niedziela, 30 września 2012

19.

Minęły kolejne dwa tygodnie brunetka nadal nic nie pamiętała, ale próbowała zaprzyjaźnić się z całą resztą. Chłopcy zajęci przygotowaniami do dzisiejszego koncertu zostawiali ją pod opieką Danielle z którą dziewczyna się zaprzyjaźniła przez ten czas.
- Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy ? - zapytała kiedy mulatka z bujnymi lokami oznajmiła jej, że wychodzą.
- Chłopcy mają dla Ciebie, małą niespodziankę - oznajmiła ruszając samochodem.
Po kilkunastu minutach były już pod halą koncertową. Brązowooka nie miała pojęcia czym ma być ta niespodzianka. Po chwili dowiedziała się, że obejrzy koncert zza kulis. Ucieszyła się tą wiadomością, bo przecież nigdy nie doświadczyła czegoś takiego. Chociaż mogła ale nie pamiętała.
- Na pewno wszystko jest gotowe ? - zapytał Liam.
- Dopięte na ostatni guzik - skwitował Lou.
- No dobrze, chwila prawdy chłopcy. Zaczynamy - powiedział Niall, a po chwili wszyscy się przytulili wbiegając na scenę.

Oh oh oooh oh so put your hands up
/Oh oh oooh oh, więc unieś ręce w górę/
Oh oh oooh oh coz it's a stand up 
/Oh oh oooh oh wstań/
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of 
your heart
/I nie wyjdę, dopóki nie zabiorę każdego kawałka  
Twojego serca/
 Every piece of your heart
/Każdego kawałka Twojego serca/

- Chcemy zaprosić na scenę naszą przyjaciółkę,  nie ważne dlaczego ale robimy to wszystko dla niej - powiedział Zayn. - Ronnie, chodź do nas - pociągnął ją za rękę na scenę. Wtedy wszystko się ożywiło, dziewczyna poczuła lekkie wirowanie w głowie, przez myśli znowu zaczęły jej przemijać urywki wspomnień. Nagle zgasły światła.
- Don't wanna be without you /Nie chcę być bez Ciebie/ - usłyszała tylko piątkę śpiewających chłopców.
 - Teraz moment który już kiedyś się wydarzył, to tak na odświeżenie pamięci - szepnął do jej ucha Mulat. 


Shut the door, turn the light off
/Zatrzaśnij drzwi, wyłącz światło/
I wanna be with you
 /Chcę być z tobą /
I wanna feel your love
 /Chcę poczuć twoją miłość/
I wanna lay beside you
 /Chcę leżeć obok ciebie/

Moment w którym niebieskooki chłopak śpiewając podchodząc bliżej niej z czerwoną różą w ręku utkwił w jej pamięci. Zaczęło jej się wszystko przypominać. Pamiętała już wszystko. Dzień w którym poznała chłopców, imprezę która zmieniła wszystko, nienawiść do chłopaka z lokami na głowie, kłótnię z blondynem, wszystko. 
- Ronnie, pomogło ? Pamiętasz cokolwiek ? - zapytał Harry.
- Tak, pamiętam, że to wszystko przez Ciebie - szepnęła zbiegając ze sceny.
Zamówiła taksówkę, jadąc w niej cały czas myślała o tym wszystkim. Wzięła te cholerne tabletki nie wiadomo po co. Spojrzała na wyświetlacz komórki, miała mnóstwo nieodebranych połączeń i wiadomości. Zapłaciła należytą kwotę, wysiadając z samochodu zaczął padać deszcz. Weszła do domu, sięgnęła do apteczki po leki na ból głowy. To wszystko działo się ta szybko, dlatego tak zareagowała.

" Strasznie Cię skrzywdziłem, nie chciałem tego. Tak bardzo Cię kocham "
" Niall, czy my byliśmy razem ? "
" Tak, byliśmy. Przepraszam "

Właśnie takie myśli chodziły jej po głowie. Nie chciała przyjąć jego przeprosin, krzywdziła go przy tym, a przecież tak bardzo kochała.Nie wiedziała co ma teraz zrobić usiadła w koncie zastanawiając się nad całą sprawą. Wybaczy Harremu, jeżeli ją tylko przeprosi, bo ona przecież wie, że działał on pod wpływem silnych emocji. 

- Dlaczego uciekłaś, martwiliśmy się o Ciebie - powiedział szatyn podbiegając do przyjaciółki.
- Gdzie jest Niall - zapytała widząc, że nie ma go w śród chłopców.
- Pojechał do domu, wiesz ten cały koncert to był jego pomysł, chciał Ci pomóc odzyskać pamięć, a kiedy zbiegłaś ze sceny zrobiło mu się przykro - oznajmił Liam.
- Zostańcie tutaj, chcę to w końcu zakończyć - szepnęła wychodząc z domu. 
Wsiadła do samochodu odjeżdżając z piskiem opon, w tej chwili liczyło się tylko by odzyskać osobę na której tak bardzo jej zależało. Kiedy stała już pod domem, zapukała raz, dwa ale nikt nie odpowiadał. Chwyciła delikatnie klamkę drzwi same się otworzyły.
- Niall - szepnęła przerażona, w całym pomieszczeniu panowała cisza, słychać było jedynie bicie jej serca.
- Po co przyszłaś ? - zapytał patrząc jej głęboko w oczy.
- Chciałam Cię przeprosić za wszystko - oznajmiła
- Wiesz, to ja powinienem Cię przeprosić, popełniłem wielki błąd zakochując się w Tobie, jestem na siebie zły, bo wiem, że Cię skrzywdziłem ...
- Nie szkodzi, bo jeżeli kogoś kochasz to jesteś w stanie wybaczyć wszystko - powiedziała uśmiechając się przez łzy.  
- Kocham Cię - szepnął przytulając się do niej. 
Obydwojgu bardzo tego brakowało, wtuliła się jeszcze bardziej w jego umięśnione ramiona, czuła się bezpieczna, jakby była najcenniejszą rzeczą na świecie i dla niego tak właśnie było.

niedziela, 23 września 2012

18.

Minęły dwa miesiące chłopcy zaczęli już wątpić w to, że jeszcze kiedyś zobaczą ją roześmianą i cieszącą się życiem. Wszyscy teraz płakali oraz śmiali się razem. Dwa tygodnie temu przeniesiono brunetkę do Londynu na życzenie jej brata, po mimo tego, że mieli do niej bliżej, to nie odwiedzali jej od kilku dni ponieważ dość intensywnie pracowali. Harry i Louis przyznali się dumnie do tego, że są parą. Oczywiście ich przyjaciele radośnie przyjęli tą informację i cieszyli się ich szczęściem. Sprawa zmontowanych nagrań została już zażegnana.Wystarczy tylko przeprosić osobę która ucierpiała na tym najbardziej, o ile będzie okazja porozmawiania z nią.
- Dobrze, na dzisiaj koniec dziękuję wam bardzo - powiedział do nich menadżer, byli wykończeni kilkugodzinną sesją zdjęciową. - Jutro widzimy ... - przerwał mu dzwoniący telefon.
- Przepraszam, to chyba do mnie - powiedział Liam zrywając się z miejsca.
- Dzień dobry - usłyszał. - Mam dla Ciebie miłą wiadomość, twoja siostra obudziła się kilka godzin temu.
- Słucham ? A czemu dopiero teraz się o tym dowiaduję ? - zapytał zdenerwowany.
- Przeprowadzaliśmy badania, niestety nie wszystko jest w porządku - mówił ochrypłym głosem.
- Proszę mi powiedzieć co z nią jest ! - krzyknął dając ponieść się emocją. 
- Dowie się pan po przybyciu do szpitala, sala 118 - powiedział doktor rozłączając się.
- Liam, powiedz nam co się stało, przecież widzimy, że zmartwiła Cię ta wiadomość - powiedział Lou.
- Ona się obudziła - powiedział szeptem, a chłopcy zaczęli krzyczeć uradowani.
- To chyba dobrze, tak ? - dopytywał się Hazza. 
- Lekarz, powiedział, że nie jest z nią dobrze. Muszę tam jechać - warknął zrywając się na równe nogi.
- Chyba chciałeś powiedzieć musimy, przecież nie zostawimy Cię samego, po za tym chcemy ją zobaczyć - powiedział uśmiechnięty Zayn.
- No dobrze jedźmy już ... 


^.^

Chłopcy wchodzili właśnie do budynku, było w nim duże zamieszanie. Lekarze biegali od sali do sali, wieźli poszkodowane osoby na salę operacyjną. Było słychać dość głośne krzyki które rozchodziły się po całym korytarzu. Po chwili kiedy doszli do sali sto osiemnaście krzyki były głośniejsze.
- Tam jest moja siostra co się dzieje ?! - wykrzyczał zdenerwowany Liam.
- Podaj dziewczynie tabletki na uspokojenie - powiedział doktor do jednej z pielęgniarek - Dobrze, że tak szybko dotarłeś, siostra domaga się by Cię zobaczyć - oznajmił.
Nie była już tak blada jak kilka tygodni temu, siedziała na łóżku trzymając w ręce szklankę ze sokiem. Uśmiechnęła się słabo kiedy zobaczyła swojego brata.
- Liam - szepnęła przytulając się do brata. 
Rozejrzała się nerwowo po sali nie wiedząc co powiedzieć. Nie znała chłopaków którzy siedzieli na przeciwko niej. 
- Jak się czujesz ? - zapytał troskliwie Niall.
- Bywało lepiej, ale dziękuję - powiedziała - Tak właściwie to my się chyba nie znamy, kim wy jesteście ? - zapytała. 
- Chodźcie na chwilę - powiedział Liam. - Chciał mi pan coś ważnego powiedzieć, o co chodzi ? - zapytał lekarza. 
- Dziewczyna ma amnezję, nie wiadomo czy powróci jej pamięć, dlatego będziesz musiał jej w tym pomóc, zdjęcia, filmy rodzinne, by cokolwiek zaczęła sobie przypominać.
- To niemożliwe by straciła pamięć, przecież mnie pamięta ...
- Ale zapomniała o nas - powiedział Zayn.
- Możliwe, że jej pamięć sięga momentu w którym jeszcze was nie poznała, dlatego musicie zrobić wszystko żeby jej pomóc.
- Słyszeliście, ten hałas ? - zapytał Niall.
Wszyscy zdenerwowani przeraźliwym hukiem weszli do sali, okazało się, że brunetka rzuciła szklanką o ścianę. 
- Zabierz mnie z tond - szepnęła błagalnym głosem do brata.
- Kiedy ją wypiszecie ? - zwrócił się Liam do lekarza.
- Możemy to zrobić jeszcze dzisiaj, tylko proszę po wyjściu ze szpitala dalej utrzymywać ze mną kontakt.

^.^


Dokładnie godzinę temu wszyscy opuścili szpitalny budynek i na razie nie mieli zamiarów już tam wracać. Dziewczyna nadal nie mogła przypomnieć sobie skąd zna chłopców, pokazywali jej zdjęcia z wakacji na których byli razem, filmy nagrywane nad morzem wszystko wyglądało wspaniale tylko ona czuła się jakby ktoś wkleił ją na tę fotografię, bo miała wrażenie, że takie wydarzenia w ogóle nie miały miejsca w jej życiu.

- Minąłeś nasz dom - powiedziała do brata.
- Przepraszam, zamyśliłem się - odpowiedział z delikatnym uśmiechem zawracając.
Kiedy weszli do domu brunetka, poszła po swojego laptopa siadając z nim naprzeciwko chłopców. Nie wiedziała co ma powiedzieć, brat pokazywał jej kolejne filmiki, zdjęcia jednak ona nie miała ochoty dłużej tego oglądać.
- Wy jesteście razem ? - zapytała spoglądając na całujących się chłopaków.
- Kiedyś Ci to wyjaśnimy ... 
- Już nic nie rozumiem, przecież Ty - wskazała na Harrego - Ja pamiętam, że my się całowaliśmy 
- Przypominasz sobie coś jeszcze ? - zapytał Zayn, podchodząc bliżej. 
- Nie wiem, dajcie mi spokój ! - krzyknęła wstając - Przepraszam, jestem zmęczona pójdę się przespać.
Podczas kiedy brązowooka była u siebie w pokoju chłopcy myśleli nad tym co mogą jeszcze zrobić.
- Danielle, ona może nam pomóc - zaproponował Lou.
- Ronnie, jej nienawidzi, przekonała się do niej dopiero na Bahamach, nie ma szans - powiedział Liam.
- Mam pomysł - powiedział Niall - Zagramy koncert, pamiętacie co zrobiłem jak weszła na scenę, może przypomni sobie wszystko jak dla niej zaśpiewamy. 
- Ty jednak myślisz - zaśmiał się Harry - No ale pomysł dobry, Liam dzwoń do Paula, zrobimy darmowy koncert, na jakiś cel charytatywny czy coś - powiedział.
- Jasne już dzwonię - powiedział wychodząc z pomieszczenia.
- No, a my oznajmimy to w internecie - powiedział Louis. 
Chłopcy ustalali szczegóły koncertu, a dziewczyna która miała spać siedziała na łóżku płacząc. Nie wiadomo z jakiego powodu. Przez głowę przejawiały jej się różne urywki wspomnień jednak nie mogła z nich nic wywnioskować. Irlandczyk stał pod drzwiami jej pokoju, delikatnie nacisnął klamkę wchodząc do pomieszczenia. Ona szybko podniosła głowę do góry ocierając łzy. Widział strach w jej oczach, uśmiechnął się do niej ciepło, chcąc choć trochę rozpogodzić jej twarz.
- Nie bój się głuptasie, nie chcę zrobić ci krzywdy.
Poczuła jak jego dłoń zaciska się na jej ramieniu. Jego zimne palce wędrowały po jej ciele, by zatrzymać się na biodrze i objąć w talii. Wciąż odwrócona do niego plecami, starała się ukryć strach, bo przecież go nie znała nie wiedziała więc jak ma się przy nim zachować.
- Zostaw ... - warknęła.
Przysunął się jeszcze bliżej, by nie pozwolić jej odejść. Poczuła jego oddech na szyi. Bijące od niego ciepło otuliło jej ciało. Odwróciła się w jego stronę, momentalnie jego wargi przyssały się do jej policzka. Żar jego ust spowodował ,że strach odszedł w niepamięć.
- Jak się czujesz ? - zapytał po chwili ciszy, trzymając jej dłoń w swojej.
- Dziwnie, nic nie pamiętam. Tak jakbym nie istniała - szepnęła kładąc głowę na jego ramieniu. - Tak bardzo chciałabym sobie coś przypomnieć.
- A to co mówiłaś o pocałunku ? - zapytał niepewnie.
- Nie wiem jak było naprawdę, ale pamiętam tylko ten moment kiedy się z nim pocałowałam, nic więcej - westchnęła.
- Jeżeli to się uda to odzyskasz pamięć, możesz być wtedy na mnie zła. Nie pamiętasz tego, ale strasznie Cię skrzywdziłem, nie chciałem tego. Tak bardzo Cię kocham - szepnął, a po jego bladych policzkach popłynęły łzy.
- Niall, czy my byliśmy razem ? - zapytała.
- Tak, byliśmy. Przepraszam - pocałował ją w czoło wychodząc.

środa, 19 września 2012

17. (+18)

Cała trójka siedziała w ciszy na korytarzu, a lekarze nadal przeprowadzali badania by upewnić się czy brunetka wybudzi się ze śpiączki. W całym budynku dało się usłyszeć jedynie nikłe szepty oraz przyśpieszone oddechy. Chłopcy nadal nie mogli uwierzyć w całą zaistniałą sytuację. W pewny momencie zabrzmiał dźwięk komórki.
- Słucham ? Jak to nie dacie rady przyjechać, wasza córka leży na sali operacyjnej, nie wiadomo czy przeżyje, a wy macie to tak po prostu w dupie ?
- Jesteśmy daleko, w tym momencie lotniska są pozamykane, przyjedziemy jak najszybciej się da.
- Wiesz co, nie wysilajcie się.
Zrezygnowany chłopak usiadł na jednym z krzeseł wpatrując się w deszcz uderzający w szybę. Nie wiedział jak ma się w tym momencie zachować, czuł w tym momencie żal do rodziców, bo przecież teraz powinni być przy swoim dziecku.
- Tak jak już wcześniej mówiłem, przez zażycie bardzo silnych leków zapadła w śpiączkę jednak przyczyną tego stanu była również silna depresja, postaramy się niedługo wybudzić pacjentkę jednak nadal nie mamy pewności czy dziewczyna z tego wyjdzie - powiedział. - Proszę być dobrej myśli, zawsze są jakieś szanse - uśmiechnął się pogodnie do blondyna.
- Możemy do niej wejść ? - zapytał z przerażeniem w oczach szatyn.
- Oczywiście, proszę - odpowiedział odchodząc.

Wchodząc do środka o mało co nie zamarli ze strachu. Blada postać leżąca w jednej pozycji, na pozór nie oddychała, nie czuła, nie słyszała. To już nie była ta sama dziewczyna. Jej brat usiadł na krzesełku nieopodal by móc swobodnie chwycić jej dłoń. To wyglądało naprawdę okropnie, obwiniał siebie za to, że doprowadził swoją tryskającą radością siostrę do takiego stanu. Próbował powstrzymać emocje, nie pozwolić łzą wypłynąć na zewnątrz jednak to sprawiało, że było trudniej.
- Dlaczego, mi to zrobiłaś - szepnął po chwili, kładąc głowę na jej klatce piersiowej. Usłyszał jej ledwo bijące serce, było szybkie ale tak ciche jakby miało zaraz eksplodować po czym zamilknąć na wieki. 
- Nie odchodź, proszę. Potrzebuję Cię - powiedział coraz ciszej jakby zabrakło mu tchu.
Pozostali odciągnęli przyjaciela od łóżka wypychając go siłą na korytarz. Liam spojrzał na nich z zapytaniem w oczach. 
- Za dużo, pójdziemy coś zjeść, trochę ochłonąć i wrócimy - oświadczył blondyn który do tej pory prawie w ogóle nic nie mówił. 
- Niall ma rację, zwariujemy tutaj, chodź - powiedział szatyn klepiąc przyjaciela po ramieniu.


^.^

W czasie kiedy trójka przyjaciół wychodziła ze szpitala w drodze do niego byli homoseksualni chłopcy. Kiedy usłyszeli o tym, że ich przyjaciółka leży w szpitalu od razu chcieli przyjechać. Najbardziej na tym zależało loczkowi, bo pomimo tego, że teraz ma chłopaka to nadal kochał Ronnie. Nie grał na dwa fronty po prostu tak czuł, a jego partner doskonale o tym wiedział.
- Loui, dlaczego się tutaj zatrzymujemy ? - zapytał odgarniając swoje loki z oczu. 
- Później nie będzie okazji - szepnął odpinając pas. - Harreh, pragnę Cię, tu i teraz - wyjęczał kładąc dłoń na jego udzie.
- Chcesz to zrobić w samochodzie ? - oczy lokowatego zabłysły.

Bez zbędnych pytań, popchnął loczka na siedzenie i przyssał się do jego ust. Ledwo mógł złapać oddech. Wsunął ręce pod płaszcz, który miał na sobie i zaczął powoli rozpinać koszulę. Z każdym odpiętym guzikiem, czuł, że ciśnienie w jego bokserkach rośnie. Gdy już pozbawił go tej części garderoby, zaczął delikatnie muskać jego tors, schodząc coraz niżej i niżej. Poczuł, że w jego podbrzuszu rozlewa się coraz więcej przyjemnego ciepła. Lou właściwie nie zrobił jeszcze niczego konkretnego, ale on czuł, że jego ciało wariuje. Ten chłopak sprawiał, że odchodził od zmysłów.
Lou zostawił na jego brzuchu kilka malinek i zaczął dobierać się do paska, którego dość szybko się pozbył oraz guzika od spodni, z którego rozpięciem również nie miał najmniejszego problemu. Harreh spojrzał na niego błagalnym wzrokiem, bo czuł, że robi się już niemiłosiernie twardy. Chciał, żeby jak najszybciej ulżył mu w cierpieniu. Jemu jednak wcale się nie spieszyło. Chwycił zamek od rozporka zębami i zaczął powoli go rozpinać. Zsunął  jeszcze spodnie do kostek i wtedy dopiero ujrzał jak twardy był. Jego członek aż prosił się o to, żeby ktoś wyjął go i porządnie wytrzepał. Lou całował i lizał go przez bokserki. Loczek wplótł ręce w jego włosy i tylko czekał na moment, aż wreszcie go wyciągnie i zrobi mu tak dobrze, że nie będzie wiedział, co się wokół niego dzieje.
Trochę to potrwało, ale doczekał się. Jednym ruchem zsunął  bokserki i teraz ujrzał jego penisa w całej okazałości, który od dłuższego czasu stał maksymalnie na baczność.
Oblizał apetycznie usta i spojrzał na niego z łobuzerskim uśmieszkiem. Najpierw złapał go u samej podstawy i zaczął wykonywać powolne ruchy w górę i w dół. Pojękiwał cicho. Czuł, że w głowie zaczyna mu wirować i nie mógł myśleć o niczym innym, jak tylko o przyjemności, którrą właśnie fundował mu Louis.
Chłopak zaczął wykonywać szybsze ruchy, a jego oddech stawał się coraz bardziej płytki. Nie wiedział jak on to robi, ale był lepszy w te klocki niż nie jedna dziewczyna. 
Myślał, że już lepiej być nie może, ale Louis włożył główkę jego penisa do ust. Jęknął głośno, gdy poczuł jego ciepły język, który zwinnie poruszał się po tym najczulszym miejscu. Połączył dogadzanie ręką z obciąganiem ustami i czuł się jak w niebie. Trzymał go za włosy i nadawał tępo, które mu odpowiadało. On poddawał się temu bez żadnego oporu. 
Nagle poczuł, że jego penisa otula dziwne ciepło. Spojrzał w dół, a Louis wziął go całego do ust. Chłopak nigdy nie podejrzewałby, że tak potrafi. To było jedno z najprzyjemniejszych uczuć, jakich doświadczył.
Louis wrócił do obciągania ustami. Z każdą minutą zwiększał tępo, a loczek czuł, że jest coraz bliżej wielkiego finału. Ten chłopak na prawdę nie musiał wiele robić, żeby doprowadzić go do takiego stanu. 
Rozłożył się wygodnie na siedzeniu, a jego biodra powędrowały nieco w górę. Czuł, że jego członek pulsuje. Brunet też to czuł więc przyśpieszył tempo.
- Nie przestawaj - sapał, a jego loki przykleiły mu się do twarzy, okna były zaparowane, tutaj naprawdę panowała gorąca atmosfera. - O kurwa - wykrzyknął, a po chwili przyjaciel przełykał jego nasienie.
- Kocham Cię - wysapał Harry przytulając się do swojego towarzysza.
Jednak on nie chciał dłużej czekać, byli w samym środku lasu, wiedzieli, że tutaj nikt nie ma prawa ich zobaczyć. Harry otworzył drzwi, a przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny chłód. 
- Chodź ze mną - pociągnął bruneta za rękę. - Muszę Ci się jakoś zrewanżować - powiedział popychając go na maskę. Wsunął rękę pod jego pasiastą bluzkę, a już po chwili wylądowała ona na ziemi. Teraz zabrał się za jego czerwone spodnie które idealnie podkreślały jego seksowny tyłeczek. Louis obrócił się wypinając w stronę przyjaciela, a ten objął go od tyłu rozpinając rozporek oraz guzik po którego odpięciu spodnie zjechały na wysokość kostek. Harry zaczął całować jego członka przez bokserki, z każdym ruchem czuł jak twardnieje. Szybkim ruchem zdjął jego spodenki rzucając gdzieś w krzaki, później będzie zabawa w poszukiwaniu poszczególnych części garderoby. 
- Zrób to - jęknął brunet.
Jednak loczek chciał zrobić coś bardziej spektakularnego, dodatkowo przejść na wyższy poziom w ich związku. 
- Wypnij się - rozkazał uśmiechając się zadziornie, niebieskooki bez żadnego oporu wypiął w jego stronę tyłeczek który aż się prosił o mocne zerżnięcie. Harry chwycił jego pośladki w dłonie delikatnie wsuwając w niego swojego członka.
- Ty mały napaleńcu - jęknął Louis. - Szybciej kochanie - wymruczał, oparł głowę na masce dając się ponieść rozkoszy. Chłopakowi na początku to sprawiało trudność, robił to po raz pierwszy z chłopakiem i nie wiedział jak się za to zabrać.
-  Nie bój się, po prostu poruszaj się w przód i w tył - powiedział brunet, a loczek od razu nabrał pewności siebie. W czasie gdy jego członek penetrował wnętrze Louisa, on gładził jeszcze dłonią jego penisa który, po chwili wytrysnął na maskę. Obydwoje szczytowali czekali tylko na moment, aż brunet poczuje w sobie prawdziwe ciepło.
- Kurwa, dochodzę - wysapał loczek, pozwalając sobie spuścić się w ciele swojego przyjaciela. - Jeszcze nie skończyłem - odparł chwytając członka Louisa do ręki. Zaczął obciągać go ustami, co chwilę przyśpieszając.
- Harry, mocniej ... - jęczał brunet - Ja pierdole - powiedział strzelając prosto do ust swojego młodszego przyjaciela. - Kocham Cię, wiesz ? - powiedział wpijając się w jego usta. 

Wspólnie odnaleźli porozrzucane ubrania i po kilku minutach małych pieszczot na tylnych siedzeniach samochodu, ruszyli w drogę do szpitala.

sobota, 15 września 2012

16.

Irlandczyk siedział w domu przygnębiony i smutny, po raz kolejny czytał treść listu jaki zostawiła mu jego ukochana. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, z listu wynika, że naprawdę bardzo cierpiała z powodu ich rozstania.

" Nie znam, i nie poznam powodu naszego rozstania, widocznie musiał on być dość znaczący by tak to się skończyło. Czuję się zraniona jednak nie mam do Ciebie żalu, obwiniam za to siebie, bo wiem, że popełniłam jakiś błąd. Postanowiłam wyjechać, by odpocząć, albo raczej uciec od problemów które wciąż się piętrzą i nie dają mi spokoju. Większość czasu spędziłam zamknięta w czterech ścianach, nie miałam ochoty nikogo widzieć, chociaż samotność zaczęła mi doskwierać. Byłam na skraju załamania nerwowego, cały czas płakałam próbując wziąć się w garść jednak nie dawałam rady. Podejmując decyzję miałam nadzieję, że postaram się zapomnieć oraz zacząć żyć normalnie. Boję się tylko tego, że jak wrócę nic nie będzie tak jak dawniej "

- Dlaczego byłem takim idiotą, nie wysłuchałem jej, nie dałem dojść do słowa, a teraz straciłem wszystko - powiedział zalewając się łzami. 
- Nie obwiniaj się za to, naprawimy wszystko zobaczysz - powiedział szatyn chcąc pocieszyć przyjaciela.
- Bristol - powiedział Liam - To tam pojechała, przypomniało mi się jak mówiła, że jedzie do ciotki - oznajmił, a na twarzy blondyna pojawił się delikatny uśmiech.
- Na co czekamy, jedźmy tam przecież to niedaleko - powiedział Malik. - No chyba nie myślałeś, że zostawimy Cię samego, a teraz ruszaj dupsko i do samochodu - zaśmiał się wychodząc.

 ^.^ 

Tego dnia dziewczyna obudziła wypoczęta jak nigdy, przeniosła się do pozycji siedzącej przecierając zaspane oczy, kiedy je otworzyła ujrzała, że nadal znajduje się na plaży. Obok niej leżał chłopak z którym wczoraj spędziła cały wieczór. Ostrożnie wstała nie chcąc obudzić bruneta.
- Gdzie idziesz ? - zapytał otwierając tylko jedno oko, wyglądało to komicznie dlatego brązowooka zaśmiała się. - Co Cię tak rozbawiło ? - powiedział przenosząc się do pionu. 
- Twoja mina - skwitowała. - Zimno mi, jedźmy już do domu - skrzyżowała ręce na piersiach wpatrując się w kolegę.
- No dobrze - odparł wstając, przeczesał palcami włosy i chwycił brunetkę za rękę prowadząc w stronę samochodu. 
- Cholera, nie chce ruszyć - powiedział kiedy siedzieli już w środku. Wyszedł na chwilę by sprawdzić silnik. 
- Nie przemęczaj się już tak, chodź przejdziemy się - powiedziała podchodząc do niego. 
- Jesteś kochana - powiedział całując ją przelotnie w usta. - Możemy już iść - zapytał, na co dziewczyna przytaknęła. Brunetka jest słaba psychicznie i naiwna, dlatego nie stawia oporu chociaż doskonale wie, że powinna, po prostu nie potrafi mu odmówi.
-  Dziękuję - szepnęła kiedy chłopak założył jej swoją bluzę na ramiona - Chodź bliżej, bo teraz Tobie będzie zimno - uśmiechnęła się splatając ich palce.
Po trzydziestu minutach przeszli większość drogi, dziewczynę strasznie bolały nogi od szpilek dlatego zatrzymała się by je zdjąć.
- Nie daj się prosić, wskakuj - powiedział Josh, delikatnie się przed nią schylając. - Jeszcze kawałek, i będziemy. Z uśmiechem na ustach wskoczyła na jego barki, a on bez żadnego trudu doniósł ją pod dom.

W tym samym czasie trójka przyjaciół już dojeżdżała pod dom. Jednak kiedy zobaczyli, Ronnie z jakimś chłopakiem zatrzymali się nieopodal by móc słyszeć ich rozmowę nie zostając zauważonymi. 

- Widzimy się za godzinę w stajni ? - zapytał brązowooki. 
- Tylko się nie spóźnij, bo pojeżdżę bez Ciebie - uśmiechnęła się zalotnie, wyprowadzając muzułmanina z równowagi.
- Zaraz jej wybiję tego chłopaczka z głowy - warknął otwierając drzwi od samochodu.
- Nie wygłupiaj się, właź z powrotem. Jestem pewny, że nic więcej ich nie łączy - powiedział z przekonaniem w głosie Liam.
- Do zobaczenia, później - chłopak pocałował ją w usta odchodząc. 
- Niall, pójdziesz tam za chwilę i postarasz się wszystko odkręcić. W tym Ci już nie pomożemy. Zawsze będziemy z Tobą, zawsze rozumiesz ? Nie płacz już i idź do niej - powiedział szatyn próbując podnieść przyjaciela na duchu.
- Będzie co będzie - westchnął wychodząc z samochodu. 

Dziewczyna właśnie miała wchodzić do wanny, nikogo nie było w domu więc mogła pozwolić sobie na chwilę relaksu, trzymała w dłoni puszkę z piwem i kiedy chciała ją otworzyć zabrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Założyła na siebie jakąś koszulkę idąc otworzyć. 

- Jak mnie tu znalazłeś, po co w ogóle przyszedłeś ? - warknęła, z jednej strony cieszyła się jak głupia, ale w tej sytuacji nie wiedziała co ma zrobić, z drugiej strony była wściekła, że tutaj przyjechał. Miała całkowity mętlik w głowie.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, jestem Ci winny ogromne przeprosiny. Harreh to skończona historia, on już dla mnie nie istnieje, po tym co nam zrobił. Poznałem całą prawdę, jest mi cholernie źle, bo wiem, że Cię skrzywdziłem bezpodstawnymi oskarżeniami. Proszę Cię wybacz mi - mówił zalewając się łzami.
- Nie wiem co mam powiedzieć, tak po prostu mnie wtedy zostawiłeś, nie dałeś mi dojść do słowa. Wiesz jak ja się wtedy czułam, nie wiedziałam nawet co zrobiłam źle. A teraz przychodzisz i myślisz, że wszystko będzie dobrze ? - zapytała zdenerwowana - Nie chcę Cię widzieć, idź sobie - powiedziała i odwracając się na pięcie ruszyła do pokoju. 

Myślała, że chłopak się poddał, jednak on nie miał zamiaru dać za wygraną. Poszedł za nią chcąc za wszelką cenę odzyskać jej zaufanie.

- Co mam Ci jeszcze powiedzieć. Nie chciałem, żeby to tak się stało, nie wierzyłem, że mogłabyś mnie zdradzić, ale zwątpiłem przypominając sobie waszą kłótnię na basenie, oraz pocałunek na korytarzu. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Chciałem zapomnieć, to prawda ale nie mogę. Jestem w tobie cholernie zakochany - mówił chwytając ją za nadgarstki - Zrozum, że gdyby mi na tobie nie zależało to nawet bym tu nie przyjeżdżał.
- Ja też Cię kocham, idioto, ale w tym momencie jedyne co do Ciebie czuję to żal. Po za tym boję się, że znowu mnie skrzywdzisz - wypowiedziała te słowa uderzając go w policzek - Ochłoń, dajmy sobie spokój tak będzie lepiej
- Dla kogo będzie lepiej ? Dobrze wiem, że tego chcesz. Nie oszukuj się - powiedział delikatnie dotykając ustami jej rozgrzanych warg.

Od dawna na to czekała, pragnęła tego jednak już nie czuła tego co kiedyś. Tak to prawda nadal go kochała jednak chwilę spotkania z nim wyobrażała sobie całkiem inaczej więc nie była gotowa na taki przebieg wydarzeń.

- Będę tutaj siedział, tak długo aż nie wyjdziesz ze mną porozmawiać - mówił kiedy brunetka zamknęła się w łazience. Oboje osunęli się po drzwiach siedząc w milczeniu. Dziewczyna zaczęła głośno płakać nie móc się opanować. - Proszę, Cię chodź do mnie - szepnął.
Brązowooka wstała sięgając po tabletki usypiające, nie wiedziała czy się obudzi po zażyciu tego, jednak jakiś wewnętrzny głos podpowiadał jej, że właśnie to powinna zrobić. Wysypała zawartość opakowania do ust, popijając alkoholem. Już po chwili poczuła gwałtowne wirowanie w głowie, po czym osunęła się na ziemię zasypiając. 
- Niall, czemu tutaj siedzisz ? I gdzie jest moja siostra ? - zaczął wypytywać Liam. 
- Ronnie, zamknęła się w łazience, a ja siedzę tu i czekam aż wyjdzie - skwitował.
Pomiędzy nimi przez chwilę panowała niezręczna cisza, chłopcy nie wiedzieli co robić, uderzali w drzwi, krzyczeli jednak nie otrzymywali żadnej odpowiedzi. W końcu zdenerwowany muzułmanin pociągnął klamkę wyrywając drzwi z zawiasów.
- Cholera, coś ty zrobiła ! - krzyknął szatyn klękając obok leżącego ciała jego przyjaciółki - Co tak stoicie, dzwońcie po karetkę - rozkazał
- Muszę zadzwonić po rodziców, tak dłużej nie może być - powiedział Liam wychodząc na korytarz. 

^.^

- Nie mam dla was dobrych wiadomości - zaczął lekarz przecierając dłońmi zaspane oczy - Zażyła dużo tabletek nasennych, do tego popitych alkoholem. W tym momencie jest w śpiączce farmakologicznej, niedługo ją odłączymy, ale niestety szanse na to, że się obudzi są bardzo małe. Przykro mi - dodał odchodząc. 
- Nie możesz mnie zostawić, słyszysz ! Nie zostawiaj mnie - krzyczał szatyn trzymając ją mocno za rękę, tak bardzo go to zabolało wiedział, że gdyby mógł to on by leżał na tym łóżku, a ona siedziała by na jego miejscu nie odpuszczając go na krok.
- Ona może tego nie przeżyć, nie wiem co mam robić - załamany Liam, rozmawiał w tym czasie ze swoją dziewczyną, która również zaczęła płakać, bo jakby nie patrzeć dziewczyny się przyjaźniły.
Blondyn wyglądał na opanowanego, siedział na jednym z krzeseł tłumiąc w sobie emocje, był bladszy niż zwykle, jogo rozpromieniona twarz straciła blask, on jedyny przeżywał to najbardziej. 
- To moja wina, nie powinienem był tutaj przyjeżdżać - mówił jakby do siebie. 
- Przecież to nie przez Ciebie, nie obwiniaj się . Wszystko będzie dobrze zobaczysz - powiedział Liam sam nie dowierzając swoim słowom.

Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej, wszyscy szczęśliwi mieli wrócić do domu, znowu żyć razem, w zgodzie, a zakończyło się tragedią.

piątek, 14 września 2012

15.

Szatyn przez cały tydzień bił się z myślami, nie wiedział co ma zrobić, a przecież posiadał informację która mogłaby zmienić wszystko. Otrząsnął się, dopiero wtedy kiedy dowiedział się, że jego przyjaciółka wyjechała do miasta gdzie poznała interesującą osobę która zaczęła mieszać w jej życiu. Miał tego wszystkiego dosyć, nie mógł znieść widoku przygnębionego Irlandczyka, który siedział całymi dniami w domu spędzając ten czas głównie na płaczu. 
- Niall muszę Ci powiedzieć, coś bardzo ważnego - powiedział przełykając ślinę - Ona ... to znaczy ... cholera - przeklął stając bliżej blondyna - Ona Cię nie zdradziła - warknął powstrzymując się od krzyku. 
- Próbujesz jej bronić, nie chcę więcej o niej słyszeć - powiedział niewzruszony, jednak w jego dużych błękitnych oczach dało się zauważyć łzy.
- Nie próbuję nikogo bronić do cholery, posłuchaj sobie tego, znalazłem to na komputerze Hazzy, on chciał was rozdzielić tylko dlatego, że się w niej zakochał. To nie była jej wina, on to wszystko miał zaplanowane - po wypowiedzeniu tego zdania szatyn zaczerpnął głęboko powietrze. 
Irlandczyk uważnie przysłuchiwał się nagraniu, nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Był wściekły na osobą którą do tej chwili dumnie nazywał swoim przyjacielem, czuł się podle, że bezpodstawnie ocenił swoją dziewczynę teraz już byłą dziewczynę.Blond włosy chłopak zerwał się z kanapy i wbiegł po schodach prosto do pokoju gdzie znajdował się lokowaty. Niestety zastał go w dość niecodziennej sytuacji obściskiwał się na łóżku razem ze swoim najlepszym przyjacielem Louisem. 
- Ty egoistyczny dupku, jak mogłeś mi coś takiego zrobić ?! Słyszałem wszystko słowo w słowo nawet nie próbuj zaprzeczać. Nienawidzę Cię, pomyślałeś wtedy o mnie, o tym jak będzie mi z tym źle ? Pomyślałeś o niej, przecież ją kochasz nie rozumiem jak mogłeś skrzywdzić osobę na której Ci tak cholernie zależało. Ufałem Ci, myślałem, że mogę mieć w Tobie oparcie, a Ty po prostu zniszczyłeś całe moje życie. Nienawidzę Cię ! Zniszczyłeś wszystko, to koniec mojej znajomości z Tobą i koniec z zespołem - wykrzyczał czerwony ze złości prosto w twarz loczka.
- Harry, wyjaśnisz mi to wszystko, co Ty do cholery zrobiłeś ?! - krzyknął na niego Tomlinson
- Mam nadzieję, że później nam to wszystko wyjaśnicie - powiedział Liam zatrzaskując za sobą drzwi. 
- Jedźmy najpierw do mnie, przypomniało mi się, że zostawiłem w domu list który kazała przekazać Tobie.
- Dobrze, jedźmy - powiedział blondyn kierując się z przyjaciółmi do samochodu.

^.^

Dziewczyna leżała na ogrodowym hamaku czytając książkę, przyjechała tutaj by odpocząć, wyciszyć się jednak jej przyjaciel miał rację, nie da się uciec od problemów, zapomnieć o kimś to też nie łatwa sztuka. Jednak brunetka nadal próbowała sobie wmawiać, że jej serce już dla nikogo nie zabije. To nie było w całości prawdą, bo jej serce biło nadal dla tej jedynej i wyjątkowej osoby która po mimo tego, że tak bardzo ją zraniła nadal zamieszkiwała kawałek jej serca. 
- Kochanie siedzisz już tutaj cały dzień, może zjesz coś, albo pójdziesz pojeździć konno ? - proponowała nadopiekuńcza babcia która przychodziła co pięć minut sprawdzać czy jej wnuczka ruszyła się z miejsca.
- Babciu nie mam ochoty, tutaj mi dobrze - odpowiedziała na chwilę odrywając wzrok od książki. - Przyjechałam tutaj odpocząć, a nie uganiać się za końmi - zaśmiała się, czego nie robiła dość dawno. 
- No dobrze, nie będę Ci już przeszkadzać, tylko pamiętaj, że niedługo przyjdzie po Ciebie Josh - powiedziała starsza kobieta podając dziewczynie szklankę z lemoniadą.
- Jak mogłabym zapomnieć - odparła z sarkazmem w głosie.
Brązowooka westchnęła głośno, kręcąc głową z dezaprobatą. Nie miała najmniejszej ochoty na spotkanie się z jakimkolwiek chłopakiem, jest jej bardzo ciężko na samą myśl o płci przeciwnej. Zgodziła się na spotkanie z nim tylko dla tego by nie robić mu przykrości. Jednak nadal tak bardzo jej brakowało słodkiego blondyna z irlandzkim akcentem i błyszczącymi jasnoniebieskimi jak ocean oczami. Tęskniła za jego jasną karnacją, zapachem, oddechem, sposobem wyrażania siebie. Ale najbardziej brakowało jej śmiechu od którego dało się uzależnić oraz delikatnych przesyconych miłością warg. Dziewczynie zadrżało serce, a w oczach stanęły łzy. 

- " Chciałabym, aby motyle, które odleciały z mojego brzucha, usiadły na Twoich powiekach i pomogły Ci otworzyć oczy, abyś zobaczył co straciłeś." - przeczytała ostatnie wersy książki, po czym odłożyła ją na bok wstając.

- Dlaczego zawsze mnie to spotyka - warknęła opierając głowę na pniu drzewa. Minął już tydzień, a ona nadal nie odzywała się do swojego przyjaciela. Co prawda dzwonił, ale ich rozmowy opierały się na kłótni. Ostatnio pod wpływem zdenerwowania dziewczyna powiedziała mu, że poznała kogoś interesującego oraz, że nie ma ochoty wracać co było kłamstwem. Kiedy zaczęli bardziej poruszać temat wykrzyknęła do szatyna, że go nienawidzi czego teraz cholernie żałuje. 
- Ja przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć dobrze wiesz, że nawet przez myśli by mi to nie przeszło, proszę nie gniewaj się na mnie 
- Strasznie mnie zabolało to co powiedziałaś, było mi przykro. Ale cieszę się, że zadzwoniłaś - mówił załamanym głosem. 
- Kochanie chodź szybko, musisz się jakoś przyzwoicie ubrać, Josh zaraz będzie - dało się usłyszeć krzyk jej ciotki.
- Tęsknię za Tobą, zadzwonię później, muszę kończyć idę na kolację - odparła rozłączając się.
Niechętnie weszła do zamieszkiwanego przez nią na pobyt tutaj pokoju. Zajrzała do szafy, zdecydowała się na założenie beżowej sukienki. Nie chciała się wysilać, zrobiła delikatny makijaż oraz rozczesała włosy. Chwilę po tym jak zegar wybił godzinę dwudziestą zabrzmiał dzwonek do drzwi dziewczyna poszła otworzyć
- Coś nie tak ? - zapytała widząc jak jej towarzysz mierzy ją wzrokiem.
- Jestem trochę zaskoczony, bo nigdy Cię nie widziałem w takiej odsłonie - powiedział cały czerwony na twarzy, brunetka uśmiechnęła się zalotnie i chwytając kolegę pod rękę wyszła. 
- Josh, tak właściwie to gdzie jedziemy ? - zapytała siedząc już w samochodzie, chłopak nie odpowiedział tylko uśmiechnął się zadziornie ruszając. - Czyli, że mi nie powiesz - mruknęła opierając głowę o szybę. 
- Jesteśmy - klasnął w dłonie spoglądając w stronę zagubionej dziewczyny. 
- Chyba sobie żartujesz, przyjechaliśmy na grzyby ? - zapytała marszcząc czoło, wcale nie podobało jej się to miejsce. 
- To jeszcze nie koniec naszej wycieczki - odpowiedział z uśmiechem na ustach, chwytając brunetkę za rękę, myślała, że będzie jej to przeszkadzać jednak było wręcz przeciwnie. Uścisnęła pewniej rękę bruneta i ruszyli. Już po chwili przedzierając się przez gęsty las, ujrzała piękne jezioro. W pewnym miejscu na piasku leżał rozłożony koc, zapalone świece oraz koszyk piknikowy. 
- Postarałeś się tylko nawet nie wiem dlaczego ... 
- Od dawna się nie widzieliśmy, nie długo pewnie wyjedziesz, a ja chciałbym, żebyś dobrze mnie zapamiętała. 
- Znamy się tak długo, dobrze Cię wspominam - przytuliła się do niego. 
- Będziesz mnie jeszcze lepiej wspominać.
Usiedli razem na kocu piknikowym, dziewczyna była niezwykle ostrożna nie chciała popełnić błędu którego będzie żałować. 
- No więc, za przyjaźń - wcisnął jej do dłoni kieliszek z czerwonym winem.
- Dobrze, więc za przyjaźń - uderzyli delikatnie kieliszkami o siebie po czym oboje na jednym wdechu wypili całą zawartość. Chłopak za wszelką cenę starał się zdobyć względy brązowookiej jednak na próżno. Ona nie miała ochoty na flirt, wręcz przeciwnie, po wypiciu kilku kieliszków wina na pozór wydawała się być kompletnie wstawiona jednak miała pełną świadomość czynów jakie popełnia. Jednak w pewnej chwili straciła panowanie nad sobą, w chwili kiedy zielonooki dotknął jej warg, poddała się, opamiętując po jakimś czasie.
- Nie wykorzystuj tego, że jesteśmy tu razem. Mam chłopaka - powiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Znam prawdę, twoja ciotka powiedziała mi jaki jest cel twojego pobytu tutaj. Ronnie, on Cię skrzywdził nie powinnaś się tym zadręczać. Liczy się tu i teraz, nie patrz w przeszłość. Kochasz go, próbujesz zapomnieć, nie próbuj po prostu zrób to. Inaczej będziesz się jeszcze bardziej pogrążać. - mówił próbując podnieść ją na duchu - Jeżeli nie będziesz tego chciała to przestanę - powiedział ponownie zbliżając się do niej.
- Proszę, zrób to - szepnęła sama nie wierząc w to co właśnie powiedziała, jednak chciała sobie coś udowodnić. Chciała sprawdzić czy da radę poczuć się choć przez chwilę szczęśliwą u boku kogoś innego. Jednak po pocałunku nie czuła tego samego co przy Irlandczyku. 

/Every time I look into your eyes/
/Za każdym razem kiedy patrzę w twoje oczy/
/Every time I take your hand in mine,/
 /Za każdym razem, kiedy trzymam twoją rękę w mojej/
 /I know there’s nothing else I need/
 /Wiem, że nie potrzebuję nic więcej/

Zaczął nucić przy jej uchu takie słowa. Nie wiedziała jakie przesłanie one niosą ale wiedziała, że to było tylko jednorazowe wydarzenie. Wiedziała, że wybranek jej serca może teraz o niej myśleć, albo spędzać czas w objęciach dziewczyny która nie jest nią. Powoli zaczęła, żałować, że przyjechała tutaj zostawiając w Londynie osobę którą tak bardzo kocha oraz tego, że znalazła się na tej plaży z chłopakiem który najwyraźniej w świecie chciał wykorzystać jej słabość tylko po to by ją wykorzystać.

środa, 12 września 2012

14.

Otwierając oczy dostrzegłam, że jestem w swoim pokoju. Ucieszyłam się, podniosłam się na łokciach, a zaraz po tym z powrotem opadłam na poduszkę. Poczułam nasilający się ból głowy z każdym ruchem. Zacisnęłam zęby wstając. Owinęłam się szlafrokiem i leniwie zeszłam po schodach kierując się do kuchni. Wyjęłam z apteczki tabletki, już otwierałam pudełko kiedy podleciał do mnie wściekły Zayn.
- Kurwa, co ty chciałaś zrobić - wyrwał mi tabletki z rąk - Wiem, że jest Ci ciężko ale musisz dać radę, we wszystkim Ci pomogę.
- Nie krzycz już tak, chciałam wziąć tabletkę na ból głowy - odparłam zachrypniętym głosem.
- Dziewczyno, wzięłabyś tabletki nasenne - stwierdził oglądając etykietkę.
- Przepraszam, nie wiedziałam - powiedziałam - Zrobię sobie herbatę i pójdę się położyć.
- Włącz sobie telewizor i odpocznij, a ja się wszystkim zajmę - uśmiechnął się do mnie ciepło zaprowadzając na kanapę, która stała w salonie.
- Daj spokój, poradzę sobie - chłopak kręcąc przecząco głową dał mi do zrozumienia, że w tej kwestii nie mam nic do gadania. Położyłam się wygodnie, a po chwili dostałam do rąk kakao.
- Na poprawę humoru - powiedział, a ja rozpłakałam się przypominając sobie dzień po plaży który spędziłam całkowicie z Horanem. - Przepraszam ... - usiadł obok mnie obejmując ramieniem.


^.^

Siedzieliśmy przez kilka godzin cały ten czas spędzając na rozmowie. W pewnym momencie usłyszeliśmy drzwi kluczami. Spojrzałam się w tamtą stronę i zobaczyłam Liama, który w szybkim ruchem rzucił walizki w kąt i uklęknął przedemną kładąc głowę na moich kolanach.
-  Byłbym szybciej ale odwiozłem jeszcze Danielle - wysapał - Wszystko już wiem tylko powiedz mi czy ty naprawdę, aż tak zbliżyłaś się do Hazzy ? - byłam kompletnie zaskoczona tym pytaniem, rozpłakałam się ale po chwili opanowałam emocje.
- Jeżeli chodzi Ci o to, czy uprawialiśmy seks, to twoje informacje są błędne - powiedziałam łamliwym głosem. - Dlaczego nikt mi nie chce uwierzyć, przecież ja się tylko z nim całowałam - westchnęłam kolejny raz zalewając się łzami.
- Jeżeli chcesz możesz jechać do domu, na miejscu są już chłopcy - powiedział Liam kierując słowa w stronę muzułmanina. - Zaopiekuję się nią - dodał widząc jego zmieszaną minę.
- Jak by coś się stało to dzwoń, przyjdę jeszcze wieczorem - powiedział Malik dając mi buziaka w policzek.
- Zayn - powiedziałam kiedy wyszedł, chłopak musiał to usłyszeć, bo cofnął się i oparty o futrynę przyglądał mi się z uwagą. - Zostań ze mną, proszę.
- Skarbie, przyjadę tak szybko jak będę mógł. Obiecuję - powiedział. - Nie zrób nic głupiego, pamiętaj, że Cię kocham - na mojej twarzy zagościł uśmiech, podbiegłam do szatyna i wtuliłam się w jego umięśnione ramiona.
- Też Cię kocham - szepnęłam - A teraz idź już zanim się rozmyślę - oderwałam się od jego ciepłego ciała i pomachałam na pożegnanie zamykając za nim drzwi.

^.^

Dziewczyna poprosiła mnie bym pojechał więc tak zrobiłem. Podjeżdżając pod dom zobaczyłem zadowolonego Hazzę który wysiadał z samochodu trzymając za rękę Tomlinsona. Zaśmiałem się pod nosem wychodząc. Zabrałem walizki i podbiegłem do chłopaków którzy odsunęli się od siebie jak oparzeni. Wchodząc do pomieszczenia zobaczyłem przygnębionego blondyna. Siedział w kącie pokoju płacząc. Dostrzegłem, że w ręce trzymał na pół podarte zdjęcie mojej przyjaciółki. Postanowiłem zostawić go samego. Kiedy tylko przekroczyłem próg mojego pokoju usiadłem na łóżku z laptopem na kolanach, jednak on nie chciał się włączyć. Rzuciłem go na łóżko wychodząc na korytarz.
- Harry, mogę skorzystać z twojego komputera ? - zapytałem tuż przy jego drzwiach.
- Jasne, bierz - odpowiedź usłyszałem z przeciwnej strony czyli z pokoju Tomlinsona.
Wszedłem do pokoju lokowanego biorąc laptopa, za piętnaście minut byłem umówiony na kamerce z pewną dziewczyną którą niedawno poznałem.
- " A co ze mną ? Co będzie między nami" - usłyszałem i dostrzegłem, że włączyłem jakieś nagranie na którym doskonale było słychać głos Ronnie. - " Kocham Cię Harry ale łączy nas tylko przyjaźń" Po zakończeniu włączyło się kolejne które brzmiało inaczej. Styles zmontował nagrania i pokazał jedno z nich Horanowi, wiedziałem, że z miłości człowiek jest zdolny zrobić wszystko ale nie skrzywdzić osobę którą kocha. Zgrałem oba pliki na pendrive, nie pokażę tego nikomu dopóki sprawa nie ucichnie, bo mogą to uznać za sabotaż. Zbiegłem po schodach i w szybkim tempie zacząłem zakładać buty.
- Idziesz do Ronnie, prawda ? - zapytał mnie Niall, a ja kompletnie nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. - Baw się dobrze - powiedział z sarkazmem w głosie. Wyjąłem z kieszeni komórkę i odczytałem wiadomość którą dostałem przed sekundą.
- Właściwie już nigdzie się nie wybieram - powiedziałem ściągając buty - Jeżeli chcesz to obejrzymy coś i porozmawiamy.
- Naprawdę zrobisz to dla mnie ? - zapytał z uśmiechem na twarzy, a ja tylko przytaknąłem siadając obok niego na kanapie.
 
^.^

- Nie mam pojęcia dlaczego on mi to zrobił - rozpłakała się Eleanor - Mógł chociaż ze mną porozmawiać, a nie wysyłać pierdoloną wiadomość - Wiesz co jest w tym najlepsze, że jeszcze wczoraj mówił mi, że mnie kocha.
- Wiem jak się teraz czujesz - objęłam ją ramieniem - Obydwie zostałyśmy same, nie wiemy dlaczego - westchnęłam wylewając łzy na jej białą bluzkę.
- Dziewczyny, błagam was zaraz ja się rozpłaczę - usłyszałam głos mojego brata, a po chwili jego dłoń zacisnęła się na moim ramieniu - Ułoży się, zobaczycie - uśmiechnął się do nas. - Zayn nie przyjdzie ? - zapytał wciskając się pomiędzy nas.
- Napisałam mu żeby nie przychodził - oznajmiłam.
- Obejrzymy coś, pogadamy - zaproponował Liam.
- Wiecie co, będę się już zbierać mam do załatwienia parę spraw - powiedziała wstając - Dziękuję Ci za wszystko - cmoknęła mnie w policzek i wyszłam. 
- Muszę odpocząć, nie daję rady. Wyjeżdżam - oznajmiłam
- Dasz radę, zrobimy to razem, nie pozwolę Ci na to - zaprotestował. 
- Liam, ja muszę. Wyjadę za miasto, do cioci już do niej dzwoniłam, zgodziła się. Jadę za tydzień, mam już bilety na pociąg i wszystko zaplanowane. Nie zmienisz tego - powiedziałam idąc do swojego pokoju.


 kilka dni później


Siedziałam w salonie wpatrzona w ekran telewizora, oczywiście sama - przygnębiona i smutna. Brakowało mi Niall'a, który nie odzywał się już kolejny dzień, dzwoniłam do niego, starałam się uratować nasz związek ale nie otrzymałam od niego żadnej odpowiedzi. Samotność zaczęła doskwierać. Chwyciłam pilot od telewizora, przełączając przy tym nudzący serial. Nie mogłam znaleźć żadnego kanału, w którym nadawaliby coś normalnego. Nie interesowały mnie ani romanse ani kanały przyrodnicze, w których wciąż pokazywano to same nudne zwierzęta - lwy, lamparty lub tygrysy. Prychnęłam wpatrując się w kolejnego dużego, cętkowanego kota. Na mojej twarzy uśmiech pojawił się z chwilą, w której usłyszałam dźwięk dzwonka. Uradowana zerwałam się z sofy, która wydała przy tym nie miły skrzypiący dźwięk.
- Chcesz wyjechać, tak po prostu uciec od problemów ? - zapytał wściekły Zayn wchodząc do mieszkania.
- Nie nazwałabym tego ucieczką od problemów tylko odpoczynkiem który dobrze mi zrobi - powiedziałam popijając sok przez słomkę. - Zayn zrozum, nie daję już rady, jestem na skraju załamania nerwowego, nie mogę tak dłużej żyć.
- Nie możesz mnie zostawić, proszę poradzisz sobie, pomogę Ci - mówił próbując mnie przekonać. 
- Postanowiłam, nie zatrzymasz mnie.
- Proszę, Cię przemyśl to jeszcze - podszedł do mnie bliżej opierając swoje czoło o moje. - Daj mu trochę więcej czasu - powiedział prosto w moje usta.
- To on musi przejrzeć na oczy, ja mu w tym nie pomogę, a teraz proszę idź już chcę się spakować i chociaż przez chwilę nie myśleć o tym wszystkim - szepnęłam.
- No dobrze, ale zadzwoń jak dojedziesz na miejsce - pocałował mnie w policzek i wyszedł.

13. ( +18 )

Ronnie zasnęła, a ja delikatnie wyciągnąłem dzwoniący telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i odebrałem.
- Zayn, gdzie jesteś ? - zapytał Liam.
- Wracam z Ronnie do Londynu - odparłem cicho, aby nie obudzić dziewczyny.
- Zaraz, jak to z Ronnie ? - dodał, zdezorientowany.
- Normalnie. Zapytaj się Nialla o szczegóły. - lekko wkurzony rozłączyłem się. Przykryłem blondynkę swoją bluzą, i również zasnąłem.

^.^

- Niall, możesz mi powiedzieć co Ty odpieprzasz ?! - spytałem, wbiegając do jego pokoju.

- A o czym dokładnie mówisz ? - odparł, odwracając się w moją stronę.
- Ronnie wraca właśnie do Londynu, razem z Zaynem.
- No i ?
- Pokłóciliście się, czy co ?
- Nie. Po prostu ta szmata mnie oszukiwała, i przespała się z Harrym.
- Nie mów tak o mojej siostrze !
- To leć do niej, idź ją pocieszaj, bo ja nie mam zamiaru. Niech zniknie z mojego życia raz na zawsze.
- Ty naprawdę w to wierzysz ? Ona nie mogłaby czegoś takiego zrobić.
- Ale zrobiła. Cały czas mnie oszukiwała że mnie kocha, a chodziło jej tylko o to aby się zbliżyć do Hazzy.
- Wracamy do Londynu.
- Ja tu zostaję. Nie chcę jej widzieć.
- Bez gadania, wracamy wszyscy ! - wkurzony trzasnąłem drzwiami, i poszedłem do siebie. Chwyciłem telefon i wykręciłem numer do Paula.
- Cześć, tu Liam. Wracamy dzisiaj do Londynu. - powiedziałem na wstępie, i usłyszałem tylko krótkie "ok" a potem dźwięk rozłączenia. Spakowałem swoje rzeczy, i pobiegłem najpierw do dziewczyn, a potem do Louisa i Harrego, aby oznajmić im że wracamy.
- Ja tu zostaję. - powiedzieli równo.
- Dobra, chcecie to możecie zostać - odparłem, wiedząc że chłopacy są pokłóceni ze sobą. Niall miał pretensje że on musi wracać, a Louis i Harry nie. Potem jednak się zamknął, pożegnał się z nimi i wyszedł razem z nami z hotelu. Dłuższą chwilę zajęła nam droga na lotnisko. Odebraliśmy bilety a po 15 minutach siedzieliśmy w samolocie.
                                                                                  ^.^

Nie wiedziałem dlaczego tak właściwie chciałem tutaj zostać, mój towarzysz był zagubiony, siedział na kanapie ze spuszczoną głową obracając komórkę w dłoni. Ja też nie czułem się komfortowo nie rozmawialiśmy ze sobą tak dawno, a to tylko dla tego, że znalazł on sobie dziewczynę i kompletnie zapomniał o swoim przyjacielu.
- Harry ... - zaczął Louis przenosząc wzrok na mnie. - Zostałem tu tylko dlatego, żeby ponownie zbliżyć się do Ciebie, wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem zawsze tak było ale ...
- Louis, co ty sobie teraz wyobrażasz. Znalazłeś sobie dziewczynę, nie mam nic do tego ale w ogóle się mną nie interesujesz, brakuje mi Ciebie rozumiesz kurwa ? - niemalże krzyczałem, a po moich policzkach spływały łzy - Tak cholernie mi Ciebie brakuje - szepnąłem osuwając się w dół po ścianie.
- Proszę nie gniewaj się na mnie, nie chciałem żeby cokolwiek zaszkodziło naszej przyjaźni, wiem skrzywdziłem Cię ale daj mi trochę więcej czasu naprawię wszystko - powiedział, a w moim sercu zrobiło się cieplej, uśmiechnął się do mnie czarująco.
- Nie potrafię się na Ciebie obrazić - westchnąłem wstając, stałem teraz oparty o ścianę patrząc się w błyszczące oczy Tomlinsona. - BooBear, między nami jest już dobrze ?  - zacząłem.
- Już tak dawno mnie nikt tak nie nazywał - wzruszył się odgarniając grzywkę z oczu - Kocham Cię - wypowiedział te dwa na pozór krótkie słowa które wywołały u mnie falę szczęścia.
- Ja Ciebie też - powiedziałem pewny swoich słów. Louis wstał i przyparł mnie do ściany. Spojrzał w moje zielone oczy, które przepełniał widoczny lęk, nie wiedziałem czego mogę się w tym momencie spodziewać. Nie zniechęciło go to jednak do działania. Szybkim ruchem ściągnął ze mnie koszulkę.Upadł na kolana i rozpinał klamrę  paska, wciąż patrząc mi w oczy.
- Louis - szepnąłem przerażony, brunet spojrzał się na mnie zdezorientowany gładząc ręką moje uda, muszę przyznać, że strasznie mnie to podnieciło - Nie przeszkadzaj sobie - uśmiechnąłem się zadziornie.Złapał w zęby zamek od mojego rozporka i zaczął powoli go odsuwać. Głaskałem go w tym czasie po włosach i czułem jak jego mój mały przyjaciel zaczyna budzić się do życia. Louis szarpnął guzik od moich spodni, które opadły na wysokość kostek. Przed twarzą miał mój interes. Otworzył szeroko oczy, to prawda mój członek do najmniejszych nie należy, a nie był jeszcze nawet w stanie pełnej erekcji. Ściągnąłem spodnie ze swoich kostek i rzuciłem je gdzieś w głąb. Czekałem teraz na kolejne kroki Louisa. Szatyn wstał i zaczął powili ściągać z siebie koszulkę, wykonując seksowne ruchy biodrami. Widział jak moje oczy zaczęły błyszczeć, gdy pozbył się tej części garderoby. Za chwilę podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę, przykładając do swojego rozporka.

- Może mi pomożesz ? - przygryzł wargę i spojrzał na mnie, trzepocząc rzęsami. Na początku nieco się speszyłem ale za chwilę wymiękłem wykonując prośbę przyjaciela. Jednym, szybkim ruchem rozpiąłem jego rozporek, potem guzik i nim Lou się obejrzał nie miał już na sobie spodni. Oboje zostali w ostatniej części swojej garderoby, było to dobrym momentem do tego by się wycofać, jednak zacząłem czuć pożądanie widząc te jego seksowne ciało, a do tego jeszcze doszła nieziemska dupcia, która pobudzała moje zmysły. Brunet podniósł się na chwilę przejeżdżając językiem po każdym z moich sutków. Niektórych ludzi odstraszało by to, że mam aż cztery, a jego wręcz przeciwnie. Lou dość szybko się podniecał, więc u niego było już widać pierwsze oznaki erekcji. Widząc to łobuzersko uśmiechnąłem się pod nosem i instynktownie zacząłem działać. W tym momencie, jak nigdy, odczułem potrzebę bliskości z Tomlinsonem. Objąłem go od tyłu w pasie i przyssałem się do jego pleców. Składałem na nich delikatne pocałunki. Moja ręka powędrowała w bokserki kolegi. Zacząłem ściskać i masować jego pośladki, a on pojękiwał cicho. Widać było, że Lou ledwo powstrzymywał ciśnienie rosnące w jego bokserkach. Miałem ochotę rzucić się na niego i robić z nim na prawdę nie przyzwoite rzeczy, ale w tym momencie musiałem uspokoić swoje emocje i dać się spokojnie rozwijać obecnej sytuacji. Podniosłem się i delikatnie zacząłem całować go po ustach, szatyn nie wykonywał żadnych specjalnych ruchów, ale już po chwili zaczął mnie zachłannie całować  i nie zaprzestając czynności oplótł swoje nogi na moich biodrach. Ścisnąłem jego pośladki i powędrowaliśmy do jednej z sypialni.
Przycisnąłem się całym ciałem od tyłu do Louisa. Szatyn zaczął głębiej oddychać. Obróciłem Louisa w swoją stronę. Zacząłem całować go od obojczyka i z każdym pocałunkiem schodziłem o kilka centymetrów niżej. Lou głaskał mnie obiema rękoma po włosach, do momentu, gdy moje usta znalazły się na wysokości jego bokserek. Zacisnął ręce na mojej głowie, a ja złożyłem delikatny pocałunek w miejscu, gdzie znajdował się penis. Napięcie seksualne w powietrzu z minuty na minutę rosło. Lou przerwał mi te cudowne pieszczoty, bo chciał aby zostały one dokończone w jacuzzi. Złapał mnie za dłonie i pociągnął na dół. Pocałował mnie delikatnie w policzek i gestem pokazał, żebym wszedł do jacuzzi. Tomlinson wszedł zaraz za mną.
Usiedliśmy obok siebie. Ułożyliśmy się w wygodnych pozycjach. Louis objął mnie ramieniem i szeptał do ucha czułe słówka. Mówił jak jestem wspaniały, seksowny, pociągający i wiele innych. Moja twarz robiła się coraz bardziej czerwona, nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś prawi mi komplementy.Spojrzałem na rozpromienioną twarz szatyna. Wyglądał na szczęśliwego. Uśmiechał się słodko, a w jego oczach tańczyły iskierki radości.
Patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy. Wiedzieliśmy, co za chwilę się stanie. Obydwoje pragnęliśmy tego. Nasze twarze zaczęły powoli się do siebie zbliżać. Louis gładził delikatnie kciukiem mój policzek. Uśmiechnąłem się do niego i chwyciłem jego rękę, składając kilka subtelnych pocałunków na jego palcach. Louis przygryzł wargę, a ja ująłem jego twarz w dłonie. Przybliżył swoje usta do moich ust tak, że czułem na nich przyspieszony oddech Louisa.
Wreszcie doszło do pocałunku. Jedynym, co teraz przychodziło mi na myśl było: Kocham go. Dlaczego wcześniej tego nie dostrzegłem? Obdarowywaliśmy się najpierw delikatnymi pocałunkami. Obydwoje wkładaliśmy w to wiele uczucia. Lou zaczął lekko przygryzać i ssać moją dolną wargę, zjeżdżając ręką po torsie, aż do bokserek. Przeszedł przezemnie przyjemny dreszcz i zacisnął mocno usta. Louis spojrzał na mnie pytająco. Widział lekki strach w moich oczach. Pomimo tego chwyciłem jego rękę i ułożyłem dokładnie w miejscu, gdzie znajdował się jego penis.
- Chcę tego - wydyszałem w szyję Louisa.
Oplótłem ręce wokół jego szyi i ułożyłem wygodnie głowę na brzegu wanny. Lou tym razem pocałował mnie bardziej czule. Zaczął delikatnie ściskać i gładzić mój interes, a on jęknął i uśmiechał się przez pocałunek. Lou niepewnie wsunął koniuszek języka do moich ust. Odpowiedziałem tym samym. Nasze języki złączyły się i wywijały się gorączkowo we wszystkie strony. Pogłębialiśmy pocałunki. Z każdą minutą stawały się one coraz intensywniejsze i bardziej namiętne. Louis niepewnie zaczął wsuwać rękę w moje bokserki. Złapał lekko mojego penisa.
- Lou ... - jęknąłem cicho i czułem jak z każdą chwilą mój członek robi się coraz większy i twardszy. Tommo spojrzał na moją rozpaloną twarz. Zaciskał mocno oczy i przygryzał usta, jednocześnie dysząc cicho. Zdecydował się zdjąć moje bokserki. Gdy mu się to udało, złapał je i wyrzucił po za jacuzzi.
- Nie będą Ci już potrzebne. - powiedział i przyssał się do ust moich ust.
Teraz moje prącie dyndało swobodnie w wodzie. Szatyn chwycił je pewnie i zaczął wykonywać ruchy w górę i w dół, jednocześnie całując mnie po ramionach, szyi i sutkach. Pojękiwałem cicho i rozkoszował się pieszczotami wykonywanymi przez Tomlinsona, który w krótkich odstępach czasowych, przyspieszał tępo obciągania. Sapałem i dyszałem coraz głośniej. Szatyn działał ręką i co jakiś czas tłumił moje jęki pocałunkami. Moje paznokcie wbijały się w jego plecy, a on widząc, że sprawia mi nieziemską przyjemność przyśpieszył. Stawałem się coraz głośniejszy. Dobrze, że nikogo nie było w domu, bo z pewnością słyszałby wszystko, co tu się dzieje.
- Kurwa - tylko tyle udało mi się z siebie wydobyć. Zanurzyłem się pod wodą, a po chwili wytrysnąłem, a biała maź zmieszała się z wodą - To było niesamowite - wysapałem, a po chwili spuściłem głowę.
- Wiesz, nie wiem, czy jestem gejem, bo inni kolesie mnie nie kręcą, ale kocham cię. Kocham cię tak bardzo, że aż samemu trudno mi przyswoić tą myśl - wyszeptał w moje usta.
- No, ale w sumie teraz jesteśmy parą pedałów …
- Idiota, potrafisz zepsuć każdą chwilę - pokręcił głową ze zrezygnowaniem, ale uśmiechał się przy tym.
- Ty mi obciągnąłeś, to teraz czas na małą rekompensatę - uśmiechnąłem się zadziornie chwytając do ręki jego interes.


__________________________

Wzięło mi się na napisanie czegoś takiego. Przepraszam jeżeli kogoś w jakikolwiek sposób URAZIŁAM. Po prostu taki miałam pomysł i go zrealizowałam. 

kilka fragmentów może pochodzić z innych blogów. Przepraszam :x