piątek, 26 października 2012

25.

Minął rok, a wszystko jest w najlepszym porządku. Cassandra, bo właśnie tak dali na imię swojej córeczce jest okazem zdrowia i siły. Dopiero po tygodniu od urodzenia dziecka wypuścili brunetkę ze szpitala, ponieważ jej życie nadal było zagrożone.
- Muszę się napić - stwierdziła brunetka wyciągając piwo z lodówki. - Chcę się odstresować, a to mi pomoże - powiedziała widząc zdezorientowane miny jej przyjaciół.
- Nie wspominałem Ci jeszcze o tym ale nie długo się wprowadzamy do nowego domu - oznajmił Niall przytulając swoją dziewczynę.
- Mam nadzieję, że nie przesadziłeś z wielkością tego domu - mruknęła wywracając oczami.
- Może troszeczkę, ale na pewno Ci się spodoba ...- podszedł do niej, po czym namiętnie ją pocałował.
Dziewczyna kątem oka zobaczyła, że szatyn jest zniesmaczony całą zaistniałą sytuacją. Po chwili wstał i wyszedł na zewnątrz. Brunetka widząc to oderwała się od swojego chłopaka wybiegając za swoim przyjacielem.
- Chcę być sam - warknął siadając na murku za domem. 
- Nie zachowuj się jak rozkapryszony bachor, porozmawiaj ze mną - usiadła obok niego chwytając za jego ciepłą dłoń.
- Teraz chcesz rozmawiać, jak od tygodni nie odezwałaś się do mnie ani słowem - wiedział doskonale, że to ją przerazi dlatego podniósł głos.
- Przecież, muszę zajmować się dzieckiem. Nie mam tyle czasu co kiedyś. Teraz wszystko i wszyscy musieli zejść na drugi tor, musisz odpuścić - odparła spoglądając w jego brązowe tęczówki.
- Tylko, że ja nie dam się zrzucić na ten drugi tor - fuknął chwytając ją za nadgarstki - To ty musisz zrozumieć, że ja Cię kocham. Nie mogę sobie tak po prostu odpuścić - przybliżył swoją twarz do jej szyi, jego wargi delikatnie jeździły w górę i w dół składając na niej malutkie pocałunki.
- Przecież wiesz, że nie możemy. Bynajmniej nie teraz - wysapała odpychając jego wrzące ciało od siebie.
- To jeszcze nie jest zdrada - uśmiechnął się zalotnie - Pozwól mi chociaż spróbować, oboje na to czekamy ...
Brązowooka przełknęła ślinę, kochała swojego chłopaka najbardziej na świecie, ale zaczęła też zakochiwać się w ich przyjacielu. Wszystko przez to, że tak bardzo się o nią troszczył, opiekował kiedy tylko wyszła ze szpitala. To właśnie dlatego unikała jakichkolwiek kontaktów z Malikiem, żeby nie poruszać swojego serca. Jednak teraz sama tego pragnie, dlatego bez oporu go pocałowała. Na początku przelewało to się w delikatne uczucie, pocałunki były namiętne i pełne pożądania, ale już po chwili przerodziły się w gwałtowne i zachłanne co obojgu się bardzo spodobało.
- Ronnie ucieknijmy razem, zostawmy to wszystko - wyszeptał, jeszcze mocniej przyciskając dziewczynę do siebie. 
- Zayn, proszę, my nie możemy - w głębi duszy kłóciła się sama ze sobą. Pragnęła go, ale wiedziała jakie mogą być tego konsekwencje. 
-  Kochanie, pragnę Cię tak cholernie mocno ! - chłopak był strasznie nakręcony na Ronnie. 
-  Zayn, nie ! - powiedziała głośniej, odpychając go od siebie z całej siły. Zdenerwowany wybiegł z domu, a po chwili słychać było pisk odjeżdżającego samochodu. Ronnie uspokoiła swój oddech i bijące serce, a potem wróciła do środka. 
- Pokłóciliście się ? - zapytał Liam, wychodząc z kuchni. 
- Co ? Trochę ... 
- Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. Odbiło mu, czy co ? - wzruszył ramionami, opadając na sofę. 
- Skarbie, stało się coś ? - Niall podszedł do swojej ukochanej, wtulając się w jej drobne ciało i całując w szyję, dokładnie w tym samym miejscu co Zayn. 
- Pójdę do małej - szybko uciekła na górę. Weszła do pokoju córeczki, po czym stanęła nad jej łóżeczkiem. 
- Powiedz mi, co ja mam zrobić ? - zapytała, czując napływające łzy. - Nie radzę sobie z tym. - rozpłakała się.


 ^.^


Tymczasem Zayn dotarł pod miejscowy klub. Wszedł do środka i zajął miejsce przy barze. 
- Co podać ? - zapytał barman.
- Coś bardzo mocnego - odparł zdenerwowany, po czym chwycił szklankę z alkoholem i szybko wypił. - Jeszcze raz to samo - dodał. Po dłuższym czasie, chłopak już prawie nie kontaktował. Podeszła do niego jakaś blondynka, nieudolnie flirtując, lecz ten zbył ją jednym gestem. Nie chciał żadnej innej dziewczyny, dla niego liczyła się tylko Ronnie. Za każdym razem starał się wmawiać sobie, że jej nie kocha, lecz to uczucie było silniejsze od niego. 
- Pieprzone uczucia - rzucił na blat pieniądze, po czym chwiejnym krokiem opuścił lokal. Mimo tego że był pijany, postanowił wrócić do domu samochodem. Z głośnym piskiem podjechał pod dom, po czym wszedł do środka. Nie zauważony poszedł do swojego pokoju, lecz po chwili wpadła tam Ronnie. 
- Zayn, jesteś kompletnie pijany ! - krzyknęła - Co Ty ze sobą robisz ?! 
- To Twoja wina. Przez Ciebie wariuje, tak bardzo Cię pragnę, nie rozumiesz tego do cholery ?! - podniósł głos, lecz ona tylko pokiwała przecząco głową i opuściła jego pokój. 
- I tak cholernie mocno Cię kocham... - szepnął, gdy wyszła. 

Zdenerwowana Ronnie wybiegła przed dom, po drodze zabierając paczkę papierosów z blatu. Zapaliła jednego, chociaż wiedziała że nie powinna. 

- Nie lubię jak palisz - przypomniały jej się słowa Zayna, gdy przyłapał ją z papierosem. 
- Stało się coś ? - dziewczyna nie zauważyła wchodzącego Liama. 
- Weźcie się nie wpieprzajcie w moje życie - podniosła głos - Przepraszam - dodała, widząc zdziwioną minę swojego brata. 
- Młoda, nie ściemniaj tylko mów co jest - brunet usiadł na schodach, pociągając Ronnie za rękę. 
- Nic takiego, po prostu jestem zmęczona ... - odparła. 
- Na pewno ? - chłopak nie był pewien czy jego siostra mówi prawdę. 
- Tak, na pewno - uśmiechnęła się, przytulając Liama. - Pójdę się położyć, dobranoc - pożegnała się z bratem i ruszyła w kierunku swojego pokoju. 
- Ronnie ... - zaczął szatyn chwytając ją za ręce, bez słowa zaciągnął ją na ogród przez chwilę nie wiedząc od czego ma zacząć rozmowę.
- Zayn daj mi spokój - warknęła podnosząc głowę do góry, chciała spojrzeć w jego oczy. - Chcesz rozmawiać ? Dobrze tylko, że nie ma o czym - chciała odejść jednak chłopak uniemożliwił jej to szarpiąc ją za kawałek bluzy którą miała właśnie na sobie.
- Wiesz co do Ciebie czuję, jestem pewny, że czujesz to samo do mnie. Nie oszukasz samej siebie - odparł niebezpiecznie zmniejszając odległość między nimi. 
- Kurwa, czy Ty nie rozumiesz, że to nie ma sensu - wykrzyczała mu prosto w twarz nie wytrzymując - Nie zostawię go dla Ciebie, bo go kocham, po za tym mam z nim dziecko. A Ty nie zapominaj o tym, że on jest twoim przyjacielem - powiedziała ciszej spuszczając głowę w dół.
- To prawda. Ale ciekawe jak mój przyjaciel zareaguje na wiadomość, że jego dziewczyna się do mnie przystawia - odparł kompletnie nie myśląc nad słowami, jednak to co powiedział dało mu dużą satysfakcję.
- Nie możesz mi tego zrobić - odparła, a w jej oczach dało się zauważyć łzy.
- Kochanie, obawiam się, że nie mam innego wyjścia - powiedział z szyderczym uśmiechem na ustach oraz z kpiną w głosie.
- Wiesz co, myślałam, że jesteś inny. A okazuje się, że tak naprawdę chciałbyś mnie tylko przelecieć - krzyknęła, a po jej policzkach popłynęły łzy.
- Przecież wiesz, że nigdy nie pomyślał bym o Tobie jako obiekcie do tego by siebie zadowolić - powiedział kładąc dłonie na jej policzkach delikatnie ocierając łzy - Przepraszam Cię za to wszystko co przed chwilą powiedziałem, nie miałem nic złego na myśli ...
- W dupie mam te twoje przeprosiny. Nienawidzę Cię - brunetka stanęła na palcach z całej siły uderzając szatyna w twarz. Chłopak uśmiechnął się zalotnie, chwycił ją w tali przyciągając do siebie. Zachłannie wpił się w jej usta przez chwilę czekając na reakcję z jej strony. Brunetka odwzajemniła pocałunki, które już po chwili przerodziły się w namiętne i gwałtowne uczucie.
- Nadal twierdzisz, że mnie nienawidzisz - nachylił głowę spoglądając głęboko w jej oczy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - mówiąc to utonęła w jego czekoladowych oczach. Szatyn nachylił się przytulając ją mocno do siebie, zaczął całować ją po szyi. Oparł swoje czoło o jej delikatnie całując ją w usta.
- Skarbie, nie oszukuj samej siebie. Po za tym nie lubię jak kłamiesz - uśmiechnął się prze łzy.
Brunetka objęła go wokół szyi jedną rękę wplatając w jego włosy. Szatyn wsunął dłonie do tylnych kieszeni jej spodni delikatnie opierając ją o ścianę. Ponownie zaczęli się całować, a chłopak wykorzystując tę chwilę wsadził swoją ciepłą dłoń pod jej bluzkę powodując wrzenie które przeszywało całe jej ciało.
- Na razie zdania nie zmienię - powiedziała prosto w jego usta odchodząc.  




________________________________

PIĘĆ KOMENTARZY, POPROSZĘ. A I ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA, MAM NADZIEJĘ, ŻE DODACIE SIĘ DO OBSERWATORÓW I BĘDZIECIE CZYTAĆ. http://whatmakes-youbeautiful.blogspot.com/

5 komentarzy: