pod łóżko. Wstał delikatnie i zobaczył, że brązowooka wypięła się w jego stronę. Był w tym momencie trochę onieśmielony jej odwagą, jednak skorzystał z okazji. Szatyn wszedł w nią poruszając się rytmicznie w przód i w tył. Jego uda głośno uderzały o jej pośladki, sprawiając, że dziewczyna krzyczała coraz głośniej.
- Może zmienimy pozycję - zaproponował nadal będąc w jej wnętrzu, położył głowę na jej plecach. Dziewczyna wyswobodziła się z jego objęć wstając. Ścisnęła dłonią jego członka, nadal patrząc w jego błyszczące ze szczęścia oczy. Chłopach chwycił jej twarz w dłonie całując ją namiętnie w usta. Brunetka uśmiechnęła się i przywarła do niego całym ciałem. Zayn nie zwlekał. Złapał ją za pośladki i uniósł. Oplotła nogami jego biodra i poczuła jak ponownie w nią wchodzi. Już po chwili kolejny raz znaleźli się na łóżku. Szatyn nadal nie przestawał, posuwał się szybciej i mocniej co obojgu sprawiało wielką przyjemność. Po chwili oboje zaczęli dochodzić.
- Zayn, o kurwa - pisnęła wyginając się w łuk.
- To było coś niesamowitego - odparł opadając obok niej - Kocham Cię - powiedział nadal dysząc. Przykrył ich satynową pościelą czekając na odpowiedź ze strony jego przyjaciółki. Był pewny, że ta noc zmieni wszystko.
- Dobranoc - odpowiedziała zamykając oczy.
________________________________________
SIEDEM KOMENTARZY I NASTĘPNY.
Subskrybuj:
Posty (Atom)