niedziela, 2 września 2012

O9.

Wstałam i przeciągnęłam się. Było mi ciepło, a obok leżał uśmiechnięty Hazza. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam do łazienki. Wymyłam zęby i przemyłam twarz. Gdy podniosłam głowę, zobaczyłam twarz Harrego odbijającą się w lustrze. Odskoczyłam wystraszona i roześmiałam się głośno.
- Harry ! Wypad z łazienki ! - krzyknęłam, on podszedł do mnie pocałował we włosy i się przytulił.
- Nie pójdę - powiedział szczerząc się do lustra.

- Spierdalaj, no - warknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Nie - wytknął mi język, on naprawdę lubił się ze mną drażnić. Wypuściłam powietrze z ust, zaczynał mnie już powoli irytować.
- Jesteś ...
- Niemożliwy ? - dokończył ze śmiechem - Uwierz już nie raz to słyszałem. Odwróciłam się i założyłam mu jeden z jego niesfornych loków za ucho.
- Chyba chodziło mi o to, że denerwujący, irytujący ale jednak uroczy na swój sposób - mrugnęłam do niego - A teraz, proszę wyjdź z łazienki
- A co za to będę miał - zaczął się droczyć.
- Wyjdź ! - krzyknęłam zdenerwowana, a loczek odskakując z przerażeniem w oczach wpadł na Malika.
- Słychać was w całym hotelu - odparł Zayn - Za chwilę zejdźcie na śniadanie.
- Panie przodem - zaśmiał się Harry, a ja w odpowiedzi uderzyłam go z pięści w ramię. Zarzuciłam na siebie jakąś luźną bluzkę która nie należała do mnie.
- Zjedziemy po schodach ? - zapytał loczek pokazując na sanki, które trzymał w ręce - Leżały tam na szafie - wskazał miejsce widząc mój zmieszany wyraz twarzy.
- Nie wnikam - zaśmiałam się - No już dawaj to zjeżdżamy - usiadłam za chłopakiem.
- Trzy, dwa, jeden - krzyknął i zjechaliśmy. Krzyczeliśmy w niebo głosy śmiejąc się przy tym. Uderzyliśmy w ścianę rozbijając się i łamiąc sanki.
- Co to było ?! - usłyszałam głos Eleanor, a przez przymrużone ze strachu oczy zobaczyłam wszystkich stojących nade mną.
- Ronnie - na czworaka przyszedł do mnie Hazza, chwycił moje ramiona i zaczął mną trząść.
- Głupek - puknęłam go w czoło i roześmiałam się głośno.
- Z czego wy się śmiejecie ? Chcieliście się pozabijać ? - warknął na nas Liam.
- Nic Ci nie jest - uklęknął przy mnie Irlandczyk i pogłaskał mnie po głowie.
- W porządku - pocałowałam go w policzek. - Harry, zjedziemy jeszcze raz - zapytałam podnosząc się.
- Myślę, że wystarczy wrażeń jak na dzisiejszy dzień - zaprotestował Malik.
- Tylko żartowałam, po za tym nigdy więcej nie dam Ci się namówić na te twoje głupie pomysły - zwróciłam się ze słowami do loczka.
- Ja Cię nie namawiałem mogłem zjechać sam - dodał oburzony siadając przy stole.
- Oj, no dobrze nie drąż tematu - poczochrałam mu włosy i poszłam do kuchni. Nalałam do szklanki soku pomarańczowego i przygotowałam sobie kanapkę wgryzając się w nią ze smakiem. Siedziałam z dala od całej reszty. Wszyscy ze sobą rozmawiali tylko Liam i Niall siedzieli cicho co jakiś czas patrząc na siebie ze złością w oczach. Zaczęłam odczuwać frustrację, nie chciałam stać na drodze do ich przyjaźni.
- Czemu do nas nie dołączysz ? - dosiadł się do mnie Zayn.
- Chciałam sobie w spokoju pomyśleć - odparłam przenosząc wzrok na szatyna.
- Zobaczysz, pogodzą się - objął mnie ramieniem i uśmiechnął się szeroko.
- Ale skąd wiedziałeś ? - zapytałam.
- Widzę, że coś jest nie tak. Choćbyś bardzo chciała nie okłamiesz mnie - dodał.
- Naprawdę ? - zmarszczyłam czoło - Wiesz, nawet nie będę próbować Cię w żaden sposób okłamać. Jesteś moim przyjacielem - uśmiechnęłam się do niego.
- Przejdziemy się, chłopacy planują grać w piłkę na korytarzu, a ja nie mam na to ochoty - powiedział.
- Nie mam nic do stracenia, chodźmy - odparłam i wyszliśmy.
 Przeszliśmy kilka metrów do jednego z barów. Usiedliśmy wygodnie na krzesełkach i patrzeliśmy się w morze. Ma
lik skinieniem głowy wskazał na kelnera i zamówił nam losowo wybrane drinki. Już po chwili czuliśmy egzotyczny smak w ustach, skończyliśmy na czwartym z kolei.
- No to twój brat mnie zabije - westchnął ściągając z oczu okulary przeciw słoneczne.
- Najwyżej - zaśmiałam się, a chłopak walnął mi z otwartej dłoni w udo - To bolało - pisnęłam odchodząc od stolika.
- Ronnie, gdzie ty idziesz ! - krzyknął za mną Zayn - Hotel mamy po lewej
- No przecież kurwa idę w lewo, nie widać ? - mruknęłam pod nosem i dobiegłam do mojego towarzysza.
- Winda nieczynna przepraszamy - przeczytałam kiedy byliśmy już w hotelu. Zayn był w pełnej gotowości do tego aby pójść i wykłócać się z recepcjonistką ale w odpowiednim momencie zaciągnęłam go na schody.
- Dwieście siedemdziesiąt dziewięć - liczyłam po kolei każdy ze schodów. Zmęczona wdrapałam się do końca położyłam się na schodach i głośno oddychałam.
- Nudzi wam się, że po schodach weszliście ? - zapytał Harry.
- Wysiadam, już nie mogę - zobaczyłam zasapaną twarz Malika, pociągnął mnie za nogę sprawiając, że zjechałam po schodach na tyłku.
- Dziewczyno, ile razy ty jeszcze z czegoś spadniesz - podbiegł do mnie Tomlinson, biorąc mnie na ręce - W porządku ? - zapytał z troską w głosie.
- Oprócz tego, że nie mogę się ruszyć to jest OK - odparłam. Weszliśmy do środka gdzie zobaczyłam dziewczyny gotujące obiad, pachniało całkiem ładnie.
- Mała co jest ? - podszedł do nas Niall - Poczekaj zaniosę Cię do pokoju - zaproponował chwytając mnie.
- Nie, czekaj ja ją zaniosę - usłyszałam głos mojego brata, który zaraz zjawił się obok i zgromił Irlandczyka wzrokiem. Chłopcy zaczęli się wykłócać o to który z nich mnie wniesie na górę.
- Dobra, sama się zaniosę ! - krzyknęłam nie wytrzymując - Moglibyście przestać się kłócić, bo udawanie, że wszystko jest dobrze wam nie wychodzi - warknęłam wchodząc po schodach.

1 komentarz: