sobota, 4 sierpnia 2012

O3.

Obudziłam się i od razu zaczęłam grzebać pod poduszką w poszukiwaniu komórki. Spojrzałam się na jej wyświetlacz i zobaczyłam godzinę. 8.45. Ponownie się położyłam jednak nie dane mi było zasnąć, bo ktoś starał się dobić do drzwi. Wstałam i podeszłam do lustra. Przeraziło mnie to co zobaczyłam. Włosy w totalnym nieładzie i wielkie worki pod oczami. Leniwie zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi. Okazało się, że to był Paul Higgins menadżer One Direction.
- Ronnie ? No proszę kto by pomyślał, że Liam przedstawi Cię chłopakom. A tak właściwie gdzie oni są ? - zapytał siadając przy stole.
- Jeszcze śpią - odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
- Chłopaki, wstawać ! - krzyknął, a oni jak na komendę od razu pojawili się na dole siadając wokół niego przy stole. Spojrzałam się na Zayn'a który był niewyspany tak samo jak ja. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach powoli przysypiając.
- Dobrze, że jesteście w komplecie, bo mam dla was niespodziankę - klasnął w dłonie - Ronnie, to Ciebie też dotyczy, obudź się - szturchał mnie.
- Nie przedłużając po ostatnim waszym wyczynie mam was dosyć - mruknął pocierając dłońmi skronie - Wysyłam was na małe wakacje na Bahamy - chłopcy słysząc to wpadli w szał i zaczęli krzyczeć ze szczęścia. Paul zatkał uszy i zakaszlał kilka razy chcąc tym zwrócić na siebie uwagę.
- Zagracie tam koncert w stolicy która nazywa się Nassau, a później mam wolne. - powiedział. -  To znaczy macie wolne - poprawił się. - Oczywiście ja też tam będę, ale zobaczymy się dopiero w dniu koncertu, a później przez cały miesiąc macie spokój.
- Mam pytanie - powiedział Liam - Właśnie z Danielle mieliśmy wybrać się na Bahamy, mogę ją zabrać ze sobą ? - zapytał.
- W takim razie ja zabieram Eleanor ! - krzyknął Louis.
- A kiedy jedziemy ? - zapytał Zayn który do tej pory się nie odzywał.
- Za trzy dni. - oznajmił. - Macie czas na spakowanie się i ustalenie kto będzie z kim w pokoju. Są cztery pokoje dwuosobowe - powiedział i wyszedł. Louis i Liam zabrali swoje komórki i zaczęli dzwonić do dziewczyn z prośbą by jak najszybciej przyjechały do hotelu.

^.^

- Więc tak Ja mam pokój z Eleanor, a Liam z Danielle. To już jest ustalone - powiedział Louis.
- Zboczeńcy - zaśmiałam się, a ze mną cała reszta.
- W takim razie ja biorę do pokoju Nialler'a - powiedział dumnie Zayn, a blondynek uśmiechnął się do niego.
- Zboczeńcy - powtórzyłam na co zaśmiał się tylko blondynek.
- Więc Ronnie, Tobie pozostaje pokój z Harry'm - zaśmiał się Zayn.
- Zbocz .. - ugryzłam się w język. - Jasne, nie ma sprawy - odparłam widząc zmieszaną minę Styles'a.
- Zboczeńcy ? - zaśmiał się Louis no co wytknęłam mu język.
Po ustaleniu wszystkiego dziewczyny pojechały do domów. A my w ciszy zjedliśmy śniadanie.
- Ronnie, dzisiaj wracamy do domu - powiedział Liam.
- Ej, przecież my możemy się dzisiaj spakować, pojechać do was i zostać tam do czasu wyjazdu. Będzie wygodniej. - odezwał się Louis.
- Chce wam się teraz przez kilka godzin pakować ? - zapytałam.
- Tak - odpowiedzieli niemalże równo.
Po bardzo wyczerpującej rozmowie zapadła cisza. Chłopcy w spokoju zjedli i poszli na górę by wyrobić się z pakowaniem jeszcze przed południem. Ja w tym czasie pozmywałam naczynia. Gdy skończyłam usiadłam na kanapie i włączyłam Disney Chanel. Czując, że moje powieki stają się coraz bardziej ociężałe położyłam się wygodnie i zasnęłam.

^.^

Kiedy otworzyłam oczy dostrzegłam, że znajduję się w windzie. Na rękach trzymał mnie nie kto inny jak Zayn.
- Tak właściwie to co Ty ze mną robisz ? - zapytałam.
- Tak szczerze mówiąc to jesteś ostatnim bagażem - uśmiechnął się do mnie. - Postawić Cię na ziemię ? - zapytał po chwili.
- Nie musisz - zaśmiałam się.
Wyszliśmy na zewnątrz, i wsiedliśmy do limuzyny stojącej przed hotelem. Szybko odjechaliśmy gdyż zaczęli się zbierać paparazzi. Siedziałam wtulona w Zayn'a, a pod wpływem przyjemnego ciepła bijącego z jego ciała powieki same się przymykały. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wszyscy wysiedli z samochodu i zaczęli zabierać swoje walizki. Weszliśmy do domu, a blondynek od razu podbiegł do lodówki.
- Głodny jestem - klasnął w dłonie - Czemu nie macie nic w lodówce ! - krzyknął i o mało co się nie przewrócił.
- Zapomniałam wam powiedzieć, że nie ma nic do jedzenia - uśmiechnęłam się. - No ale możemy jechać i zrobić jakieś zakupy, co wy na to ?
- Tak, dzisiaj zjemy gdzieś na mieście, a na jutro się coś smacznego przyrządzi - powiedział Louis.
- Chodźcie tylko szybko pokażę wam pokoje, bo widzę, że Niall już umiera z głodu - zaśmiałam się widząc blondynka opierającego się o lodówkę.
Zaprowadziłam każdego z chłopaków do pokoi, a chwilę po tym siedzieliśmy już w samochodzie. Po przyjechaniu do centrum handlowego zrobiliśmy naprawdę niemałe zakupy. Blondyn pakował do koszyka co popadnie. W końcu cali obładowani siatkami ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Zayn, do cholery ja byłem pierwszy ! - krzyczał Harry, obróciłam się i wybuchłam donośnym śmiechem. Chłopcy kłócili się o miejsce w samochodziku na pieniążek. Nie mogłam już na to patrzeć i sama wróciłam do samochodu pakując to co niosłam do bagażnika. Po upływie dziesięciu minut reszta dołączyła do mnie. Jak najszybciej pojechaliśmy do domu, gdzie Tomlinson zabrał się na przygotowywanie obiadu.
- Ronnie, zagramy ? - zapytał zmieszany Niall trzymając w ręku piłkę do kosza.
- Nie umiem grać - wypowiadając te słowa pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Nie przejmuj się, nauczę Cię - mrugnął do mnie. Nie potrafiłam mu odmówić i poszłam za nim na ogród.
- Gramy na moich zasadach - uśmiechnął się na co przytaknęłam - Za każdym razem gdy któreś z nas nie trafi, mówimy coś o co poprosi nas druga osoba, dobrze ?
- Nie mam nic do ukrycia - wytknęłam mu język i złapałam za piłkę. Zaczęłam rzucać do kosza, blondynek cały czas rozpraszał mnie dźwiękami które wydobywały się z jego ust. Przez to śmiałam się i nie trafiałam tym samym byłam zmuszona do odpowiadania na zadawane pytania.
- Który z chłopaków jest twoim najlepszym przyjacielem ? - zadałam pytanie z lekka bojąc się reakcji na nie.
- Nie potrafię pomiędzy nimi wybrać, bo nie chciał bym żadnego z nich zranić - westchnął głośno - Ale myślę, że gdybym musiał wybierać to byłby to Liam - uśmiechnął się do mnie rzucając piłkę.
- Kolejne - podrapał się po głowie i zaczął się zastanawiać nad wymyśleniem dla mnie pytania - Dlaczego tak bardzo nie lubisz Danielle ? - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Zdenerwowanie przepełniało całe moje ciało. Odruchowo kopnęłam piłkę, a po chwili poczułam ogromny ból w nodze.
- Jakaś kara za nieodpowiedzenie na pytanie ? - zacisnęłam zęby i usiadłam pochylając głowę do kolan.
- Później coś wymyślimy - uśmiechnął się ciepło siadając obok. - Może pojedziemy z tym do lekarza ? - zapytał patrząc na moją opuchniętą kostkę.
- Nie trzeba - syknęłam próbując wstać. Chłopak widząc, że nie mogę się podnieść wziął mnie na ręce i weszliśmy z powrotem do domu.
- Już jest dobrze możesz mnie puścić - skłamałam noga zaczęła mi drętwieć, wymusiłam uśmiech i stałam obok niego.
- Obiad gotowy, chodźcie wszyscy - krzyknął Louis z kuchni. Z wielkim trudem starałam się dotrzymać mu kroku i razem usiedliśmy przy stole. Odetchnęłam z ulgą ale boląca stopa nadal dawała o sobie znaki. Wszyscy zaczęli jeść. Żołądek skręcał mi się z głodu ale przez ból który przeszywał całe moje ciało nie miałam ochoty na to by chwycić widelec do ręki.
- Co jest, nie smakuje Ci ? - podniosłam wzrok i spojrzałam w smutne oczy Lou.
- Nie chodzi o to - warknęłam przez zaciśnięte zęby. Spojrzałam się na blondynka którego wzrok był w zupełności skupiony na mojej osobie. - Boli .... - szepnęłam zalewając się łzami.
- Ronnie, pojedziemy do lekarza - blondyn uklęknął koło mnie kładąc rękę na moim kolanie. Pokręciłam przecząco głową.
- Proszę - szepnął. Widoczne było, że bardzo się przejął tym co się stało kilka minut temu gdy graliśmy. Wziął mnie na ręce i pojechaliśmy do lekarza.

^.^

Wróciliśmy do domu po upływie około dwóch godzin. Prosiłam lekarzy by nie wsadzali mi nogi w gips i zrobili to o co prosiłam. Założyli mi tylko usztywnienie i dali kule bym mogła się swobodniej poruszać nie obciążając nogi.
- Ronnie, normalna jesteś ? - na wejściu do domu naskoczył na mnie Liam.
- Nie marudź, mnie boli czy ciebie ? - warknęłam zdenerwowana, a w zamian usłyszałam trójkę śmiejących się chłopaków. Poszłam na górę i wyciągnęłam z garderoby dwie walizki i zaczęłam w nich układać rzeczy.
- Proszę - odpowiedziałam słysząc pukanie.
- Przeszkadzam ? - zapytał Horan, pokręciłam przecząco głową i uśmiechnęłam się delikatnie do niego - Przepraszam, nie wiedziałem, że to pytanie może Cię zdenerwować - usiadł na łóżku i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Nie obwiniaj się to nie twoja wina - powiedziałam. - To nie jest tak, że jej nie lubię - westchnęłam głośno. - Wcześniej Ci mówiłam, że moi rodzice nie są mną zbytnio zainteresowani, ze mną zawsze był Liam. Od czasu kiedy poznał Danielle nasze rozmowy w większym stopniu prowadzą do kłótni. Czasami czuję się przez niego odrzucona i dlatego zawsze kiedy ją widzę staję się innym człowiekiem. - otarłam dłonią mokre policzki spoglądając na chwilę na blondyna. - Ja mam pełną świadomość tego, że to nie jej wina ale po prostu boję się tego, że któregoś dnia on mnie zostawi, a wtedy już nic nie będzie dla mnie ważne. Wiem, że to nie ja jestem najważniejsza i nigdy nie będę ale po prostu nie jestem gotowa na odrzucenie, przeszłam wiele w życiu ale to był by dla mnie poważny cios. To może dziwnie zabrzmieć ale pozwolę mu odejść kiedy znajdę osobę która równie dobrze jak on będzie się mną opiekować. - rozpłakałam się.
- A co oni na to powiedzieli. No chyba nie zostawili tego bez komentarza - Niall przytulił mnie opiekuńczo.
- Wiesz, jesteś pierwszą osobą której to powiedziałam. Oni o niczym nie mają pojęcia - odparłam podchodząc do walizek.
- Pomóc Ci się spakować ? - zaczął niebieskooki zmieniając temat.
- Dziękuję, poradzę sobie - uśmiechnęłam się do niego i powróciłam do pakowania.

3 komentarze:

  1. Świetne , czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój nauczyciel od religii byłby dumny że piszesz tak zajebiście *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo mi się podoba rozdział, i oczywiście cały blog też ;)))

    OdpowiedzUsuń