- Słucham ? Jak to nie dacie rady przyjechać, wasza córka leży na sali operacyjnej, nie wiadomo czy przeżyje, a wy macie to tak po prostu w dupie ?
- Jesteśmy daleko, w tym momencie lotniska są pozamykane, przyjedziemy jak najszybciej się da.
- Wiesz co, nie wysilajcie się.
Zrezygnowany chłopak usiadł na jednym z krzeseł wpatrując się w deszcz uderzający w szybę. Nie wiedział jak ma się w tym momencie zachować, czuł w tym momencie żal do rodziców, bo przecież teraz powinni być przy swoim dziecku.
- Tak jak już wcześniej mówiłem, przez zażycie bardzo silnych leków zapadła w śpiączkę jednak przyczyną tego stanu była również silna depresja, postaramy się niedługo wybudzić pacjentkę jednak nadal nie mamy pewności czy dziewczyna z tego wyjdzie - powiedział. - Proszę być dobrej myśli, zawsze są jakieś szanse - uśmiechnął się pogodnie do blondyna.
- Możemy do niej wejść ? - zapytał z przerażeniem w oczach szatyn.
- Oczywiście, proszę - odpowiedział odchodząc.
Wchodząc do środka o mało co nie zamarli ze strachu. Blada postać leżąca w jednej pozycji, na pozór nie oddychała, nie czuła, nie słyszała. To już nie była ta sama dziewczyna. Jej brat usiadł na krzesełku nieopodal by móc swobodnie chwycić jej dłoń. To wyglądało naprawdę okropnie, obwiniał siebie za to, że doprowadził swoją tryskającą radością siostrę do takiego stanu. Próbował powstrzymać emocje, nie pozwolić łzą wypłynąć na zewnątrz jednak to sprawiało, że było trudniej.
- Dlaczego, mi to zrobiłaś - szepnął po chwili, kładąc głowę na jej klatce piersiowej. Usłyszał jej ledwo bijące serce, było szybkie ale tak ciche jakby miało zaraz eksplodować po czym zamilknąć na wieki.
- Nie odchodź, proszę. Potrzebuję Cię - powiedział coraz ciszej jakby zabrakło mu tchu.
Pozostali odciągnęli przyjaciela od łóżka wypychając go siłą na korytarz. Liam spojrzał na nich z zapytaniem w oczach.
- Za dużo, pójdziemy coś zjeść, trochę ochłonąć i wrócimy - oświadczył blondyn który do tej pory prawie w ogóle nic nie mówił.
- Niall ma rację, zwariujemy tutaj, chodź - powiedział szatyn klepiąc przyjaciela po ramieniu.
^.^
W czasie kiedy trójka przyjaciół wychodziła ze szpitala w drodze do niego byli homoseksualni chłopcy. Kiedy usłyszeli o tym, że ich przyjaciółka leży w szpitalu od razu chcieli przyjechać. Najbardziej na tym zależało loczkowi, bo pomimo tego, że teraz ma chłopaka to nadal kochał Ronnie. Nie grał na dwa fronty po prostu tak czuł, a jego partner doskonale o tym wiedział.
- Loui, dlaczego się tutaj zatrzymujemy ? - zapytał odgarniając swoje loki z oczu.
- Później nie będzie okazji - szepnął odpinając pas. - Harreh, pragnę Cię, tu i teraz - wyjęczał kładąc dłoń na jego udzie.
- Chcesz to zrobić w samochodzie ? - oczy lokowatego zabłysły.
Bez zbędnych pytań, popchnął loczka na siedzenie i przyssał się do jego ust. Ledwo mógł złapać oddech. Wsunął ręce pod płaszcz, który miał na sobie i zaczął powoli rozpinać koszulę. Z każdym odpiętym guzikiem, czuł, że ciśnienie w jego bokserkach rośnie. Gdy już pozbawił go tej części garderoby, zaczął delikatnie muskać jego tors, schodząc coraz niżej i niżej. Poczuł, że w jego podbrzuszu rozlewa się coraz więcej przyjemnego ciepła. Lou właściwie nie zrobił jeszcze niczego konkretnego, ale on czuł, że jego ciało wariuje. Ten chłopak sprawiał, że odchodził od zmysłów.
Lou zostawił na jego brzuchu kilka malinek i zaczął dobierać się do paska, którego dość szybko się pozbył oraz guzika od spodni, z którego rozpięciem również nie miał najmniejszego problemu. Harreh spojrzał na niego błagalnym wzrokiem, bo czuł, że robi się już niemiłosiernie twardy. Chciał, żeby jak najszybciej ulżył mu w cierpieniu. Jemu jednak wcale się nie spieszyło. Chwycił zamek od rozporka zębami i zaczął powoli go rozpinać. Zsunął jeszcze spodnie do kostek i wtedy dopiero ujrzał jak twardy był. Jego członek aż prosił się o to, żeby ktoś wyjął go i porządnie wytrzepał. Lou całował i lizał go przez bokserki. Loczek wplótł ręce w jego włosy i tylko czekał na moment, aż wreszcie go wyciągnie i zrobi mu tak dobrze, że nie będzie wiedział, co się wokół niego dzieje.
Trochę to potrwało, ale doczekał się. Jednym ruchem zsunął bokserki i teraz ujrzał jego penisa w całej okazałości, który od dłuższego czasu stał maksymalnie na baczność.
Oblizał apetycznie usta i spojrzał na niego z łobuzerskim uśmieszkiem. Najpierw złapał go u samej podstawy i zaczął wykonywać powolne ruchy w górę i w dół. Pojękiwał cicho. Czuł, że w głowie zaczyna mu wirować i nie mógł myśleć o niczym innym, jak tylko o przyjemności, którrą właśnie fundował mu Louis.
Chłopak zaczął wykonywać szybsze ruchy, a jego oddech stawał się coraz bardziej płytki. Nie wiedział jak on to robi, ale był lepszy w te klocki niż nie jedna dziewczyna.
Myślał, że już lepiej być nie może, ale Louis włożył główkę jego penisa do ust. Jęknął głośno, gdy poczuł jego ciepły język, który zwinnie poruszał się po tym najczulszym miejscu. Połączył dogadzanie ręką z obciąganiem ustami i czuł się jak w niebie. Trzymał go za włosy i nadawał tępo, które mu odpowiadało. On poddawał się temu bez żadnego oporu.
Nagle poczuł, że jego penisa otula dziwne ciepło. Spojrzał w dół, a Louis wziął go całego do ust. Chłopak nigdy nie podejrzewałby, że tak potrafi. To było jedno z najprzyjemniejszych uczuć, jakich doświadczył.
Louis wrócił do obciągania ustami. Z każdą minutą zwiększał tępo, a loczek czuł, że jest coraz bliżej wielkiego finału. Ten chłopak na prawdę nie musiał wiele robić, żeby doprowadzić go do takiego stanu.
Rozłożył się wygodnie na siedzeniu, a jego biodra powędrowały nieco w górę. Czuł, że jego członek pulsuje. Brunet też to czuł więc przyśpieszył tempo.
- Nie przestawaj - sapał, a jego loki przykleiły mu się do twarzy, okna były zaparowane, tutaj naprawdę panowała gorąca atmosfera. - O kurwa - wykrzyknął, a po chwili przyjaciel przełykał jego nasienie.
- Kocham Cię - wysapał Harry przytulając się do swojego towarzysza.
Jednak on nie chciał dłużej czekać, byli w samym środku lasu, wiedzieli, że tutaj nikt nie ma prawa ich zobaczyć. Harry otworzył drzwi, a przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny chłód.
- Chodź ze mną - pociągnął bruneta za rękę. - Muszę Ci się jakoś zrewanżować - powiedział popychając go na maskę. Wsunął rękę pod jego pasiastą bluzkę, a już po chwili wylądowała ona na ziemi. Teraz zabrał się za jego czerwone spodnie które idealnie podkreślały jego seksowny tyłeczek. Louis obrócił się wypinając w stronę przyjaciela, a ten objął go od tyłu rozpinając rozporek oraz guzik po którego odpięciu spodnie zjechały na wysokość kostek. Harry zaczął całować jego członka przez bokserki, z każdym ruchem czuł jak twardnieje. Szybkim ruchem zdjął jego spodenki rzucając gdzieś w krzaki, później będzie zabawa w poszukiwaniu poszczególnych części garderoby.
- Zrób to - jęknął brunet.
Jednak loczek chciał zrobić coś bardziej spektakularnego, dodatkowo przejść na wyższy poziom w ich związku.
- Wypnij się - rozkazał uśmiechając się zadziornie, niebieskooki bez żadnego oporu wypiął w jego stronę tyłeczek który aż się prosił o mocne zerżnięcie. Harry chwycił jego pośladki w dłonie delikatnie wsuwając w niego swojego członka.
- Ty mały napaleńcu - jęknął Louis. - Szybciej kochanie - wymruczał, oparł głowę na masce dając się ponieść rozkoszy. Chłopakowi na początku to sprawiało trudność, robił to po raz pierwszy z chłopakiem i nie wiedział jak się za to zabrać.
- Nie bój się, po prostu poruszaj się w przód i w tył - powiedział brunet, a loczek od razu nabrał pewności siebie. W czasie gdy jego członek penetrował wnętrze Louisa, on gładził jeszcze dłonią jego penisa który, po chwili wytrysnął na maskę. Obydwoje szczytowali czekali tylko na moment, aż brunet poczuje w sobie prawdziwe ciepło.
- Kurwa, dochodzę - wysapał loczek, pozwalając sobie spuścić się w ciele swojego przyjaciela. - Jeszcze nie skończyłem - odparł chwytając członka Louisa do ręki. Zaczął obciągać go ustami, co chwilę przyśpieszając.
- Harry, mocniej ... - jęczał brunet - Ja pierdole - powiedział strzelając prosto do ust swojego młodszego przyjaciela. - Kocham Cię, wiesz ? - powiedział wpijając się w jego usta.
Wspólnie odnaleźli porozrzucane ubrania i po kilku minutach małych pieszczot na tylnych siedzeniach samochodu, ruszyli w drogę do szpitala.
Aj, Ty zboczuszku ;D
OdpowiedzUsuńTylko nie wpadnij w trans i nie rób każdego rozdziału +18 xD
Ale i tak mi się podoba :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
O MÓJ BOŻE . BARDZO MI SIĘ PODOBA. < 333
OdpowiedzUsuńprawie się poryczłam na początku <3
OdpowiedzUsuń